W piątek byłem w Lewinie Brzeskim. Tam wciąż wypompowywano wodę z niektórych ulic, jak usłyszałem od burmistrza tej gminy, Wronów nadal walczył z wodą. Jak dzisiaj wygląda sytuacja, czy są jeszcze na terenie pana powiatu takie miejscowości, gdzie woda wciąż zalega?
Jeśli chodzi o miejscowości to już nie, natomiast są miejsca, te takie najbardziej najniżej położone zagłębienia, gdzie ta woda w dalszym ciągu stoi. No i to co niestety najgorsze, szczególnie te niżej położone części budynków, czyli piwnice, w wielu miejscach niestety nadal problem jest z wypompowywaniem z tego względu, że poziom wód gruntowych jest praktycznie równy z poziomem gruntu w wielu miejscach, więc na pewno tych strat, które poczyniła ta powódź, na dzisiaj jeszcze do końca nie jesteśmy w stanie w stu procentach oszacować.
W powiecie brzeskim może nie dochodziło do tak widowiskowych zniszczeń, jak na przykład na południu regionu. Tutaj woda nie załamywała mostów, nie powodowała przerywania tam, tak jak to było chociażby w Stroniu Śląskim, no ale rozmawialiśmy kilka dni temu i usłyszałem od pana, że to wcale nie oznacza że jest kolorowo
Na pewno tak. Ja już nawet nie chcę mówić o tych budynkach mieszkalnych, których tak naprawdę zniszczenia są widoczne gołym okiem. Natomiast jeżeli chodzi o te, nazwijmy to, urządzenia, infrastrukturę powiatową, to wiadomo, że największym problemem niestety są drogi. Ta woda, być może ten nurt powodziowy nie był na tyle szybki, żeby właśnie te zniszczenia były takie spektakularne. Natomiast w wielu miejscach ta woda stała bardzo długo, do dzisiaj nasypy i podbudowa są bardzo mocno nasączone. Stan dróg powiatowych, jak wiadomo, od wielu lat wymagał w wielu miejscach interwencji i tutaj niestety te obszary, na których ta woda stała dłużej, na pewno powodują to, że jakość czy też stan techniczny tych dróg, no niestety, z każdą chwilą się pogarsza. Jeżeli do tego dodamy, że za chwilę przecież [będzie] okres zimowy i niestety te nasączone podbudowy na pewno przy mrozie będą powodować, że te zniszczenia będą dalej postępować.
Proszę mnie nie zrozumieć źle, bo wiem, że jak to może zabrzmieć, ale może dla tych dróg, dla tej infrastruktury, która była przez lata niedofinansowana, to jest swego rodzaju szansa. Rząd zapowiada, że będą na to pieniądze. Czy rzeczywiście widać już, że te obietnice mają szansę zostać spełnione?
Na pewno wielkie szacowanie trwa już od jakiegoś czasu. Na pewno, jeśli chodzi o powiat brzeski, jesteśmy nieco w innym miejscu, bo jak wiadomo, na przykład w powiecie nyskim woda już dawno zeszła, już można było szacować straty. Natomiast w powiecie brzeskim ta powódź trwała nie dość że najdłużej, to tak naprawdę byliśmy na końcu. Natomiast oczywiście pracujemy nad tym szacowaniem, ale na przykład jeśli chodzi o obiekty mostowe [na drogach powiatowych], możemy dziesięć obiektów mostowych uznać, że na pewno będą wymagały, czy remontu, czy przebudowy. Natomiast są jeszcze takie mosty, których pełnego obrazu nie widać, bo wiadomo, że ten poziom wód nadal jest jeszcze na tyle wysoki, że nie widać, co się dzieje z podporami. Nawet ten most, z którego tak cieszyliśmy się, bo nie tak dawno nad zalewem Nysy Kłodzkiej [wybudowaliśmy]
Z wielkim trudem uzbieraliście pieniądze na jego budowę
Dokładnie. Niestety on też przez tę powódź [ucierpiał]. Woda płynęła na tyle wysoko, że przykryła łożyska, więc tutaj ocena stanu technicznego, tej pełnej infrastruktury, na pewno jeszcze będzie trwać. Natomiast ja dzisiaj mogę śmiało powiedzieć, że zniszczeniu w wyniku wody [to nie wszystko]. Sprzęt ciężki, który działał, czy w momencie ochrony przed powodzią, czy już później, spowodował, że na dzisiaj mogę powiedzieć, że około 83 kilometrów dróg powiatowych uległo zniszczeniu. Kwota szacunkowa to jest ponad 450 milionów, więc powiem tak... jeżeli tutaj nie dostaniemy wsparcia...
