Dzień Małego Strażaka w Boguszycach ma zachęcać najmłodszych do wstąpienia w szeregi druhów
Tor strażacki dla dzieci, pokazy sprzętu i ratownictwa oraz domowe wypieki. Tak wygląda Dzień Małego Strażaka organizowany przez OSP Źlinice-Boguszyce. To impreza, która ma zachęcać dzieci do wstąpienia w szeregi staży, uczyć bezpieczeństwa i pomocy innym.
- To już trzecia edycja Dnia Małego Strażaka - mówi Zbigniew Szendzielorz, zastępca naczelnika OSP Źlinice-Boguszyce. - Mamy tory strażackie, mamy ciasta domowej roboty, przeleci samolot, który zrzuci cukierki dla dzieci. Oprócz tego jest wóz strażacki otwarty dla wszystkich, każdy też może rozwiązać zagadki, znaleźć odpowiedni sprzęt i dopasować go do obrazka. Jeżeli chodzi o tor, to przypomina on ten, z jakim zmagają się też dorośli strażacy, czyli jest drabina, pachołki i prądownica.
- Co roku się rozwijamy i robimy jakieś nowe atrakcje. Chcemy w ten sposób przemawiać do dzieci, bo jednostki w całym kraju odczuwają kryzys pokoleniowy. Straż pochłania dużo czasu, młodzież ma też wiele innych atrakcji. W naszej jednostce średnia wieku to 40 lat. Ja sam jestem po 50-tce. Ale taka impreza ma na celu właśnie zaszczepienie bakcyla i pokazanie, że jednak straż to jest coś więcej niż tylko wyjazdy do akcji i pożarów - dodaje Tomasz Goczoł, kierowca-ratownik w OSP Źlinice-Boguszyce.
Upalne popołudnie nie zraziło chętnych dzieci do zmierzenia się ze strażackim torem.
- Próbujemy pokonać tor przeszkód. Mamy slalom, mamy przejście przez tunel i po równoważni. Żeby być strażakiem trzeba być na pewno odważnym - mówi Vanessa Krawiec.
- Żeby zdobyć dobry wynik i wszystkie przeszkody pokonać, trzeba wykazać się szybkością, sprytem i zwinnością - dodaje Hania.
- Czasami myślę o tym, czy zostać strażakiem. Wtedy można gasić pożary i ratować ludzi - mówi Kacper Szczotka.
Dochód z wydarzenia zostanie przeznaczony dla domu dziecka na dofinansowanie wakacji. Choć druhowie mają już wybraną placówkę, której chcą pomóc, ta zdecydowała, że chce pozostać anonimową.
Jednostka OSP Źlinice-Boguszyce liczy aktualnie 55 osób.
- Co roku się rozwijamy i robimy jakieś nowe atrakcje. Chcemy w ten sposób przemawiać do dzieci, bo jednostki w całym kraju odczuwają kryzys pokoleniowy. Straż pochłania dużo czasu, młodzież ma też wiele innych atrakcji. W naszej jednostce średnia wieku to 40 lat. Ja sam jestem po 50-tce. Ale taka impreza ma na celu właśnie zaszczepienie bakcyla i pokazanie, że jednak straż to jest coś więcej niż tylko wyjazdy do akcji i pożarów - dodaje Tomasz Goczoł, kierowca-ratownik w OSP Źlinice-Boguszyce.
Upalne popołudnie nie zraziło chętnych dzieci do zmierzenia się ze strażackim torem.
- Próbujemy pokonać tor przeszkód. Mamy slalom, mamy przejście przez tunel i po równoważni. Żeby być strażakiem trzeba być na pewno odważnym - mówi Vanessa Krawiec.
- Żeby zdobyć dobry wynik i wszystkie przeszkody pokonać, trzeba wykazać się szybkością, sprytem i zwinnością - dodaje Hania.
- Czasami myślę o tym, czy zostać strażakiem. Wtedy można gasić pożary i ratować ludzi - mówi Kacper Szczotka.
Dochód z wydarzenia zostanie przeznaczony dla domu dziecka na dofinansowanie wakacji. Choć druhowie mają już wybraną placówkę, której chcą pomóc, ta zdecydowała, że chce pozostać anonimową.
Jednostka OSP Źlinice-Boguszyce liczy aktualnie 55 osób.