Loty patrolowo-gaśnicze otrzymały wsparcie z WFOŚiGW. Pozwoli to na lepsze zabezpieczenie lasów przed pożarami
Upały nie odpuszczają, w lasach jest bardzo sucho. Obecnie w większości lasów występuje bardzo duże zagrożenie pożarowe. Nadleśnictwa obserwują sytuację i jeśli pojawi się pożar, natychmiast podejmują działania, aby się nie rozprzestrzenił. Pomagają w tym między innymi śmigłowce i samoloty patrolowo-gaśnicze. Dziś (30.06) na lotnisku w Polskiej Nowej Wsi koło Opola podpisano umowy na ich dofinansowanie. Łącznie cztery Wojewódzkie Fundusze Ochrony Środowiska przekazały na to 620 tysięcy złotych.
Pieniądze przeznaczone będą między innymi na paliwo, wodę, która jest wykorzystywana do gaszenia pożarów oraz wynagrodzenie pilotów. Jak podkreślił Józef Kubica, pełniący obowiązki dyrektora generalnego Lasów Państwowych, takie wsparcie jest bardzo ważne, bo obecnie susza jest wszędzie.
- To jest gołym okiem zauważalne, więc te działania, które dziś Lasy Państwowe podejmują, to są one dla bezpieczeństwa wszystkich lasów w całej Polsce. To jest bardzo wielki problem i wiemy, że z roku na rok, te nakłady finansowe na ochronę przeciwpożarową będą zwiększane.
- To już trzeci raz, kiedy wspieramy loty patrolowo-gaśnicze. Tym razem przekazujemy 100 tysięcy złotych - dodaje Aleksandra Drescher, prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Opolu.
- Oprócz tego przeznaczamy również środki na działania ekologiczne. Myślę, że dzisiaj jest bardzo ważna chwila. Mało tego w tym roku, co jest bardzo istotne, obchodzimy 30-lecie wielkiego pożaru w Kuźni Raciborskiej. Stąd myślę, że jeszcze większy jest ten oddźwięk, stąd też zwiększenie tych środków na przeciwdziałanie tym pożarom leśnym.
Obecnie na lotnisku w Polskiej Nowej Wsi stacjonują dwa statki powietrzne, jeden z nich to samolot - Dromader, a drugi to śmigłowiec - Bell 206. Jeśli chodzi o samolot, to ten ma wbudowany zbiornik na wodę, a śmigłowiec nabiera ją z akwenów.
- Specyfika gaszenia pożarów śmigłowcem polega na tym, że mimo, że mamy podwieszone tylko 550 litrów, to na przykład w Biebrzańskim Parku Narodowym w ciągu godziny zrzuciłem 46 bambi, czyli tych zbiorników z wodą. To jest 25 tysięcy litrów wody. Częstotliwość zrzutu jest bardzo duża. Myśmy właściwie przy użyciu dwóch śmigłowców utopili ten pożar. Oczywiście była jeszcze współpraca z samolotami. Ta prędkość, jak lecę ze zbiornikami na zewnątrz, to jest około 60-70 węzłów, czyli 120 kilometrów na godzinę - wyjaśnia Waldemar Miazga, pilot śmigłowca.
Dodajmy, że oprócz funduszu z Opola, wsparcie przekazał również Wojewódzki Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej z Krakowa w kwocie 20 tysięcy złotych, z Katowic - 400 tysięcy złotych oraz z Wrocławia - 100 tysięcy złotych.
- To jest gołym okiem zauważalne, więc te działania, które dziś Lasy Państwowe podejmują, to są one dla bezpieczeństwa wszystkich lasów w całej Polsce. To jest bardzo wielki problem i wiemy, że z roku na rok, te nakłady finansowe na ochronę przeciwpożarową będą zwiększane.
- To już trzeci raz, kiedy wspieramy loty patrolowo-gaśnicze. Tym razem przekazujemy 100 tysięcy złotych - dodaje Aleksandra Drescher, prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Opolu.
- Oprócz tego przeznaczamy również środki na działania ekologiczne. Myślę, że dzisiaj jest bardzo ważna chwila. Mało tego w tym roku, co jest bardzo istotne, obchodzimy 30-lecie wielkiego pożaru w Kuźni Raciborskiej. Stąd myślę, że jeszcze większy jest ten oddźwięk, stąd też zwiększenie tych środków na przeciwdziałanie tym pożarom leśnym.
Obecnie na lotnisku w Polskiej Nowej Wsi stacjonują dwa statki powietrzne, jeden z nich to samolot - Dromader, a drugi to śmigłowiec - Bell 206. Jeśli chodzi o samolot, to ten ma wbudowany zbiornik na wodę, a śmigłowiec nabiera ją z akwenów.
- Specyfika gaszenia pożarów śmigłowcem polega na tym, że mimo, że mamy podwieszone tylko 550 litrów, to na przykład w Biebrzańskim Parku Narodowym w ciągu godziny zrzuciłem 46 bambi, czyli tych zbiorników z wodą. To jest 25 tysięcy litrów wody. Częstotliwość zrzutu jest bardzo duża. Myśmy właściwie przy użyciu dwóch śmigłowców utopili ten pożar. Oczywiście była jeszcze współpraca z samolotami. Ta prędkość, jak lecę ze zbiornikami na zewnątrz, to jest około 60-70 węzłów, czyli 120 kilometrów na godzinę - wyjaśnia Waldemar Miazga, pilot śmigłowca.
Dodajmy, że oprócz funduszu z Opola, wsparcie przekazał również Wojewódzki Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej z Krakowa w kwocie 20 tysięcy złotych, z Katowic - 400 tysięcy złotych oraz z Wrocławia - 100 tysięcy złotych.
pożary, lasy, loty, samoloty, śmigłowce, Lasy Państwowe, pieniądze, wsparcie, Wojewódzkie Fundusze Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, Józef Kubica, pełniący obowiązki dyrektora generalnego Lasów Państwowych, Aleksandra Drescher, prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Opolu, Waldemar Miazga, pilot śmigłowca