Wasz budżet nie ma szans tego udźwignąć
Dokładnie, i to nie jednoroczny ale przez kilkanaście, może i kilkadziesiąt lat nie uda się tych strat tak naprawdę naprawić
Oprócz dróg ucierpiała też infrastruktura mająca chronić te tereny przed wodą. Wiemy, że wały wzdłuż rzek są mocno nadwyrężone. W niektórych miejscach, tak jak właśnie w okolicach Wronowa, one też zaczęły przeciekać, one też uległy uszkodzeniu. Pytanie, czy do jesiennych opadów, lub do wiosennych roztopów zdążymy tę infrastrukturę przynajmniej prowizorycznie odbudować, tak żeby ta woda, która pewnie będzie wtedy większa w związku z tymi warunkami pogodowymi nie zalała ponownie tych terenów?
W tym czasie na pewno z dużym niepokojem będziemy patrzeć na te prognozy pogody, szczególnie w tych terenach górskich. Wiadomo, że najbardziej ucierpiały te urządzenia przeciwpowodziowe, przynajmniej jeśli chodzi o powiat brzeski, w dorzeczu Nysy Kłodzkiej i tu jest ten największy problem i najwięcej tych właśnie wyrw, czy uszkodzeń tej infrastruktury przeciwpowodziowej. Natomiast oczywistym jest, że te działania wszystkich służb, czy wojska, czy straży, czy też prywatnych przedsiębiorców, zmierzają do tego, żeby przynajmniej - jeżeli to nie będą katastrofalne wysokości tych wód - żeby uchronić mieszkańców. Bo to chyba byłoby już nie do nie do ogarnięcia, gdyby jeszcze w tym samym roku kolejna woda miała podtopić część miejscowości, chociażby w gminie Lewin.
A ile może trwać odbudowa tych uszkodzonych, czy nadwyrężonych wałów?
Ja nie jestem specjalistą w tym zakresie, więc nie chciałbym tutaj rzucać jakimiś prognozowanymi okresami czasu. Natomiast na pewno jedno trzeba przyznać, że widać chociażby po samym Lewinie Brzeskim, gdzie wydawało się, że po `97 naprawdę bardzo dużo zainwestowano w tę infrastrukturę przeciwpowodziową i wydawało się, że Lewin jest bezpieczny. Jak się okazuje, tutaj niestety te przewidywania... zresztą to był tak naprawdę pierwszy taki test prawdziwy tych urządzeń, pokazuje to, że to nie tylko odbudowa, ale na pewno tutaj trzeba rozsądnie, z przemyśleniem, analizując to, co się wydarzyło, no jednak tę infrastrukturę nie tylko odbudować, ale przede wszystkim rozbudować.
Jak już o Lewinie Brzeskim mówimy, tam w 2010 roku zakończono modernizację umocnień wzdłuż rzeki, no i jak podaje burmistrz Artur Kotara, miasto było przygotowane na przepływ na poziomie 1200 m3 na sekundę. Wody polskie podają, że z Jeziora Nyskiego w krytycznym momencie zrzucano 1000 m3/s, co zdaniem burmistrza jest wartością zaniżoną. Komu pan bardziej wierzy w tej sytuacji?
