"Rz": Lokalny problem PO
Gazeta w czwartkowym wydaniu opisuje formowanie się władz sejmiku dolnośląskiego.
Jak przypomniano, na Dolnym Śląsku PiS – które współrządziło w regionie z Bezpartyjnymi Samorządowcami – straciło władzę w województwie i przeszło do opozycji. "Koalicji Obywatelskiej (a konkretnie PO) nie udało się jednak wybrać marszałka. W pierwszym głosowaniu we wtorek nie został nim – mimo wcześniejszych zapewnień i deklaracji – Michał Jaros, poseł PO i szef regionu. Dlatego w większości przypadków nastroje w PO – jak wynika z naszych informacji – są bardzo dalekie od szampańskich" - pisze "Rz".
Informator gazety przyznaje, że cieszą się tylko przeciwnicy Michała Jarosa w samej partii. Wynik głosowania nad kandydaturą Jarosa był sporym zaskoczeniem. KO dysponuje – jak się okazało teoretycznie – 15 głosami w 36-osobowym sejmiku. Jednak Jarosa poparło tylko 12 radnych (w tajnym głosowaniu), co oznacza, że doszło do wolty w samej partii. Jak przypomniano, w drugim głosowaniu został zgłoszony Paweł Gancarz, wiceminister infrastruktury z PSL. Zgłosił go ustępujący marszałek Cezary Przybylski z Bezpartyjnych Samorządowców, którzy wcześniej stworzyli wspólny, liczący pięć osób (trzech radnych Bezpartyjnych i dwóch radnych PSL) klub w sejmiku.
Z tej skomplikowanej układanki wynika m.in., że Bezpartyjni Samorządowcy utrzymali wpływ na województwo, mają też jednego członka zarządu. I będą mieć wpływ m.in. na kontynuację strategicznych projektów w regionie, jak np. rozwoju Kolei Dolnośląskich, która była oczkiem w głowie marszałka Przybylskiego w poprzedniej kadencji. I mają być nadal priorytetem nowych władz - czytamy w "Rz".(PAP)
reb/ mow/