Była zakonnica zeznawała w procesie opolskiego "Tulipana"
W opolskim sądzie okręgowym trwa proces Piotr K., czyli opolskiego "Tulipana", który miał oszukać ponad 100 osób na prawie 2 miliony złotych. Sprawa wyszła na jaw po tym, jak uwiódł zakonnicę, a następnie pożyczał od niej pieniądze na inwestycje, których nigdy nie zrealizował. To właśnie dzięki działaniom byłej zakonnicy Urszuli K. oskarżonego udało się załapać, a po opublikowanie jego wizerunku, do prokuratury zgłosiło się ponad 100 osób z całego kraju.
Urszula K. pieniądze dla Piotra K wybierała z konta dobrzeńskiego DPS-u. Miało to być blisko pół miliona złotych. Dzisiaj kobieta była świadkiem w procesie "Tulipana".
- Poznałam go w pociągu, zaczął opowiadać mi o tym, jak stracił swoje dziecko - zeznawała Urszula K.
- Powiedziałam mu, że jak będzie potrzebował pomocy, to mogę dać mu swój numer telefonu. On napisał mi smsa, że bierze mnie w opiekę osobistą od tego dnia... jakieś takie bzdury. Przyjechał do Dobrzenia, ale nie chcę mówić o szczegółach, bo są dla mnie bardzo bolesne - mówiła pokrzywdzona w tym procesie Urszula K.
- Wtedy poprosił mnie o pierwszą pożyczkę. Ja mu ją dałam, ale do wszystkich spisywałam umowy - dodała Urszula K.
- Następnie posypała się lawina kolejnych pożyczek. Na umowach był termin 7 czy 14 dni i gdy prosiłam, żeby mi to oddał, bo to nie były moje pieniądze nawet, to pojawiał się element zastraszania. Krzyczał, że jak nie pożyczysz, to wszystko tamto przepadnie - zeznawała Urszula K.
Ostatnie rozmowy z oskarżonym Urszula K. już nagrywała, współpracowała z policją. Kobieta nie pojawiła się w sądzie, tylko przedstawiła swoje zeznania przez internet.
Urszula K., która opuściła już zakon, za swoje zachowanie została skazana na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Ma również oddać skradzione pieniądze. Natomiast Piotrowi K. grozi do 15 lat więzienia. Większość pieniędzy przegrał w kasynie.
- Poznałam go w pociągu, zaczął opowiadać mi o tym, jak stracił swoje dziecko - zeznawała Urszula K.
- Powiedziałam mu, że jak będzie potrzebował pomocy, to mogę dać mu swój numer telefonu. On napisał mi smsa, że bierze mnie w opiekę osobistą od tego dnia... jakieś takie bzdury. Przyjechał do Dobrzenia, ale nie chcę mówić o szczegółach, bo są dla mnie bardzo bolesne - mówiła pokrzywdzona w tym procesie Urszula K.
- Wtedy poprosił mnie o pierwszą pożyczkę. Ja mu ją dałam, ale do wszystkich spisywałam umowy - dodała Urszula K.
- Następnie posypała się lawina kolejnych pożyczek. Na umowach był termin 7 czy 14 dni i gdy prosiłam, żeby mi to oddał, bo to nie były moje pieniądze nawet, to pojawiał się element zastraszania. Krzyczał, że jak nie pożyczysz, to wszystko tamto przepadnie - zeznawała Urszula K.
Ostatnie rozmowy z oskarżonym Urszula K. już nagrywała, współpracowała z policją. Kobieta nie pojawiła się w sądzie, tylko przedstawiła swoje zeznania przez internet.
Urszula K., która opuściła już zakon, za swoje zachowanie została skazana na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Ma również oddać skradzione pieniądze. Natomiast Piotrowi K. grozi do 15 lat więzienia. Większość pieniędzy przegrał w kasynie.