Myślę, że na pewno przyjdzie czas na analizy. Ja chciałbym tylko podkreślić, że mimo iż wszyscy spodziewali się tych potężnych opadów wynikających z tych warunków pogodowych, które były wyjątkowo niekorzystne, natomiast też trzeba podkreślić to, co się działo wyżej, w terenach górskich. Skoro te urządzenia przeciwpowodziowe były zniszczone, wiadomym jest, że ten żywioł gdzieś tam, no chyba, wymknął się spod kontroli. Nie chcę oceniać tutaj, czy wszystko zrobiono w taki sposób jak należy, czy też można było uchronić miasto przed powodzią. Natomiast na pewno następnym etapem będzie pełna analiza tego, co się zadziało. No i przede wszystkim zaplanowanie i zrealizowanie tego, żeby to już się więcej nie powtórzyło. Ja tylko przypomnę, że w `97 roku wszyscy mówili, że to była powódź tysiąclecia. Nie minęło trzydzieści lat i okazuje się że w Lewinie Brzeskim, w gminie Lewin Brzeski tej wody było w wielu miejscach więcej niż w `97 roku.
Zabezpieczenia przeciwpowodziowe to jedno, ale w takiej sytuacji też ważny jest przepływ informacji, no i tutaj słyszymy, że to też nie do końca działało. Pana wypowiedź, między innymi, była cytowana w środę w sejmie. "Mam wielkie obawy o to, jak nasze państwo będzie funkcjonować. Największym problemem tak naprawdę jest dla mnie to, że przepływ informacji jest nieprawdziwy, zakłamany, trafiający z dużym opóźnieniem" - to pana słowa. Burmistrz Kłodzka powiedział Gazecie Wyborczej, że przez 4 godziny od zerwania wału na zbiorniku w Stroniu Śląskim, nie miał oficjalnych informacji o tym, że fala powodziowa zbliża się do miasta. Z kolei burmistrz Strona Śląskiego o przerwaniu wału na zbiorniku miał dowiedzieć się z mediów
Na pewno problem też jest taki, że bardzo dużo podczas tej całej akcji powodziowej pojawiało się fake newsów...
Wydawać by się mogło, że do ośrodków władzy powinny trafiać sprawdzone informacje ze sprawdzonych źródeł...
Powiem tak, na pewno problemem przede wszystkim komunikacyjnym było to, co chyba można było przewidzieć. Natomiast gdzieś tam chyba nieco się o tym zapomniało, że dzisiaj powszechna sieć telefonii komórkowej, wydawało się, że ona jest na tyle mocno rozbudowana, że w zasadzie nic nie może się zadziać, żeby tej łączności nie było. Natomiast tutaj chociażby przykład braku kontaktu ze sztabem kryzysowym w Lewinie Brzeskim...
...pamiętam, sam pan mówił, że przez kilka dni nie ma z nimi kontaktu...
...tak naprawdę moja wypowiedź głównie tego dotyczyła. Natomiast ten przepływ informacji na pewno mógłby być lepszy. Natomiast jeżeli my nie mamy informacji bezpośrednio oddolnych, trudno jest, że tak powiem, działać. Także na pewno wiele wniosków po tych wydarzeniach będzie wyciągniętych.
Dzisiaj w sejmie ciąg dalszy prac nad nad specustawą powodziową. Z pana perspektywy, jako samorządowca już z dużym doświadczeniem, to nie jest spóźniona reakcja? Wydawać by się mogło, że takie zjawiska jak chociażby powódź, są nam dosyć dobrze znany, no i powinniśmy mieć chyba opracowane szczegółowe plany postępowania na wypadek takiego zdarzenia
Pytanie teraz, czy chodzi bardziej o zarządzanie kryzysowe, czy to, że chociażby ta specustawa też ma uprościć niektóre działania związane chociażby z odbudową. Wiadomo, że mimo wszystko specustawą można jednak bardziej celować w to, co się zadziało. Tych przewidywań oczywiście można mieć wiele, natomiast tak jak nikt nie był gotowy chociażby na to, co się zadziało z pandemią tak samo myślę, że tutaj te niektóre zjawiska powodziowe też pokazują, że na pewno jest wiele do zrobienia, na pewno jest wiele do poukładania. Ja powiem tylko tyle, widać z poziomu tego najniższego, z samorządów, że sam system wymiany maili, czy też telefonów, nie zawsze działa, a ten przepływ informacji, szczególnie w tak dynamicznie postępującym momencie, gdzie ta katastrofa jest bliska, na pewno pokazuje, że przynajmniej na tej linii na pewno trzeba wypracować nowe schematy, nowe procedury. Bo tak naprawdę zarządzanie kryzysowe jest i tutaj można też powiedzieć, że gdyby każdy robił wszystko to, co jest zgodnie z tymi procedurami już obowiązującymi...
