Szkoleniowiec, który przejął gdański zespół rok temu, po spadku z ekstraklasy, nie ukrywał radości z osiągniętego celu.

"Jest to niesamowite szczęście całej społeczności Lechii Gdańsk. To, co zrobiła ta grupa ludzi, którzy biegali przez niespełna rok po zielonej murawie, jest rzeczą niesamowitą. Dzisiaj mogę powiedzieć tylko, że jeżeli wracać do ekstraklasy, w przypadku niektórych zawodników i niektórych ludzi związanych z klubem, czy jeżeli być w ekstraklasie po raz pierwszy w przypadku kilku z nas, to właśnie w takim stylu. To jest niesamowite, co dzisiaj pokazaliśmy, przeciwko tak dobremu i tak renomowanemu zespołowi, jak Wisła. Czapki z głów przed moimi zawodnikami. Dwa razy odwróciliśmy losy spotkania. Myślę, że tych bramek mogliśmy zdobyć zdecydowanie więcej" – ocenił.

Grabowski w pierwszym rzędzie dziękował właścicielowi Lechii Peterowi Uferowi. Szwajcar w zeszłym roku przejął akcje gdańskiego klubu.

"Bez tego człowieka ja nie siedziałbym na tym miejscu, a zawodnicy nie cieszyliby się tak, jak się cieszą. Ten człowiek zaufał grupie ludzi, która stworzyła na boisku i poza nim kolektyw. To widać na każdym kroku. To jest jego indywidulany sukces" – nie miał wątpliwości trener, który dziękował także wszystkim pracownikom klubu oraz swoim piłkarzom.

"Serce radowało się, jak pracowali i chcieli się rozwijać. Gdy widziałem, jak się dzisiaj bawią w szatni, to pojawiła się łza w oku. Myślę, że Gdańsk już +płonie+, a o 4 nad ranem będzie cały biało-zielony. Nie możemy się już doczekać powrotu" – dodał.

Lechia zapewniła sobie awans, ale nie zamierza na tym poprzestać i zapewnić sobie na koniec sezonu pierwsze miejsce, zwłaszcza że gdańszczan czeka jeszcze derbowe spotkanie z drugą w tabeli Arką Gdynia.

"Awans awansem, ale my grami o mistrzostwo i zrobimy wszystko, żeby po tym najlepszym meczu w lidze, jaki rozegraliśmy dzisiaj, za tydzień zagrać jeszcze lepszy i dać jeszcze więcej radości naszym kibicom. Możecie być pewni, że damy z siebie wszystko w derbach" – zapewnił Grabowski.

Z oficjalnym świętowaniem Lechia musi się jednak powstrzymać. W czwartek, jako jedyny klub 1. ligi, nie otrzymała bowierm od Komisji ds. Licencji Klubowych PZPN pozwolenia na grę w ekstraklasie, a powodem było niespełnienie kryterium F.04 Podręcznika Licencyjnego, czyli zaległości finansowe.

Klub poinformował, że w piątek dokonał wymaganych płatności wobec Davida Steca, Mario Malocy, który odszedł z Gdańska po spadku, oraz agencji Wolak Management. Gdańszczanie licencję powinni dostać, ale kary finansowej, a może również w postaci ujemnych punktów, nie unikną.

W znacznie gorszym nastroju był trener Wisły Albert Rude, który kilka dni temu świętował ze swoimi piłkarzami zdobycie Pucharu Polski. Wiele na to wskazuje, że Hiszpanowi nie uda się zrealizować drugiego, a zarazem podstawowego celu, czyli awansu do ekstraklasy.

"Biała Gwiazda" z dorobkiem 50 punktów zajmuje wprawdzie szóste, dające prawo gry w barażach, miejsce, ale jeszcze w tej kolejce – w przypadku wygranej Górnika Łęczna w Polonią Warszawa - może się to zmienić.

"Sami postawiliśmy się w takiej sytuacji. Nie potrafiliśmy utrzymać stabilnej formy i sami musimy z tej sytuacji wyjść. Po pierwsze musimy to zaakceptować i być odpowiedzialni. Po drugie, to co widzieliśmy dzisiaj – drużyna mimo, że miała dwóch zawodników mniej starała się wysoko pressować, próbowała zdobyć bramkę i to jest to, co musimy utrzymać do końca. Jeśli ktoś myśli, że Wisła się podda, to jest w wielkim błędzie. Będziemy szli do przodu, bo to jest w naszym DNA. Pokazaliśmy to w spotkaniach pucharowych i innych ligowych. Ja cały czas będę wierzył w ten zespół" – zapewnił Rude.

Wisłę czekają jeszcze wyjazdowy mecz z trzecim w tabeli GKS Katowice i u siebie z broniącą się przed spadkiem Bruk-Bet Termaliką Nieciecza.(PAP)

gw/ pp/