- Na pewno euro nie przyjmiemy w najbliższej przyszłości – powiedział Witold Potwora.
Jego zdaniem Polska nie spełnia podstawowego warunku, czyli progu zadłużenia. Jednak zaznaczył, że przyjęcie euro to bardziej decyzja polityczna a nie ekonomiczna. Z drugiej strony obserwując skutki pandemii i w jaki sposób poradziliśmy sobie z nią w gospodarce – dobrze, że na razie trwamy przy złotówce. Co nie zmienia faktu, że euro trzeba będzie przyjąć.
- Na pewno euro przyjmiemy w perspektywie od 2 do 10 lat – zastrzegł Grzegorz Adamczyk.
Dodał, że wszystko zależy od tego, w jakim przeliczniku do złotówki przyjmiemy walutę europejską. Jako przykład kraju, w którym ludzie realnie zubożeli wskutek takiej decyzji, podał Słowację. Zdaniem naszego gościa należy jeszcze znacznie podnieść poziom minimalnego wynagrodzenia. Tak, by najsłabsi ekonomicznie nie odczuli przejścia na inną walutę.
- Gdybyśmy byli w strefie euro nie musielibyśmy trzymać 500 miliardów złotych rezerwy w NBP - przypomniał Artur Żurakowski.
Wyjaśnił, że dzisiaj Słowacy już są w zasadzie zadowoleni z posiadania euro. Zresztą przed laty, gdy ważyły się losy wielu wielkich inwestycji koncernów zachodnich, Polska przegrała w tym wyścigu. Koncerny, zwłaszcza z branży motoryzacyjnej zdecydowały się na inwestycje właśnie na Słowacji ze względu na to, że w tym kraju przyjęto euro.
- Ja muszę zacząć od ryzyka kursowego, które jest największą bolączką w naszych kontaktach zagranicznych - Grzegorz Kuliś.
Jego zdaniem euro jest konsekwencją silnej powojennej niemieckiej marki, która nie podobała się Francuzom. Euro jest bardziej projektem politycznym, mniej ekonomicznym. Dodał, że przyjmując obecnie euro, pozbawilibyśmy się wpływu na politykę monetarną – byłaby ona kształtowana przez Niemcy i Francję.
- Nie można tego robić bezwolnie. Ale do tego małżeństwa z rozsądku musi dojść - podkreślił Jerzy Szteliga.
Jednak zastrzegł, że zanim zapadnie decyzja – należy zrobić narodowy rachunek zysków i strat. Chodzi o to, by euro przyjąć w najdogodniejszym momencie, na możliwie najlepszych warunkach – na przykład jeśli chodzi o przelicznik do złotówki. Każdy polski obywatel musi poczuć, że także w jego kieszeni ta zamiana przyniosła pozytywna zmianę.