Namysłów: za węgiel 3 razy więcej niż przed rokiem, ale bez obciążania mieszkańców. Brzeg: nie ma obaw, że kaloryfery będą zimne
Brzeg i Namysłów nie planują ograniczania dostaw ciepła systemowego. Tamtejsze ciepłownie mają zakontraktowaną odpowiednią ilość paliw z polskich kopalń.
Brzeskie Przedsiębiorstwo Energii Cieplnej rozpoczęło sezon grzewczy tydzień temu i obecnie pracuje na 60 procent mocy. Prezes spółki Dariusz Wawrzyniak zapewnia, że mieszkańcy nie powinni obawiać się zimnych kaloryferów.
- Do tej pory nie wszyscy odbiorcy złożyli wnioski o rozpoczęcie sezonu grzewczego, ale my jesteśmy przygotowani na cały sezon. Nasze paliwo to jest miał węglowy i mamy już około 60 procent miału zgromadzonego na naszym placu. Mamy zakontraktowane dostawy na cały sezon - dodaje.
Obecnie brzeżanie płacą za ciepło o około 50 procent więcej niż przed rokiem. Dzięki rządowym regulacjom w październiku ceny mają spaść, choć jeszcze nie wiadomo, jak bardzo.
Problemów nie spodziewa się także Namysłów. Burmistrz Bartłomiej Stawiarski wskazuje co prawda, że koszt zakupu węgla dla tamtejszej ciepłowni wzrósł trzykrotnie, jednak mieszkańcy nie powinni obawiać się aż takich podwyżek cen.
- Podwyżki były w okresie wakacyjnym, do końca tego roku już nie będzie żadnych następnych. Urząd Regulacji Energetyki być może w przyszłym roku zatwierdzi nowe taryfy, ale szacujemy, że to może być wzrost kosztów o 23 - 24 procent. Spalamy około 8 do 10 tysięcy ton węgla rocznie. Mamy zabezpieczone dostawy węgla do końca tego sezonu - uspokaja.
Inaczej sytuacja może wyglądać w przypadku osób ogrzewających domy indywidualnie. Jak zauważają pracownicy jednego z brzeskich składów opału, obecnie sprzedają oni węgiel importowany aż z południowej półkuli Ziemi, a to powoduje komplikacje.
- Ludzie jak widzą cenę to uciekają. Obecnie tona najpopularniejszego gatunku kosztuje 3450 złotych. Naszego węgla nie ma. Ściągamy z Australii, Indonezji. Zostało nam jeszcze z 15 ton i nie wiemy, kiedy następna dostawa. Jak dotrze, to będziemy mieć - przyznają.
Przypomnijmy, że w tym sezonie ogrzewający domy indywidualnie mogą liczyć na rządową pomoc w zakupie opału. W zależności od rodzaju pieca, dopłaty dla gospodarstw domowych mają wynieść nawet 3 tysiące złotych.
- Do tej pory nie wszyscy odbiorcy złożyli wnioski o rozpoczęcie sezonu grzewczego, ale my jesteśmy przygotowani na cały sezon. Nasze paliwo to jest miał węglowy i mamy już około 60 procent miału zgromadzonego na naszym placu. Mamy zakontraktowane dostawy na cały sezon - dodaje.
Obecnie brzeżanie płacą za ciepło o około 50 procent więcej niż przed rokiem. Dzięki rządowym regulacjom w październiku ceny mają spaść, choć jeszcze nie wiadomo, jak bardzo.
Problemów nie spodziewa się także Namysłów. Burmistrz Bartłomiej Stawiarski wskazuje co prawda, że koszt zakupu węgla dla tamtejszej ciepłowni wzrósł trzykrotnie, jednak mieszkańcy nie powinni obawiać się aż takich podwyżek cen.
- Podwyżki były w okresie wakacyjnym, do końca tego roku już nie będzie żadnych następnych. Urząd Regulacji Energetyki być może w przyszłym roku zatwierdzi nowe taryfy, ale szacujemy, że to może być wzrost kosztów o 23 - 24 procent. Spalamy około 8 do 10 tysięcy ton węgla rocznie. Mamy zabezpieczone dostawy węgla do końca tego sezonu - uspokaja.
Inaczej sytuacja może wyglądać w przypadku osób ogrzewających domy indywidualnie. Jak zauważają pracownicy jednego z brzeskich składów opału, obecnie sprzedają oni węgiel importowany aż z południowej półkuli Ziemi, a to powoduje komplikacje.
- Ludzie jak widzą cenę to uciekają. Obecnie tona najpopularniejszego gatunku kosztuje 3450 złotych. Naszego węgla nie ma. Ściągamy z Australii, Indonezji. Zostało nam jeszcze z 15 ton i nie wiemy, kiedy następna dostawa. Jak dotrze, to będziemy mieć - przyznają.
Przypomnijmy, że w tym sezonie ogrzewający domy indywidualnie mogą liczyć na rządową pomoc w zakupie opału. W zależności od rodzaju pieca, dopłaty dla gospodarstw domowych mają wynieść nawet 3 tysiące złotych.