...Chociaż w tej wypowiedzi, którą cytowałem, pana wypowiedzi, wskazywał pan na to, że sztab kryzysowy powinien funkcjonować najbliżej ludzi, ale on kompletnie nie funkcjonował
Ja nie chciałbym wracać do tej mojej wypowiedzi, bo faktycznie gdzieś tam się zbiegło kilka czynników po wielu dniach ciężkiej pracy. Gdzieś tam [był] słabszy moment, więc nie zawsze ta moja wypowiedź była w pełni taka jak to, co chciałem przekazać. Natomiast na pewno nie może być tak, że sztab kryzysowy lokalny nie funkcjonuje, czy też nie ma kontaktu z nim przez tak długi czas. Bo tutaj to nie jest tak, że cała gmina została zalana i nie było miejsca, gdzie tego kontaktu nie było. Natomiast na pewno utrudnione było działanie bez tej pełnej informacji z gminy.
W Lewinie Brzeskim nie tylko trwa sprzątanie po tej powodzi, po tym żywiole, ale to, co pozostanie z tymi mieszkańcami przez długi czas, to na pewno, trauma związana z wydarzeniami sprzed kilku dni. Żeby choć trochę odciążyć, zwłaszcza te najmłodsze umysły, postanowiono wysłać dzieci na tak zwane zielone szkoły. Z tego, co słyszymy, pierwsza grupa już wyjechała
Jeśli chodzi o zielone szkoły, to jak najbardziej, tutaj to już z poziomu gminy, bo tak na dobrą sprawę najbardziej ucierpiały szkoły, których organem prowadzącym jest gmina, szczególnie Lewin Brzeski. Faktycznie, jeśli chodzi o te dzieci ze szkół, przynajmniej z tych informacji, które z koordynatorem do spraw oświatowych z Lewina otrzymałem, tutaj, może nie w stu procentach, ale na pewno udało się zorganizować te zielone szkoły.
My, korzystając z partnerstwa z powiatem sławieńskim, też pośredniczyliśmy w tym, żeby taką odskocznię od tej traumy zapewnić dzieciom przedszkolnym, bo w samym Lewinie dwa przedszkola zostały zalane, więc nawet te najmłodsze dzieci też mają problem i ich rodzice, więc faktycznie tutaj te działania są na szeroką skalę. Zresztą takich organizacji, czy też proponujących pomoc właśnie w tym zakresie, z całego kraju, pojawia się wiele, więc myślę, że to niejedyne wyjazdy na zieloną szkołę. Co tu dużo mówić, dorosłe osoby ciężko [to] przeżywają, ale również dzieci też dotknęła ta powódź, więc na pewno takie działania przyczyniają się do poprawy chociażby samopoczucia tych najmłodszych.
W Skorogoszczy jest też wasza placówka, dom dziecka. Ona ucierpiała?
Jeśli chodzi o sam budynek, to na szczęście jest on dużo wyżej położony, niż zalana część Skorogoszczy, więc tutaj nie było mowy o ewakuacji, nie było mowy o jakichś działaniach chroniących naszą placówkę. Natomiast infrastruktura, chociażby sportowa, przy domu dziecka, niestety została zalana, a w związku z tym na pewno jakieś działania będą tam musiały być podjęte. Natomiast ja tylko powiem, że cały czas byliśmy w kontakcie z domem dziecka, bo wiadomo, że w pewnym momencie nie funkcjonowała energia elektryczna, nie było prądu, ale również problemy były z kanalizacją, która nie funkcjonowała. Tutaj te działania były na bieżąco realizowane w taki sposób, żeby ta placówka jak najmniej odczuła utrudnienia związane z wodą, która gromadziła się wkoło.
