Rada nadzorcza WiK wznowiła obrady. W tle konflikt prezesa i członków rady
Trwa kolejne posiedzenie rady nadzorczej spółki Wodociągi i Kanalizacja w Opolu. Przed jej rozpoczęciem konferencję prasową zwołali prezes spółki WiK Ireneusz Jaki oraz były wiceprezes Mateusz Filipowski.
- Przez 7 lat, gdy razem tutaj pracowaliśmy, spółka wypracowywała rekordowe zyski. Co roku odprowadzana była dywidenda do miasta - mówił Mateusz Filipowski, były wiceprezes WiK. - Spółka przez ten czas miała najniższe ceny za wodę i ścieki w całej Polsce. Spółka rekordowo inwestowała. Owocem tego jest np. oczyszczalnia ścieków, na którą pozyskaliśmy w całości finansowanie. To były pieniądze spółki, bez pieniędzy miasta i pieniądze, które udało się uzyskać z funduszy europejskich.
- Rada nadzorcza zamiast zajmować się sprawami istotnymi dla spółki, cały czas zajmuje się rzekomym mobbingiem - mówi Ireneusz Jaki, prezes spółki. - Chciałbym zobaczyć jakiekolwiek dokumenty w tej sprawie, że coś takiego miało miejsce, jeżeli takie są, to proszę je pokazać, jeżeli ich nie ma, to proszę o zaprzestaniu mówienia o tym w przestrzeni publicznej. Chcę tylko przypomnieć, że wyrokiem Sądu Najwyższego mobbing uznawany jest tylko i wyłącznie przez sąd i tylko wtedy możemy o tym zjawisku mówić. Dziś mamy zarzuty prokuratorskie, pierwsze decyzje potwierdzające duże prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa przez członków zarządu, którzy zostali desygnowani przez udziałowca większościowego, czyli przez miasto do zarządu i rada nadzorcza w tej sprawie nie zrobiła nic.
Jak informuje prezes Jaki, obecnie niektóre wydziały spółki w ogóle nie pracują, a pracownicy są oddelegowani do pracy zdalnej. - Po powrocie do pracy nie widziałem jeszcze tak szarej spółki ludzi, których nie widać. Bywam w spółce po kilka dni, jeżeli chcę jakikolwiek dokument, to on najpierw musi być poprzedzony analizą przez dwóch członków zarządu - mówi.
Paweł Kawecki, członek zarządu WiK odpowiada, że każdej osobie przysługuje prawo domniemania niewinności i dopóki nie zapadnie prawomocny wyrok sądu, o mobbingu nie można mówić. W jego ocenie, komunikat prezesa był kierowany do całej załogi, więc była to próba zastraszenia, co nosi znamiona mobbingu. - Odnosząc się do tematu dywidendy, panowie przemilczeli wynik finansowy za 2021 rok - mówi. - Po drugie, obaj panowie przemilczają, że podpisali umowę inwestycyjną, w której zobowiązała się spółka, łącznie z miastem i funduszem, że dywidend nie będzie. Więc to, że ich teraz nie ma, to nie jest to, że spółka jest źle zarządzana, że prezydent nie chce. Nie. Strony się umówiły, zapisały to w umowie, że dywidend nie będzie.
- W kwestii ograniczania dostępu do informacji, jest to lekka półprawda. Każdy z nas ma dostęp do Zintegrowanego Systemu Informatycznego. Wszystko, co wchodzi do spółki, tam jest - dodaje.
- Rada nadzorcza zamiast zajmować się sprawami istotnymi dla spółki, cały czas zajmuje się rzekomym mobbingiem - mówi Ireneusz Jaki, prezes spółki. - Chciałbym zobaczyć jakiekolwiek dokumenty w tej sprawie, że coś takiego miało miejsce, jeżeli takie są, to proszę je pokazać, jeżeli ich nie ma, to proszę o zaprzestaniu mówienia o tym w przestrzeni publicznej. Chcę tylko przypomnieć, że wyrokiem Sądu Najwyższego mobbing uznawany jest tylko i wyłącznie przez sąd i tylko wtedy możemy o tym zjawisku mówić. Dziś mamy zarzuty prokuratorskie, pierwsze decyzje potwierdzające duże prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa przez członków zarządu, którzy zostali desygnowani przez udziałowca większościowego, czyli przez miasto do zarządu i rada nadzorcza w tej sprawie nie zrobiła nic.
Jak informuje prezes Jaki, obecnie niektóre wydziały spółki w ogóle nie pracują, a pracownicy są oddelegowani do pracy zdalnej. - Po powrocie do pracy nie widziałem jeszcze tak szarej spółki ludzi, których nie widać. Bywam w spółce po kilka dni, jeżeli chcę jakikolwiek dokument, to on najpierw musi być poprzedzony analizą przez dwóch członków zarządu - mówi.
Paweł Kawecki, członek zarządu WiK odpowiada, że każdej osobie przysługuje prawo domniemania niewinności i dopóki nie zapadnie prawomocny wyrok sądu, o mobbingu nie można mówić. W jego ocenie, komunikat prezesa był kierowany do całej załogi, więc była to próba zastraszenia, co nosi znamiona mobbingu. - Odnosząc się do tematu dywidendy, panowie przemilczeli wynik finansowy za 2021 rok - mówi. - Po drugie, obaj panowie przemilczają, że podpisali umowę inwestycyjną, w której zobowiązała się spółka, łącznie z miastem i funduszem, że dywidend nie będzie. Więc to, że ich teraz nie ma, to nie jest to, że spółka jest źle zarządzana, że prezydent nie chce. Nie. Strony się umówiły, zapisały to w umowie, że dywidend nie będzie.
- W kwestii ograniczania dostępu do informacji, jest to lekka półprawda. Każdy z nas ma dostęp do Zintegrowanego Systemu Informatycznego. Wszystko, co wchodzi do spółki, tam jest - dodaje.