Koronawirus: od soboty galerie handlowe ograniczają ofertę. Do małych sklepów wejdzie mniej klientów
W weekend wchodzą ograniczenia w funkcjonowaniu sklepów w galeriach handlowych. W placówkach o powierzchni poniżej 100 metrów kwadratowych będzie mogła przebywać jedna osoba na 10 metrów kwadratowych, a w większych jedna na 15 metrów. Dariusz Cieciński, właściciel marketu Bazzar w Opolu, tłumaczy, że jego sklep ma 300 metrów kwadratowych, ale nie obawia się, że rozwiązanie, które ogłosił rząd, wprowadzi utrudnienia dla jego klientów.
- W przypadku naszego sklepu 1 osoba będzie przypadała na 15 metrów kwadratowych, ale nie obawiam się kolejek - mówi przedsiębiorca, który argumentuje, że już wcześniejsze zamkniecie uczelni wyższych, szkół i skierowanie na pracę zdalną ograniczyło liczbę klientów. W konsekwencji obroty marketu spadły o 30 procent.
Dariusz Cieciński odnosząc się do wprowadzanych przez rząd ograniczeń w handlu zauważa, że tym razem społeczeństwo nie wpadło w zakupową panikę. - Tak było wiosną, wtedy kupowano makarony, mąkę, drożdże, jednak po paru miesiącach wyrzucali towar, ponieważ się przeterminował. Teraz społeczeństwo przywykło do sytuacji i robi zakupy na bieżąco - dodał.
O opinię w sprawie wprowadzanych zmian zapytaliśmy także Opolan. - Bardzo dobrze oceniam te rozwiązania - mówi starszy mężczyzna, którego zdaniem, takie zmiany należało wprowadzić wcześniej. - Zaprzepaścili pół roku. To, że trzeba będzie poczekać przed wejściem do sklepu, to nic nie szkodzi, przecież te rozwiązania wprowadzono byśmy się nie tłoczyli, tym bardziej, że nie wszyscy noszą maseczki - zaznaczył. Podobnego zdania jest mieszkanka Zaodrza. Odnosząc się do sobotnich ograniczeń dodała: - W coś trzeba wierzyć. Sądzę, że jeśli mniej osób pojawi się w Karolince czy Auchan, to te zmiany coś dadzą, pod warunkiem, że wszyscy będziemy nosić maseczki.
Przypomnijmy, wczoraj (04.11) rząd zdecydował, że od 7 listopada nastąpi zamknięcie większości sklepów w galeriach handlowych. W tych obiektach czynne będą tylko sklepy spożywcze, apteki, drogerie i punkty usługowe.
Decyzja zapadła po ogłoszeniu przez resort zdrowia (środa) prawie 25 tysięcy nowych zakażeń koronawirusem. Premier Mateusz Morawiecki odnosząc się do ograniczeń w handlu powiedział, że jeśli liczba zakażeń przekroczy 70-75 tys. zakażonych na 100 tys. mieszkańców, następnym krokiem będzie narodowa kwarantanna.
Dariusz Cieciński odnosząc się do wprowadzanych przez rząd ograniczeń w handlu zauważa, że tym razem społeczeństwo nie wpadło w zakupową panikę. - Tak było wiosną, wtedy kupowano makarony, mąkę, drożdże, jednak po paru miesiącach wyrzucali towar, ponieważ się przeterminował. Teraz społeczeństwo przywykło do sytuacji i robi zakupy na bieżąco - dodał.
O opinię w sprawie wprowadzanych zmian zapytaliśmy także Opolan. - Bardzo dobrze oceniam te rozwiązania - mówi starszy mężczyzna, którego zdaniem, takie zmiany należało wprowadzić wcześniej. - Zaprzepaścili pół roku. To, że trzeba będzie poczekać przed wejściem do sklepu, to nic nie szkodzi, przecież te rozwiązania wprowadzono byśmy się nie tłoczyli, tym bardziej, że nie wszyscy noszą maseczki - zaznaczył. Podobnego zdania jest mieszkanka Zaodrza. Odnosząc się do sobotnich ograniczeń dodała: - W coś trzeba wierzyć. Sądzę, że jeśli mniej osób pojawi się w Karolince czy Auchan, to te zmiany coś dadzą, pod warunkiem, że wszyscy będziemy nosić maseczki.
Przypomnijmy, wczoraj (04.11) rząd zdecydował, że od 7 listopada nastąpi zamknięcie większości sklepów w galeriach handlowych. W tych obiektach czynne będą tylko sklepy spożywcze, apteki, drogerie i punkty usługowe.
Decyzja zapadła po ogłoszeniu przez resort zdrowia (środa) prawie 25 tysięcy nowych zakażeń koronawirusem. Premier Mateusz Morawiecki odnosząc się do ograniczeń w handlu powiedział, że jeśli liczba zakażeń przekroczy 70-75 tys. zakażonych na 100 tys. mieszkańców, następnym krokiem będzie narodowa kwarantanna.