UE/ Źródła w PE: nowa skrajna grupa Patrioci dla Europy ma zostać wykluczona z podziału stanowisk
"Jest pewna grupa, która sympatyzuje z Putinem i robi wszystko, żeby rozbić Europę. Musimy robić wszystko, żeby nie dopuścić, żeby były jakiekolwiek podziały, Europa musi być silna i zjednoczona" - powiedział PAP europoseł KO Dariusz Joński.
Do podziału pomiędzy grupy polityczne w nowym PE są stanowiska w prezydium samej izby - poza stanowiskiem przewodniczącego, które może dostać na drugą kadencję Maltanka Roberta Metsola, wybranych zostanie 14 wiceprzewodniczących oraz pięciu kwestorów.
Do tego dochodzą nie mniej ważne funkcje szefów i wiceszefów 24 komisji i podkomisji europarlamentu. To oznacza, że obsadzone zostaną stanowiska 24 przewodniczących oraz 96 ich zastępców od pierwszego do czwartego stopnia.
Funkcje są dzielone proporcjonalnie zgodnie z metodą d'Hondta - im więcej europosłów liczy grupa w liczącej 720 miejsc izbie, tym większa liczba stanowisk, na które może liczyć.
Zgodnie z informacjami PAP, posiadająca 84 mandaty skrajnie prawicowa frakcja PdE, która od poniedziałku jest trzecią co do wielkości grupą w PE, miałaby dostać wstępnie stanowiska dwóch przewodniczących: komisji kultury i transportu oraz łącznie ośmiu wiceprzewodniczących. Liczniejsze od PdE są: centroprawicowa Europejska Partia Ludowa (EPL; 188 mandatów) oraz socjaldemokracja (S&D; 136).
Podział ten jest wstępny i nie bierze pod uwagę planowanego wykluczenia PdE z podziału stanowisk. "To jest na razie przymiarka, bo będą zmiany, ponieważ będziemy chcieli objąć Patriotów tzw. kordonem sanitarnym" - poinformowało PAP źródło w jednej z wiodących frakcji w PE. Według niego, po wykluczeniu PdE ich stanowiska przypadną pozostałym grupom, które zwiększą swój stan posiadania.
Podobnie stało się w 2019 r., kiedy z podziału stanowisk wykluczona została skrajnie prawicowa frakcja Tożsamość i Demokracja (TD). Chodzi o grupę, która obecnie, wskutek przejścia większości jej członków do Patriotów, de facto przestała istnieć. W szeregach PdE dodatkowo znaleźli się: dotychczas niezrzeszony Fidesz Orbana oraz partia ANO byłego premiera Czech Andreja Babisza, która opuściła liberałów, co zepchnęło ich frakcję na dalsze miejsce.
Jak skomentował Joński, "każdy, kto chce osłabiać Europę i działa w interesie Moskwy, powinien być w kącie Europy, a nie w epicentrum". "Nam jako Polsce nie trzeba tego tłumaczyć, my graniczymy z Białorusią i Rosją i wiemy doskonale, co oznacza osłabienie UE. Zrobimy wszystko, żeby głos +putinowców+ był jak najmniej słyszalny" - podkreślił.
"Owszem, te partie zostały wybrane w sposób demokratyczny, ale część z nich była finansowana m.in. z Moskwy. Mówię tu o Le Pen, Salvinim, który chodził w koszulce z wizerunkiem Putina" - powiedział polityk z KO, która należy w europarlamencie do EPL.
Jak dowiedziała się PAP, aby wykluczyć PdE, inne partie mogą powołać się na porozumienie zawiązane przez wszystkie frakcje jeszcze przed czerwcowymi wyborami do PE, zgodnie z którym grupy polityczne miały się ukonstytuować do 4 lipca. PdE inaugurowali swoją działalność cztery dni później.
Decyzja w tej sprawie może zapaść już w najbliższy czwartek w Brukseli podczas spotkania szefów frakcji w PE. Spodziewany jest także udział przedstawiciela PdE.
Grupa ta zapowiada jednak, że będzie walczyć o stanowiska, a jej ewentualne wykluczenie będzie sprzeczne z zasadami demokracji.
Z Brukseli Magdalena Cedro i Jowita Kiwnik Pargana (PAP)
mce/ jowi/ akl/ lm/