Zdjęcie odnalezione na strychu zrobił prawdopodobnie jego dziadek, pracujący przy odbudowie zamku. Przypomnijmy: w 1896 roku pożar strawił środkową część rezydencji. Ówczesna przebudowa zamku i parku kosztowała hrabiego Tiele-Wincklera około 4 tony złota.

- Na początku można było mieć wątpliwości, co to za budowla, ale widać charakterystyczną wieżyczkę niedźwiedzia - mówi Piotr Kołek, pracownik działu marketingu i przewodnik w zamku. - To jest dla nas epokowe odkrycie, bo zdradza nam wiele rzeczy, na przykład o technice budowy. Widzimy tutaj mnóstwo rusztowań, a gdyby wziąć lupę i zacząć liczyć postaci na zdjęciu, zobaczylibyśmy około stu lub nawet więcej osób pracujących przy rozbudowie. Wobec tego nie dziwię się, że mieszkańcy posądzali hrabiego o konszachty z diabłem. Działo się tak dlatego, że zamek został bardzo szybko doprowadzony do stanu używalności.

Zdjęcie podniszczone ze względu na wiek zostanie poddane renowacji, a później będzie wyeksponowane na trasie zwiedzania.