Ta sytuacja pokazała nam też to, jak ważne są sprawnie działające przeprawy mostowe. Mówi się, że most w Brzegu był właściwie jedyną w okolicy czynną przeprawą na Odrze w tych kluczowych momentach. Kolejną ma być most budowany w ciągu obwodnicy Brzegu. Wiemy, że ta inwestycja się przedłuża m. in. z powodu oporu ze strony władz gminy Skarbimierz. Rozmawiał pan może z wójtem? Wie pan, dlaczego jest taka blokada z ich strony?
Powiem tak. Temat dosyć długi. Na pewno ta powódź pokazała, że ta jedyna przeprawa dzisiaj przez Odrę, która funkcjonuje w ciągu drogi krajowej nr 39 jest bardzo mocno zagrożona. Tutaj nie da się ukryć, że gdyby Odra wyła o kilka centymetrów wyższy poziom, nie udałoby się zabezpieczyć. Tam naprawdę wiele wysiłku było poświęconego, żeby przejezdność drogi krajowej nr 39 była przez cały ten okres. Tam w momencie, kiedy faktycznie te umocnienia na chwilę zostały przerwane i dosłownie na krótki okres wyłączono z ruchu jeden pas, momentalnie zakorkowany był zarówno cały Brzeg, jak również wjazd od strony gminy Lubsza. To pokazuje, jak ważne jest to, żeby faktycznie powstała ta nowa obwodnica. Patrząc na odwołanie gminy, trudno zrozumieć działania wójta, bo nawet ta powódź pokazała, że ta obwodnica z dodatkową przeprawą przez Odrę ma być przede wszystkim dużo wyżej. [Ta przeprawa] ma być przeprowadzona w taki sposób, że właśnie woda taka, która niestety na Odrze bywa coraz częściej, może spowodować, że będzie totalny paraliż. Ja tylko chciałbym podkreślić, że gdyby nie udało się utrzymać przejezdności drogi 39, to tak naprawdę kilkadziesiąt kilometrów trzeba byłoby nadrobić, żeby można było przez Odrę się przeprawić, a chociażby w kontekście prowadzonych działań przeciwpowodziowych, czy też usuwania skutków powodzi, to jest niewyobrażalne, by nie było możliwości przejeżdżać właśnie przez Odrę
Pan zna dobrze problemy gminy Skarbimierz, przecież pan był zastępcą wójta. No i pytanie, czy te tereny, przez które ma być prowadzona ta nowa obwodnica, one rzeczywiście są tak istotne?
Trudno mi jest dyskutować nad działaniami gminy, bo w mojej ocenie chociażby miejscowość Zielęcice w gminie Skarbimierz, która jest najbliżej położona dzisiejszej drogi 94, ale również wzdłuż której będzie przebiegać ta planowana obwodnica, dzięki realizacji tego zadania na pewno mieszkańcy przede wszystkim będą mieli dużo bezpieczniejszą komunikację, ale również mniejszą uciążliwość. W ramach tej inwestycji powstaną chociażby ekrany i tutaj tych korzyści, nawet dla mieszkańców gminy Skarbimierz, wydawać by się mogło, że jest dużo więcej, niż wskazuje na to chociażby odwołanie złożone przez gminę od decyzji środowiskowej wydanej przez regionalnego dyrektora ochrony środowiska.
Jeszcze w kwestii powodzi, czego na chwilę obecną mieszkańcom powiatu brzeskiego najbardziej potrzeba? Słyszymy z różnych stron, że żywność i woda to już są towary, których lepiej nie przesyłać, bo ich jest w nadmiarze.
Tak, zgadza się. Zarówno te gminne punkty przyjmowania tej pomocy humanitarnej, jak i my też poszerzyliśmy tę bazę. Na dzisiaj faktycznie ta żywność i produkty, które do niedawna były najbardziej potrzebne, to już faktycznie - przynajmniej na chwilę obecną - nie jest potrzebne. Natomiast [potrzebne są] zarówno osuszacze, jak i nagrzewnice, bo co tu dużo mówić, żeby można było w miarę szybko osuszać budynki, niestety ta temperatura też musi być wyższa, a widać chociażby po dzisiejszej pogodzie, że niestety te warunki pogodowe będą coraz trudniejsze. Zbliżamy się do zimy, więc w samej gminie Lewin Brzeski budynków mieszkalnych wymagających osuszania jest około tysiąca.
