Korona żniwna z Gogolina może trafić na krajową listę dziedzictwa. Mieszkanki złożyły wniosek
Wniosek o wpisanie tradycji wyplatania korony żniwnej na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego złożyły mieszkanki Gogolina, a dokładnie dzielnicy Karłubiec.
- Pamiętamy, że od zawsze przygotowywało się u nas koronę - mówi Waltrauda Wicher. - Zawsze była korona robiona do kościoła. To wiemy, że nasze babcie robiły korony, czy pomagały, bo to były główne ekspertki, które to robiły, a potem były pomocnice. Także myśmy też zaczynały od pomocnic. Nasze babcie się urodziły w 1888 roku.
Wykonanie wieńca dożynkowego to żmudna i wymagająca cierpliwości praca.
- Najpierw trzeba przygotować odpowiedni stelaż i wybrać się na pole po zboża - mówi Anna Wolska. - W koronie musi być żyto, pszenica, owies, jęczmień, ale bierzemy ten ozimy. To już za miesiąc na pewno idziemy zbierać, bo już jest wykłoszony. Jeszcze kłosy muszą być stojące, nie mogą opadać w dół, żeby było pięknie - mówi Anna Wolska.
Zboże jest podstawą korony, dlatego nie może być zebrane mokre.
- Pogoda jest bardzo ważna jak zbieramy kłosy. Czasami jest tak, że umawiamy się wieczorem, że pojedziemy, a już się zbiera na deszcz, to wtedy jest hasło, że jedziemy wcześniej i musimy jechać - dodaje Inga Frank.
Podczas pracy panie dzielą się na mniejsze grupy i każda robi to, co najlepiej potrafi. Ubiegłoroczną koronę dożynkową z Gogolina będzie można oglądać podczas Etnofestiwalu na Zamku w Niemodlinie.
Teraz wniosek mieszkanek trafi do Narodowego Instytutu Dziedzictwa, a następnie oceni go Rada ds. Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego. Jeśli otrzyma pozytywną decyzję to Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego wpisze wyplatanie koron w Gogolinie na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego.
Lista to spis tradycji i zwyczajów pielęgnowanych przez mieszkańców Polski. Z województwa opolskiego znajdują się już na niej m.in. babski comber, wodzenie niedźwiedzia i układanie dywanów kwietnych.
Wykonanie wieńca dożynkowego to żmudna i wymagająca cierpliwości praca.
- Najpierw trzeba przygotować odpowiedni stelaż i wybrać się na pole po zboża - mówi Anna Wolska. - W koronie musi być żyto, pszenica, owies, jęczmień, ale bierzemy ten ozimy. To już za miesiąc na pewno idziemy zbierać, bo już jest wykłoszony. Jeszcze kłosy muszą być stojące, nie mogą opadać w dół, żeby było pięknie - mówi Anna Wolska.
Zboże jest podstawą korony, dlatego nie może być zebrane mokre.
- Pogoda jest bardzo ważna jak zbieramy kłosy. Czasami jest tak, że umawiamy się wieczorem, że pojedziemy, a już się zbiera na deszcz, to wtedy jest hasło, że jedziemy wcześniej i musimy jechać - dodaje Inga Frank.
Podczas pracy panie dzielą się na mniejsze grupy i każda robi to, co najlepiej potrafi. Ubiegłoroczną koronę dożynkową z Gogolina będzie można oglądać podczas Etnofestiwalu na Zamku w Niemodlinie.
Teraz wniosek mieszkanek trafi do Narodowego Instytutu Dziedzictwa, a następnie oceni go Rada ds. Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego. Jeśli otrzyma pozytywną decyzję to Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego wpisze wyplatanie koron w Gogolinie na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego.
Lista to spis tradycji i zwyczajów pielęgnowanych przez mieszkańców Polski. Z województwa opolskiego znajdują się już na niej m.in. babski comber, wodzenie niedźwiedzia i układanie dywanów kwietnych.