Müller o wypowiedzi Rościszewskiego: to ostrzeżenie przed tym, co może się stać, jeśli Ukraina przegra wojnę
W sobotę Jan Emeryk Rościszewski, ambasador RP w Paryżu, udzielił wywiadu francuskiej telewizji LCI. Na Twitterze stacji zamieszczono cytat z wypowiedzi Rościszewskiego o następującej treści: "Jeśli Ukraina nie obroni swojej niepodległości, nie będziemy mieli innego wyjścia, jak wejść w konflikt (fr. Si l'Ukraine ne parvient pas a défendre son indépendance, nous n'aurons pas le choix, nous serons obligés de rentrer dans le conflit)". Polska ambasada w Paryżu oświadczyła, że wypowiedź ambasadora Rościszewskiego "jest interpretowana przez niektóre media w oderwaniu od kontekstu, w jakim została wygłoszona".
Polski ambasador w Kijowie Bartosz Cichocki napisał w niedzielę na Twitterze - odnosząc się do wypowiedzi Rościszewskiego i oświadczenia ambasady - że "przecież to jest oczywiste, że upadek Ukrainy oznacza wojnę w Polsce".
Rzecznik rządu - w kontekście wypowiedzi obu ambasadorów - był pytany we wtorek w TVP1, czy Polska jest zagrożona. Müller podkreślił, że zdania ambasadorów wygłaszane są w kontekście wypowiedzi ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyński z 2008 roku z Gruzji, gdzie przestrzegając przed agresywną polityką Rosji, mówił: "I my też wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę".
"To w tym kontekście jest mówione, nie udziału Polski w regularnej wojnie, tylko ostrzeżenie, że jeżeli Ukraina przegrałaby wojnę, to niestety następnymi krajami, które mogą być zaatakowane są kraje bałtyckie czy Polska. To jest to ostrzeżenie i dlatego wspieramy Ukrainę po to, żeby nigdy bezpośrednio w wojnie nie musieć uczestniczyć" - podkreślił rzecznik rządu.
W niedzielę ambasada RP we Francji zamieściła na swoim profilu na Twitterze oświadczenie "w związku z pojawiającymi się komentarzami na temat wywiadu udzielonego przez ambasadora Rościszewskiego". "Zwracamy uwagę, że jest ona (wypowiedź) przez niektóre media interpretowana w oderwaniu od kontekstu, w jakim została wygłoszona" - czytamy.
Jak podkreślono, w wywiadzie Rościszewski "przekonywał o konieczności udzielenia Ukrainie wsparcia przez sojuszników". "Mówił także o groźbie, jaką dla Europy i europejskich wartości stanowi Rosja. Dokładne wysłuchanie całości rozmowy pozwala zrozumieć, że nie było w niej zapowiedzi bezpośredniego zaangażowania się przez Polskę w konflikt, a jedynie przestrzeżenie przed konsekwencjami, jakie może mieć porażka Ukrainy - możliwość zaatakowania lub wciągnięcia do wojny przez Rosję kolejnych krajów Europy środkowej - krajów bałtyckich i Polski" - napisano.
"W innych fragmentach ambasador mówi jasno, że Polska nie jest w stanie wojny, ale robi wszystko, aby pomóc Ukrainie obronić się w tym konflikcie. Doszukiwanie się sensacyjnej wypowiedzi, nie wpisującej się w konsekwentnie podejmowane od roku działania Polski, mające właśnie pomóc Ukrainie wygrać ten konflikt, tak aby nie zbliżył się on bardziej do Europy i Polski, należy rozważać w kategoriach złej woli" - czytamy w oświadczeniu ambasady. (PAP)
autor: Karol Kostrzewa
kos/ itm/