Pani wojewoda niedawno odpowiedziała w mediach społecznościowych na wasz apel, poleciła skontaktować się z odpowiednimi komórkami. To, co tam uzyskaliście, nie wystarczyło?
Tak jak mówię, tych budynków, które wymagają osuszania, jest niestety bardzo dużo. W całym powiecie około 1300. No niestety, proces osuszania to nie jest łatwa i szybka sprawa, więc niestety tych osuszaczy, cały czas brakuje i co tu dużo mówić, mimo że zarówno gminy, pani wojewoda, ale również my próbujemy pozyskiwać zewsząd te urządzenia, to niestety ich cały czas będzie brakować, a żeby móc przystąpić do odbudowy, budynki muszą być osuszone.
To tyle w kwestii powodzi. Jeszcze o jedną kwestię muszę zapytać. Niedawno do sieci trafiła relacja jednego z pacjentów brzeskiego szpitala. Wynika z niej, że pacjent po wypadku czekał 4 godziny na pomoc. W tym czasie pani doktor oglądała na "firmowym" komputerze ofertę sklepu z butami. Pytanie, czy szpital w Brzegu działa prawidłowo?
Wiadomo, że SOR, zarówno w Brzegu, ale myślę, że w wielu szpitalach, jest tym takim najbardziej newralgicznym punktem szpitala. Na pierwszej linii frontu na pewno. Jeśli chodzi o brzeski SOR, analizujemy, przygotowujemy się do zmian. Tutaj widać, że nie wszystko funkcjonuje tak, jak powinno i na pewno będziemy chcieli, żeby przede wszystkim zadowolenie pacjentów było dużo większe, bo nie może być tak, jak chociażby na tych filmikach. Natomiast też ważne jest, żeby te skargi, czy też te nieprawidłowości, które mieszkańcy zgłaszają, było jednak [robione] w sposób oficjalny, bo niestety w dalszym ciągu najwięcej tego typu nieprawidłowości pokazywanych jest w mediach społecznościowych.
Pan też ostatnio miał się skarżyć na działalność Brzeskiego SOR-u. Wypowiadał się pan w mediach społecznościowych, że osobiście się pan przekonał, że skargi na szpital nie biorą się znikąd.
I dlatego ja bym aż tak szeroko tych skarg nie wskazywał, bo faktycznie na dzisiaj mogę śmiało stwierdzić, że największym problemem faktycznie jest funkcjonowanie SOR-u. Mimo że, jak warto podkreślić, jesteśmy w trakcie przebudowy, za chwilę jeszcze dodatkowo doposażony zostanie SOR, więc tutaj możliwości, narzędzia są. Natomiast przynajmniej na dzisiaj gdzieś tam ten czynnik ludzki jest problemem. Natomiast nie jest to tylko tak, że problemy z SOR-em są wyłącznie w Brzeskim Centrum Medycznym. Natomiast na pewno będziemy pracować nad tym, żeby jakość funkcjonowania Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Brzegu znacząco mogła się poprawić.
