Filharmonia Opolska: dwieście procent muzyki przy mocno ograniczonej widowni [ZDJĘCIA]
Niecodzienny program i maksymalne zaangażowanie artystów zyskały uznanie publiczności zgromadzonej w piątkowy (23.10) wieczór w Filharmonii Opolskiej im. Józefa Elsnera. Z uwagi na ograniczenia w organizacji wydarzeń kulturalnych, wynikających z aktualnej sytuacji pandemicznej, uczestnicy koncertu mogli zająć jedynie 25 procent miejsc na widowni, przy jednoczesnym zachowaniu odstępu i bezwzględnym nakazie zakrywania ust oraz nosa. Do sytuacji tej odniósł się w takcie koncertu dyrygent, który w żartobliwej konwencji podziękował publiczności za przybycie na koncert, pomimo niecodziennych warunków.
A tym razem opolskich filharmoników poprowadził ceniony polski dyrygent Warcisław Kunc, który ma spore doświadczenie w prezentacji muzyki operowej, nie jest mu jednak obca obszerna i zróżnicowana tzw. literatura symfoniczna. Oprócz muzycznego ukłonu w stronę Roku Beethovenowskiego (prezentacja uwertury "Coriolan" op. 62) artysta zaproponował także prezentację rzadko wykonywanej II symfonii Artura Honeggera. Dyrygent opowiedział publiczności zarówno o samym dziele, jak i o jego twórcy. Wcześniej jednak zabrzmiał - po raz trzeci w historii, a po raz pierwszy na Opolszczyźnie - Koncert klarnetowy napisany przez Mikołaja Góreckiego dla wybitnego polskiego muzyka Romana Widaszka, który w Filharmonii Opolskiej koncertował po raz pierwszy.
- Koncert generalnie zbudowany jest tak bardzo nietypowo, bo są tylko dwie części, dwie skrajne, dwie różne, pierwsza melancholijna - mówi Roman Widaszek. - Mikołaj [Górecki - przyp. red.] ma niesłychanie bogatą wyobraźnię harmoniczną, co też przelewa na papier, a potem my wykonując te partytury, rzeczywiście możemy to przekazać publiczności. Z racji tego, że Mikołaj mieszka w Stanach Zjednoczonych, też słychać pewnego rodzaju inklinacje jakieś takie czy zaczerpnięcia z muzyki filmowej amerykańskiej. Także miks taki jest naprawdę bardzo przyjemny, zarówno dla grających, jak i dla słuchaczy.
Dodajmy, że w koncercie tym pojawia się niecodzienny zestaw perkusji, a jeden z instrumentów musiał być specjalnie na ten koncert sprowadzony z innego ośrodka muzycznego. Więcej na temat samego utworu, ale też i ogólnie współczesnej muzyki klarnetowej wkrótce w audycji "Klasyka wieczorową porą". Dodajmy tylko, że Radio Opole jest patronem medialnym wszystkich wydarzeń organizowanych przez filharmonię. Na razie, pomimo zaostrzenia w całym kraju ograniczeń związanych z pandemią, wszystkie koncerty odbywają się przy 25-procentowym udziale publiczności oraz zgodnie z tzw. zasadą DDM (dystans-dezyfekcja-maseczka). O szczegółach poszczególnych wydarzeń i ewentualnych zmianach w ich organizacji będziemy informować na bieżąco.
- Koncert generalnie zbudowany jest tak bardzo nietypowo, bo są tylko dwie części, dwie skrajne, dwie różne, pierwsza melancholijna - mówi Roman Widaszek. - Mikołaj [Górecki - przyp. red.] ma niesłychanie bogatą wyobraźnię harmoniczną, co też przelewa na papier, a potem my wykonując te partytury, rzeczywiście możemy to przekazać publiczności. Z racji tego, że Mikołaj mieszka w Stanach Zjednoczonych, też słychać pewnego rodzaju inklinacje jakieś takie czy zaczerpnięcia z muzyki filmowej amerykańskiej. Także miks taki jest naprawdę bardzo przyjemny, zarówno dla grających, jak i dla słuchaczy.
Dodajmy, że w koncercie tym pojawia się niecodzienny zestaw perkusji, a jeden z instrumentów musiał być specjalnie na ten koncert sprowadzony z innego ośrodka muzycznego. Więcej na temat samego utworu, ale też i ogólnie współczesnej muzyki klarnetowej wkrótce w audycji "Klasyka wieczorową porą". Dodajmy tylko, że Radio Opole jest patronem medialnym wszystkich wydarzeń organizowanych przez filharmonię. Na razie, pomimo zaostrzenia w całym kraju ograniczeń związanych z pandemią, wszystkie koncerty odbywają się przy 25-procentowym udziale publiczności oraz zgodnie z tzw. zasadą DDM (dystans-dezyfekcja-maseczka). O szczegółach poszczególnych wydarzeń i ewentualnych zmianach w ich organizacji będziemy informować na bieżąco.