Afgańczycy są związani z Opolem i Uniwersytetem Opolskim. Cześć z nich to rodzina pracownika uczelni, pozostali studiowali w Opolu w ramach wymiany Erasmus +.
Najtrudniejsze momenty ewakuacji to moment dostania się na lotnisko. Mężczyźni byli bici, jednemu przystawiono kolbę karabinu do głowy. To wszystko widziały dzieci.
- To odbiło się na ich psychice. Staramy się już zapewnić im pomoc psychologiczną. Pamiętamy też, że część dzieci jest już w wieku szkolnym, przyjdzie moment kiedy będą musiały tego typu decyzje powstać (przyp. red. o rozpoczęciu nauki w szkole) - mówiła w Radiu Opole Halina Palmer-Piestrak.
Sprowadzona do Polski grupa, i dzieci i dorośli musi najpierw nauczyć się choć trochę języka polskiego.
- To są wykształceni ludzie, skończyli studia prawnicze, ekonomiczne, najprawdopodobniej tutaj prawnikami nie będą, ale rozmawialiśmy już z Wojewódzkim Urzędem Pracy, są różne projekty aktywizacyjne, planujemy intensywny kurs języka polskiego.
Afgańczycy wiążą swoją przyszłość z Polską, z Opolem. Obecnie są zakwaterowani na kampusie uniwersyteckim. Trwają już rozmowy z samorządami, z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Rodzinie. - Mamy nadzieję, że zaplecze lokalowe będzie możliwe - powiedziała Halina Palmer-Piestrak.
Równolegle prowadzona jest procedura ubiegania się o status uchodźcy, wszyscy z nich mają już tymczasowe dowody tożsamości cudzoziemca. - Naszym celem jest doprowadzenie do usamodzielnienia Afgańczyków. Część z nich to jeszcze studenci i chcą kontynuować naukę w połączeniu z pracą, którą będą mogli podjąć po uzyskaniu statusu uchodźcy.
Uniwersytetowi Opolskiemu udało się doprowadzić do ewakuacji 16 osób. Grupa ta była początkowo liczniejsza. Dwie osoby do samolotu nie weszły. Były to osoby starsze, zdecydowały się zostać w kraju. Sytuacja na lotnisku była coraz trudniejsza, warunki przedostania się na lotnisko i poziom niebezpieczeństwa na miejscu i to, co tam się działo spowodowało, że bali się, że będą opóźniać grupę. Chcieli dać szansę swoim dzieciom i wnukom na wydostanie się z kraju.
- Jesteśmy z nimi w kontakcie, gdyby wyrazili chęć i gotowość na wydostanie się z kraju, będziemy szukali wszelkich możliwych sposobów, żeby im to umożliwić.
W grupie, która do Opola przyjechała są studentki, których życie, przez sam fakt, że miały kontakt z kulturą zachodu było w Afganistanie zagrożone.
- Kobieta, która wyjeżdża bez rodziny, nie jest zaopiekowana przez rodzinę jest w tamtej kulturze uważane za bardzo odważny gest, plus wykształcenie wyższe, które nie jest normą i ten "zepsuty" zachód.