Islandzki Departament Ochrony Ludności i Zarządzania Kryzysowego oświadczył, że okolice wulkanu będą w najbliższych tygodniach dostępne dla turystów. "Trwają prace nad poprawą jakości pomiarów powietrza. Badania będą prowadzone w czasie rzeczywistym oraz na krawędzi lawy. W przypadku wystąpienia zagrożenia dla człowieka wydamy ostrzeżenia o zakazie zbliżania się" - przekazano w komunikacie.

Lokalne władze utwardziły drogę prowadzącą w pobliże erupcji (30 km na zachód od Reykjaviku) oraz wytyczyły 3,5-kilometrowy szlak pieszy. Nie należy on do łatwych, gdyż miejscami trzeba podtrzymywać się linami. Chętnych, aby zobaczyć wypływ lawy jest tak wielu, że tworzą się korki. Na miejscu brakuje miejsc parkingowych. Aby ułatwić dojazd turystom, jeden z przewoźników uruchomił "wulkaniczną" linię autobusową.

"To jest idealna erupcja turystyczna" - uważa profesor wulkanologii Thorvaldur Thordarson z Uniwersytetu w Reykjaviku. Według niego lawa spływa z dużą prędkością i nie zastyga w szczelinach. Thordarson porównał strumień lawy z krateru Fagradalsfjall do erupcji wulkanu Pu’u ’O’o na Hawajach, który trwał 35 lat.

Na wieloletnią aktywność wulkanu liczą władze Islandii, które po pandemii koronawirusa mają nadzieję na szybkie odbicie w branży turystycznej. Islandzka telewizja publiczna prowadzi transmisję na żywo z erupcji wulkanu. (PAP)

zys/ ap/