W poniedziałek w ostatnim ligowym spotkaniu zawodnicy Trefla po zaciętym spotkaniu pokonali przed własną publicznością 3:1 GKS Katowice. Był to ósmy ligowy triumf gdańskiego zespołu, w tym trzeci z rzędu oraz szósty odniesiony w Ergo Arenie. Pomimo zwycięstwa gospodarze nie byli przesadnie zadowoleni ze swojej dyspozycji.

„Nasza gra na pewno nie wyglądała tak, jak powinna. Mamy duże rezerwy w polu serwisowym i nie tylko. Jest to jednak bardzo ważne, że nawet kiedy nie prezentujemy się za dobrze, to wygrywamy. Nawet kiedy przytrafia się nam gorszy dzień, to potrafimy pokonać bardzo dobrego rywala. Z tego trzeba się cieszyć” – skomentował Urbanowicz.

W czwartek o godz. 18.30 Trefl podejmie trzecią w tabeli Asseco Resovię. Ekipa z Podkarpacia ma na koncie 11 zwycięstw, z czego osiem bez straty seta, i tylko dwie porażki.

„Oglądałem kilka meczów rzeszowian i wiem, że czeka nas ciężkie spotkanie. Zawodnicy Asseco Resovii grają bardzo dobrze, mają wielu liderów, którzy mogą się zmieniać. Mają też klasowych środkowych, czyli moich bezpośrednich rywali. Liczymy na naszą zagrywkę, że wróci i dzięki temu odrzucimy gości od siatki. Na pewno nie zwiesimy głów i nastawienie będzie jak zawsze bojowe. Spodziewamy się także mocnego dopingu” – dodał.

W czwartkowej konfrontacji po raz 500. na parkietach ekstraklasy może pojawić się Mariusz Wlazły. 39-letni atakujący, złoty medalista i najlepszy zawodnik mistrzostw świata w 2014 roku oraz najlepszy siatkarz 20-lecia PlusLigi, jest w tym sezonie w Treflu rezerwowym.

„Mariusz dał w meczu z GKS pozytywny impuls, kiedy wszedł za Mikołaja Sawickiego pomóc w przyjęciu i ataku. I właśnie o to chodzi, żeby drużyna tak funkcjonowała, żeby każdy się dopełniał. W każdym secie staraliśmy się napędzać, a liderem mentalnym był nasz rozgrywający Lukas Kampa, który co punkt, co kilka akcji, cały czas nas pobudzał. Mi osobiście dużo to dawało, czułem się obok niego bardzo dobrze” – podsumował Urbanowicz.(PAP)

Autor: Marcin Domański

md/ krys/