Ostatni uciekinierzy ze Starego Lasu wrócili do gospodarza. Akcja odłowu byków zajęła prawie miesiąc
Po blisko miesiącu od ucieczki z gospodarstwa rolnego w Starym Lesie stado byków wróciło do właściciela. O zakończeniu odłowu zwierząt poinformowało Starostwo Powiatowe w Prudniku. Ta wiadomość oznacza, że mieszkańcy okolicznych mogą już swobodnie spacerować i uprawiać turystykę rowerową.
- Scenariusz prowadzonej akcji zabezpieczenia stada był wielokrotnie zmieniany, bo stado dzieliło się na coraz mniejsze grupy, a jednocześnie te zwierzęta bardzo szybko dziczały - mówi Marek Wisła, powiatowy lekarz weterynarii w Prudniku.
- Kilka tygodni przebywania na swobodzie powoduje, że to stado powoli nabierało cech zwierząt dzikich. Czyli ostoję miały w lesie, a żerowanie na polach, najczęściej pobliskich polach kukurydzy. Łącznie odłowiono 33 sztuki bydła w ciągu prawie miesiąca. Ostatni etap polegał na odłowieniu dwóch sztuk przy polach rzepaku koło Szybowic.
- Staraliśmy się zrobić to w sposób humanitarny i spokojny, żeby oszczędzić bykom zbędnego cierpienia. Akcja zakończyła się sukcesem i co ważne, nikt nie ucierpiał - dodaje Marek Wisła.
Przypomnijmy, że najpierw byki próbowano złapać "na jałówkę". Zapach samicy w rui miał zwabić zwierzęta. Jednak akcja się nie powiodła.
Potem byki mieli zagonić do gospodarza jeźdźcy na koniach - tu jednak również się nie powiodło. Zwierzęta rozproszyły się po Lasku Niemysłowickim. Ostatecznie zdecydowano, że byki będą po kolei usypiane i transportowane do właściciela. I właśnie ten serial oficjalnie zakończono.
- Kilka tygodni przebywania na swobodzie powoduje, że to stado powoli nabierało cech zwierząt dzikich. Czyli ostoję miały w lesie, a żerowanie na polach, najczęściej pobliskich polach kukurydzy. Łącznie odłowiono 33 sztuki bydła w ciągu prawie miesiąca. Ostatni etap polegał na odłowieniu dwóch sztuk przy polach rzepaku koło Szybowic.
- Staraliśmy się zrobić to w sposób humanitarny i spokojny, żeby oszczędzić bykom zbędnego cierpienia. Akcja zakończyła się sukcesem i co ważne, nikt nie ucierpiał - dodaje Marek Wisła.
Przypomnijmy, że najpierw byki próbowano złapać "na jałówkę". Zapach samicy w rui miał zwabić zwierzęta. Jednak akcja się nie powiodła.
Potem byki mieli zagonić do gospodarza jeźdźcy na koniach - tu jednak również się nie powiodło. Zwierzęta rozproszyły się po Lasku Niemysłowickim. Ostatecznie zdecydowano, że byki będą po kolei usypiane i transportowane do właściciela. I właśnie ten serial oficjalnie zakończono.