Radio Opole » Kraj i świat
2021-02-23, 16:40 Autor: PAP

Sąd/ Oskarżony ws. zabójstwa Jaroszewiczów: nie miało być żadnych ofiar

Nie miało być żadnych ofiar; to miał być napad rabunkowy - mówił przed sądem Dariusz S. współoskarżony ws. zabójstwa małżeństwa Jaroszewiczów w 1992 r. Dodał, że bał się sytuacji, której konsekwencje "mogą okazać się tragiczne". Przyznaję się do napadu, ale nie do zabójstwa - podkreślił.

Dariusz S. to jeden członków tzw. gangu karateków, który w latach 90. dokonał kilkudziesięciu brutalnych napadów rabunkowych. Wraz z dwoma innymi członkami gangu - Robertem S. oraz Marcinem B. - jest oskarżony w procesie dotyczącym zabójstwa b. premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony, który ruszył przed Sądem Okręgowym w Warszawie w sierpniu ub.r.

Podczas wtorkowej rozprawy S. kontynuował składane wcześniej wyjaśnienia. Oskarżony wielokrotnie podkreślał, że po tylu latach nie jest w stanie ocenić, na ile niektóre sytuacje pamięta, a na ile sugeruje się przebiegiem zdarzeń przedstawionym w aktach sprawy oraz relacjami pozostałych dwóch oskarżonych.

Z jego wyjaśnień odnoszących się do dnia zabójstwa Jaroszewiczów wynika, że miał przekonanie, iż uczestniczy jedynie w napadzie rabunkowym. "Nie miało być żadnych ofiar" - mówił. Dopytywany, czy dowodzący akcją Robert S. powiedział to wprost, oskarżony podkreślał, że wszystko to "wynikało z kontekstu". "Chodziło o zdobycie pewnej ilości pieniędzy czy złota" - mówił.

Dariusz S. podkreślał, że o tym, jak wyglądać ma cała akcja, dowiedział się z niewielkim wyprzedzeniem. Jak twierdził, Robert S. "nie opowiadał, jak to ma wyglądać". "Powiedział, że wybrał jakieś miejsce, osoby (…) Wybrał je, zakładając, że będą tam wartościowe rzeczy (…) A to, czy on wybrał ministra, kosmonautę, wojskowego nie miało żadnego znaczenia" – mówił.

O tym, że w willi, do której się włamują, są dwie osoby, S. miał dowiedzieć się "godzinę czy pół godziny" przed dokonaniem włamania. Mężczyźni mieli wejść do mieszkania po drabinie. "Jak weszliśmy na górę, (Robert - PAP) S. powiedział, że on się zajmie mężczyzną, a my kobietą i psem" - relacjonował. Jak potem dodał, on sam miał "zająć się" kobietą, czyli Alicją Solską-Jaroszewicz, która przebywała wówczas w sypialni.

Dopytywany, czy miał jakiś plan działania i zakładał, w jaki sposób będzie postępował, S. odparł: "Ciekawy byłem, co się stanie. Poszedłem tam jak do kina, żeby obejrzeć jakąś akcję". Podkreślił, że bał się, żeby nie doszło do sytuacji, w której "może dojść do jakiejś wymiany agresji".

"Bałem się, bo nie byłem przygotowany, bałem się konsekwencji, które mogą okazać się tragiczne, starałem się jak najdelikatniej uspokoić tę kobietę" - mówił. "Usiadłem i rozmawiałem z nią, żeby wiedziała, że to jest napad rabunkowy i żeby siedziała spokojnie (...) Zachowywała się rozsądnie, nie krzyczała" - mówił. Podkreślił, że nie krępował jej i nie był w stanie wyjaśnić, kto ani kiedy ją związał.

Następnie mężczyzna miał opuścić sypialnię Solskiej-Jaroszewicz i udać się do gabinetu Jaroszewicza, by go pilnować. Oskarżony nie pamiętał, czy były premier był wówczas przywiązany do fotela. Jak tłumaczył, nie patrzył na niego, ani też się do niego nie zwracał, tylko na własną rękę zaczął przeszukiwać "coś na kształt sejfu", w którym znalazł m.in. 3-4 złote monety i papierośnicę.

S. nie był też w stanie wytłumaczyć, kiedy i w jakich okolicznościach cała trójka podjęła decyzję o opuszczeniu posesji. "Była pora, żeby wyjść" - stwierdzi krótko. Gdy on i Marcin B. oddalili się już "na odległość kilku metrów", miał dobiec ich hałas, który skłonił ich do powrotu. Gdy wrócili do gabinetu, Jaroszewicz miał stać z rękami opartymi o szafę i "coś mówić". Mężczyźni chcieli przywiązać go do krzesła. Następnie dowodzący akcją Robert S. miał zacząć go dusić. "Nie spodziewaliśmy się takiej sytuacji” - mówił S., podkreślając, że próbował mu przeszkodzić. "Próbowałem nieudolnie, ale próbowałem" - powiedział.

Mężczyzna powiedział, że na polecenie Roberta S., który poprosił o "jakiś kij", przyniósł mu znalezioną w przedpokoju laskę. Przyznał też, że "kojarzy sytuację", w której przekazał mu potem zamek do sztucera i pamięta "coś w rodzaju huku". "Nie pamiętam drogi powrotnej, pamiętam, że szliśmy przez las" - powiedział. "Przyznaję się do napadu, nie zabójstwa" - podkreślił. Jak mówił wcześniej, "gdyby kiedykolwiek ktoś na niego napadł, życzyłby sobie, żeby to był pan Marcin B., dlatego że jest człowiekiem łagodnym".

