- Podjęto słuszną decyzję. Ostatnie 24 miesiące nie są normalne. Nieustanne kształcenie zdalne musiało spowodować pewną konieczność zmian w maturach. Nie obniży to rangi tego egzaminu. Niektóre kraje zrezygnowały z tej formuły. Dobrze, że te egzaminy odbywają się w formie stacjonarnej przy zachowaniu reżimu sanitarnego. Trzeba też zrozumieć wchodzącą w dorosłość młodzież. Ci młodzi ludzie nie mogli świętować podczas balów studniówkowych. Teraz zdają matury w formule jakiej nie było od dziesięcioleci – powiedział Piotr Woźniak, lider Nowej Lewicy na Opolszczyźnie.
Zadaniem m.in. ekspertów i rodziców podstawa programowa i podręczniki są przeładowane treściami nauczania. Encyklopedyczność przekazywanej wiedzy bierze gorę nad jej praktycznymi walorami.
- Jestem rodzicem ośmioklasistki i wiem co mówią rodzice. Kwestia użyteczności wiedzy jest dużym wyzwaniem przed systemem edukacji w najbliższych latach. Często ta encyklopedyczna wiedza w życiu zawodowym, praktycznym, gdzieś nam umyka. Nie możemy jej wprost zastosować. Fajnie by było, żeby nowe podstawy programowe uwzględniały to praktyczne zastosowanie przekazywanych treści np. z matematyki, fizyki, czy chemii. Żeby tym praktycznym aspektem zainteresować młodzież, bo oni często nie rozumieją z jakiego powodu się tego uczą. Widzę jak dużo czasu poświęca moje dziecko na przygotowanie się do egzaminu ośmioklasisty w warunkach zdalnego, domowego nauczania. Jak ten kurz pandemiczny opadnie to będzie wielkie wyzwanie przed rządzącą partią, żeby to zaudytować, żeby podjeść do tego absolutnie w sposób upraktyczniony. Edukacja nie powinna mieć braw politycznych. Tutaj opozycja powinna współdziałać z rządzącymi, żeby oczekiwania rodziców i młodych ludzi były spełnione – uważa Piotr Woźniak.
Jego zdaniem problemem jest utestowienie edukacji szkolnej w nauczaniu np. języka polskiego.
- Jako wykładowca akademicki twierdzę, że nie da się zauważyć jakiegoś dramatycznego spadku jakości młodych ludzi po systemie oświaty w szkołach średnich. Kiedy obserwuję pierwszy rok studentów to zdarza się ok. 20, nawet 30 procent wybitnych jednostek, które wiedzą po co przyszły na studia, mają konkretny cel, swoje ambicje i oczekiwania. Oni chcą tego upraktycznienia, którego brakuje na poziomie szkół podstawowych. Powoli się to realizuje w szkołach branżowych i technikach. Powinno to także dotrzeć do liceów. To jest ten kierunek, który trzeba przyjąć – powiedział Woźniak.
Resort edukacji przedstawił propozycję zmiany systemu wynagradzania nauczycieli. Chodzi o powiązanie ich uposażeń z pensją minimalną w zamian za wzrost tygodniowego pensum. Natomiast związkowcy chcą powiązania zarobków nauczycieli ze średnim wynagrodzeniem. Nie godzą się na zwiększenie pensum. Twierdzą, że spowoduje to masowe zwolnienia w szkolnictwie.
- Tu się może narażę wielu związkowcom, wielu nauczycielom, ale śmiem twierdzić, że najlepszym sposobem wynagradzania jest to jakie wyniki osiągają uczniowie w olimpiadach, egzaminach zawodowych, maturach. Oświaty nie można komercjalizować. Jednak w komercyjnych działalnościach funkcjonuje to na zasadzie osiąganych wyników. Jeżeli są to znakomici pedagodzy i szlifują te uczniowskie diamenty w szkole, to absolutnie należy im się możliwie najwyższe wynagrodzenie. Warto w nich inwestować. Nie wszyscy w tym zawodzie pracują z pasją, ale pora ich taką pasją zarażać poprzez pewien doping także finansowy. To są jasne mechanizmy powiązania wyników nauczania z wynagrodzeniem. Podwyżki nauczycieli z uwagi na średnią krajową to jest pewnego rodzaju dźwignia, która działa na zasadzie administracyjnej, a nie jakościowej. Chyba w edukacji nie o to chodzi – stwierdził lider Nowej Lewicy na Opolszczyźnie.
W programie odniósł się też do porozumienia PiS z Lewicą w sprawie parlamentarnego głosowania ratyfikacji unijnego Funduszu Odbudowy.