Panie Starosto, jak już o tym rozmawiamy, no to muszę o to zapytać. Jak właściwie wyglądała ta sytuacja z pana perspektywy? Bo pojawiają się w sieci oskarżenia o to, że miał pan bardzo delikatnie mówiąc, niegrzecznie zachowywać się w odniesieniu do personelu szpitala
Szanowni Państwo, żyjemy w czasach, w których tak naprawdę media często kreują rzeczywistość, a już szczególnie, żeby to był chwytliwy temat. Koloryzuje się, czy też, co tu dużo mówić, przekłamuje się rzeczywistość. Ja tylko chciałbym powiedzieć, że dziwnym trafem akurat cały ten artykuł, czy też seria artykułów, bo to w różnych mediach pojawiały się te doniesienia, zostały upublicznione w momencie, kiedy byłem na urlopie za granicą, kiedy nawet nie mogłem reagować na to, co pojawiło się w mediach. Powiem tak, nie zrobiłem niczego złego, nie naruszyłem żadnych przepisów, żadnych skarg nie było. Większość tych oszczerstw mija się zupełnie z prawdą. Powiem dodatkowo, że akurat lekarz, który w tym dniu pełnił dyżur, no znamy się. Wielokrotnie z tym lekarzem rozmawiałem na temat właśnie tych opinii, które krążą po naszym powiecie, że nie wszystko [właściwie] funkcjonuje, więc niestety tutaj to wszystko zostało rozdmuchane i zdecydowanie wiele rzeczy mija się z prawdą. Nie zachowywałem się w sposób agresywny.
W ogóle nie odgrażał się pan, że pozwalnia ludzi?
Cała ta historia... Powiem tak, no jeżeli na SOR-ze nie ma nikogo, wiem, że jest lekarz dyżurny, który nie działa na innych oddziałach, bo faktycznie był to akurat ten lekarz, który tylko pracuje na SOR-ze... Najpierw udałem się na nocną świąteczną pomoc, zresztą nie byłem sam. Także zdecydowanie wszystko, co zostało zamieszczone w niektórych mediach, bo niestety tak to jest, że napisano wiele. Natomiast większość z tego mija się z prawdą, więc ciężko mi jest w tej chwili tak naprawdę dyskutować...
...ale pojawił się taki zarzut, że miał pan podobno wykrzykiwać, że pozwalnia ludzi. To jest nieprawda?
Na pewno nie wykrzykiwać. Na pewno zdenerwowanie rosło, natomiast nie jest tak, że czy kogoś obraziłem, czy kogoś zastraszałem. Natomiast w pewnych sytuacjach na pewno gdzieś tam ta nerwowość wzrastała, zwłaszcza, że - co tu dużo mówić - jeżeli przez dłuższy okres nikt nawet nie reaguje na to, po co się przyszło, na SOR z reguły trafia się nie ze względu na odwiedziny, tylko przez sytuację, która wymaga jakiejś tam interwencji. Tym bardziej, że na nocnej i świątecznej opiece akurat nie było lekarza, który wyjechał w dalsze miejsce powiatu i zresztą z tej nocnej świątecznej opieki odesłano mnie z powrotem na SOR, mówiąc, że jeżeli jest podejrzenie urazu głowy, no to tutaj interwencja szpitala jest bardziej zasadna.
Skoro rzeczywiście były sygnały o tym, że szpital może nie do końca funkcjonować prawidłowo, to czy musiało dojść do takiej sytuacji, że starosta musiał zderzyć się z tą rzeczywistością, żeby zacząć wyciągać wnioski?
To nie jest tak do końca, szanowni państwo, że tutaj ja musiałem się zderzyć, tylko to, co podkreślam, we wszystkich działaniach związanych z funkcjonowaniem czegokolwiek, na pewno najbardziej istotną jest właśnie ta pełna informacja bezpośrednio. Najgorszą rzeczą jest to, że tych skarg na SOR oficjalnych nie było praktycznie. Większość, tak jak wspomniałem wcześniej, odbywała się za pośrednictwem mediów społecznościowych lub gdzieś tam ustnie, ale też nie bezpośrednio, czy do dyrektora, czy do mnie, więc temat od dłuższego czasu jest analizowany. Natomiast ja też mogę śmiało stwierdzić, że nie jesteśmy jedynym szpitalem, w którym są problemy, żeby znaleźć chociażby zabezpieczenie dla SOR-u. Wiemy, jak wygląda sytuacja z personelem, szczególnie tym wyższym medycznym, także my z tym też się borykamy. Natomiast, tak jak powiedziałem, za dużo chyba tych nieprawidłowości na SOR-ze się ujawniło i trudno, żebyśmy nie reagowali, więc na pewno będziemy w najbliższym czasie chcieli usprawnić funkcjonowanie SOR-u.