Już ponad 160 razy interweniowali strażacy w powiecie nyskim. W części podtopionych domów nie skończono jeszcze remontów po ostatniej powodzi
Rośnie liczba interwencji strażaków w powiecie nyskim. Od wczoraj wyjeżdżali oni do skutków intensywnych opadów deszczu już około 160 razy.
- W gminie Otmuchów rzeki, które spływają z Czech, mają charakter przyrostu wody. W gminie Głuchołazy jest 11 miejscowości, w których nastąpiły podtopienia, i tutaj w większości są to wody spływające z pól. W gminie Nysa to tradycyjnie Morów, Wyszków, Hajduki, czy Hanuszów - wskazuje.
Woda zalała także prowadzącą w kierunku Prudnika drogę w Niwnicy. Podtopienia wystąpiły również w gminach Korfantów i Paczków.
Szczególnie doświadczony przez żywioł jest w tym roku Morów, który na początku września zmagał się z powodzią. Dziś sytuacja jest mniej dramatyczna niż wtedy, jednak woda zalała część posesji, w których zaczął się już remont po poprzednim żywiole.
- Wyremontowaliśmy już część, jest z powrotem woda pod podłogą, też woda przesączyła się przez ściany. Tylko przez okno do sąsiada możemy stąd wyjść, inaczej się nie da - tłumaczy pani Dorota.
- Ludzie już się do tego zdążyli przyzwyczaić i uznali to za normę - mówi z żalem pani Danuta.
- Po miesiącu od powodzi kolejne problemy, kolejna nieprzespana noc. Po raz piąty już musimy zabezpieczać swoje posesje - wskazuje sołtys Morowa, Artur Pieczarka.
Strażacy wciąż są wzywani do kolejnych zdarzeń w powiecie. W tej chwili jednymi z najpoważniejszych interwencji są działania na ulicy Nowowiejskiej w Nysie, gdzie wylał potok Pluta, co doprowadziło do zalania 8 budynków mieszkalnych. Strażacy intensywnie pracują także w okolicach Niwnicy.
Walkę z żywiołem wspiera także nyskie starostwo, które ściągnęło dodatkowe 10 tysięcy worków na potrzeby mieszkańców. Z kolei na jutro (15.10) zaplanowano rozmowy z przedstawicielami gmin na temat zagrożenia ze strony opadów, jak i koronawirusa.