Zacznijmy od historii. Nie byłoby amfiteatru w Opolu, gdyby Karol Musioł nie wybrał się do Budapesztu. Tam na Wyspie Św. Małgorzaty zobaczył pierwowzór i po powrocie do Opola zaproponował projekt budowy. Projektantem uczynił opolskiego architekta Floriana Jesionowskiego. Architekt planował wybudowanie amfiteatru bliżej Wieży Piastowskiej. Na taką bliskość nie zgodził się jednak ówczesny konserwator zabytków - trzeba było ominąć fundamenty Zamku Piastowskiego. Budowa była prowadzona w czynie społecznym. Amfiteatr budowali mieszkańcy, pracownicy szkół, zakładów przemysłowych i żołnierze.

Oficjalne otwarcie odbyło się podczas inauguracji pierwszego festiwalu 19 czerwca 1963 r., wtedy w ogóle nie było dachu. Artyści śpiewali w ulewnym deszczu lub upale nie do wytrzymania.

Najbardziej deszczowo zapisał się II KFPP, kiedy to było istne oberwanie chmury. W tym momencie na scenie był Jacek Federowicz. Prowizoryczny „dach” z parasoli nie pomagał, co jednak nie przeszkadzało artystom ani publiczności w dobrej zabawie.

- Zdaje się, że u Państwa nieco mży? - zaczął z humorem.

Aktualnie zaledwie 9 rzędów w środkowym sektorze zakrywa dach, 75% publiczności jest zmuszona być w razie opadów w deszczu. Czy brak dachu przeszkadza, czy nie, zapytaliśmy m.in. głównego od lat projektanta scenografi tej imprezy Giorgosa Stylianou-Matsisa.

Jak ocenia to Wojciech Piasecki, renomowany producent konstrukcji scenicznych, który od lat pracuje przy KFPP w Opolu?

O ile Giorgos Stylianou-Matsis wszystko scenograficznie projektuje, potem wchodzi ekipa Wojciecha Piaseckiego, która to wszystko buduje, ale ostateczny głos należy do Leszka Malinkiewicza, który przy tej imprezie pracuje prawie 25 lat i nie jeden deszcz nad opolskim amfiteatrem przeżył.

O komentarz poprosiliśmy prezydenta miasta Opola Arkadiusza Wiśniewskiego. Okazuje się, że kwestia dachu jest do rozważenia.

- Zastanawialiśmy się często, czy nie zrobić takiego zamykanego dachu, dlatego też warto robić obiekty publiczne takie staranne do końca - mówi prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski. - Parę lat temu był taki projekt, ale zrezygnowano z niego ze względu na koszty. Dzisiaj jakby widać, że takie oszczędności, to jest kłopot i nie osiąga się zamierzonego efektu. Nie tylko ja zastanawiam się nad tym, czy nie warto było zrobić od razu zadaszenie, przykład amfiteatru w Sopocie, gdzie jest po prostu materiał rozciągnięty nad całą widownią i deszcz nie jest takim wyzwaniem - mówi prezydent Opola.