Prokuratura zarzuciła trzem mężczyznom zasiadającym na ławie oskarżonych napad rabunkowy na posesję Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji w warszawskim Aninie w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r., podczas którego mieli wspólnie zamordować Piotra Jaroszewicza, zaś Robert S. miał zabić Alicję Solską-Jaroszewicz. Robertowi S. zarzucono również zabójstwo małżeństwa S. w 1991 r. w Gdyni oraz usiłowanie zabójstwa mężczyzny w Izabelinie w 1993 r. Grozi im kara dożywotniego pozbawienia wolności.

Według prokuratury, w dniu napadu oskarżeni przez wiele godzin obserwowali posesję ofiar. Po wejściu do domu Jaroszewiczów przez uchylone okno łazienki Robert S. obezwładnił Piotra Jaroszewicza uderzeniem w tył głowy znalezioną bronią palną. Oskarżeni przywiązali mężczyznę do fotela. Z kolei Alicja Solska–Jaroszewicz została skrępowana i położona na podłodze w łazience. Oskarżeni przeszukali dom, zabrali z niego - poza dwoma pistoletami - 5 tys. marek niemieckich, pięć złotych monet oraz damski zegarek.

Jak wskazuje prokuratura, prawdopodobnie w momencie opuszczania przez sprawców domu pokrzywdzonych, już w godzinach wczesnoporannych, Piotr Jaroszewicz wyswobodził się z więzów. Napastnicy znów posadzili go w fotelu. Następnie, gdy dwaj sprawcy trzymali go za ręce, Robert S. go udusił.

Po zamordowaniu Piotra Jaroszewicza - według prokuratury - Robert S. zabrał z gabinetu pokrzywdzonego jego sztucer, poszedł do łazienki, w której leżała związana Alicja Solska-Jaroszewicz i miał ją zastrzelić.(PAP)

autorka: Sonia Otfinowska

sno/ jann/

Kraj i świat

2024-07-07, godz. 05:50 Niger/ Żołnierze USA opuszczą bazę lotniczą 101 w Niamey Amerykańskie wojsko zakończy w niedzielę wycofywanie się z bazy lotniczej 101 w stolicy Nigru Niamey. Jednostki stacjonujące w bazie dronów opuszczą Niger… » więcej 2024-07-07, godz. 05:50 Prognoza pogody na 7 i 8 lipca Jak informuje IMiGW nad Europą dominują wyże z centrami nad zachodnią Rosją, Atlantykiem oraz w rejonie Czech. Jedynie północna oraz częściowo środkowa… » więcej 2024-07-07, godz. 05:10 Brazylia/ Eksprezydent Bolsonaro zainaugurował spotkanie konserwatystów, gościem prezydent Argentyny Były prezydent Brazylii Jair Bolsonaro zainaugurował w sobotę w uzdrowisku Camboriu spotkanie z udziałem 3,5 tys. opozycyjnych działaczy konserwatywnych… » więcej 2024-07-07, godz. 04:50 USA/ Nie żyje amerykański producent filmowy, zdobywca Oscara Jon Landau W USA zmarł z powodu raka Jon Landau, laureat Oscara, producent filmowy 'Titanica' oraz obu części 'Avatara'. Miał 63 lat. O jego śmierci poinformowała w… » więcej 2024-07-07, godz. 04:10 Kosowo/ Władze wezwały TikToka do podwyższenia wieku umożliwiającego korzystanie z aplikacji Agencja ds. Informacji i Prywatności Kosowa wezwała TikToka do podwyższenia wieku legalnego używania aplikacji na terenie kraju z 13 do 16 lat - poinformował… » więcej 2024-07-07, godz. 03:10 Serbia/ Protest Belgradu przeciwko OBWE ws. rzekomego łamania neutralności organizacji Misja Serbii przy Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) złożyła w sobotę skargę, oskarżając organizację o łamanie jej statusowej… » więcej 2024-07-07, godz. 02:20 Kuba/ Mirta Diaz Balart, była żona Fidela Castro, zmarła w wieku 95 lat Mirta Diaz-Balart, była żona kubańskiego dyktatora Fidela Castro i matka jego pierwszego syna, zmarła w sobotę w Madrycie w wieku 95 lat. Wiadomość o jej… » więcej 2024-07-07, godz. 01:10 BiH/ Prezydent RS: ludobójstwo w Srebrenicy to stek kłamstw; Bośniacy genetycznie nienawidzą Serbów Tzw. ludobójstwo w Srebrenicy to stek kłamstw, a zamieszkujący Bośnię i Hercegowinę muzułmanie po prostu genetycznie nienawidzą Serbów - powiedział w… » więcej 2024-07-07, godz. 01:00 ME 2024 - Holandia - Turcja 2:1 (opinie) Po meczu 1/4 finału Holandia - Turcja (2:1) powiedzieli: Ronald Koeman (trener reprezentacji Holandii): 'Dla całego kraju to coś wyjątkowego. Jesteśmy… » więcej 2024-07-07, godz. 00:20 ME 2024 - starcia holenderskich i tureckich fanów w berlińskiej Strefie Kibica Do starć między holenderskimi i tureckimi fanami doszło w berlińskiej Strefie Kibica, gdzie kilkanaście tysięcy ludzi śledziło rozgrywany na stołecznym… » więcej
96979899100101102
Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej »