Do tej pory obowiązywała opłata 23 złotych przy posiadaniu kompostownika, ale system nie bilansował się. Według wyliczeń, właściwą stawką byłyby 32 złote, ale burmistrz Jan Leszek Wiącek zaproponował radnym mniej kosztowne rozwiązanie, na co rajcy przystali.

- Gminy są zmuszane do przerzucania kosztów na mieszkańców - ocenia burmistrz.

- Systematycznie, w sposób niekontrolowany przez samorządy, rosną ceny na składowiskach odpadów. Ten wzrost nie jest w granicach 5 lub 10 procent, a poza tym zdarza się niekoniecznie raz w roku. Spotkaliśmy się z kolejnym przykładem wzrostu cen, zarówno we frakcjach mieszanych, jak i odbioru gabarytów, plastików czy papieru.

Jan Leszek Wiącek zdaje sobie sprawę, że pod koniec roku bilans systemu gospodarowania odpadami będzie ujemny. - W międzyczasie chcemy zweryfikować liczbę osób faktycznie mieszkających w gospodarstwach - dodaje.

- Mamy informacje, że do gminy przyjeżdżają osoby z zewnątrz, znajdują tu zatrudnienie, meldują się tymczasowo i niekoniecznie są wpisywane do systemu gospodarki odpadami. Chcemy to uszczelnić jeszcze bardziej. Wówczas być może przyjęta opłata, przy jednoczesnym niepodnoszeniu stawek w regionalnych instalacjach przetwarzania odpadów komunalnych, pozwoli nam zbilansować tegoroczny budżet gospodarki odpadami.

Zdaniem burmistrza, większy nacisk należy też kłaść na edukację i uświadamianie mieszkańców, jak ważne jest segregowanie odpadów. Zagospodarowanie śmieci zmieszanych kosztuje na składowisku w Gotartowie znacznie więcej.