Fularczyk-Kozłowska: starty Rosjan i Białorusinów będą policzkiem dla całego świata
Międzynarodowy Komitet Olimpijski przywrócił we wtorek możliwość startów Rosjan i Białorusinów w sportach indywidualnych pod flagą neutralną pod warunkiem, że nie wspierali oni aktywnie wojny na Ukrainie oraz nie są związani z wojskiem i klubami wojskowymi. Decyzja w sprawie ich udziału w igrzyskach zapadnie później.
"Ta decyzja to bardzo duża kontrowersja. Dla mnie to też spore zaskoczenie, bo wielu sportowców na świecie uważa ponowne dopuszczenie Rosjan i Białorusinów do rywalizacji za haniebne. Ja przychylam się to takiej właśnie opinii. Nie jest bowiem tak, że ktoś nie lubi zawodników z Rosji i Białorusi i miał fanaberie, więc ich wykluczył. Tu są twarde fakty i konkretne, niewyobrażalne działania obu tych państw. To są wojenni agresorzy. Do tego to kraje — szczególnie Rosja — przez lata uwikłane w doping" - powiedziała PAP Fularczyk-Kozłowska, mistrzyni olimpijska z Rio de Janeiro (2016) i brązowa medalistka z Londynu (2012).
Jedna z najwybitniejszych polskich wioślarek w historii zwróciła uwagę na to, że sportowcy oczywiście nie są bezpośrednio odpowiedzialni za działania wojenne i decyzje w tej sprawie, ale sport, zarówno w Rosji, jak i na Białorusi, jest od lat wykorzystywany politycznie, propagandowo.
"Ich występy na arenach międzynarodowych to policzek dla całego świata. Przecież władze Rosji i Białorusi będą się wszystkim śmiały w twarz. Będą mówili, że robią swoje na froncie, a ich zawodnicy i tak mogą startować w zawodach sportowych. A co ze sportowcami z Ukrainy? Jeżeli pokrzywdzeni są zawodnicy z Rosji i Białorusi — przez zawieszenie, to co mają powiedzieć prawdziwe ofiary wojny? Co mają powiedzieć zawodnicy, którym zabito członków rodzin, zniszczono domy, zbombardowano stadiony czy hale? Miejmy jakieś umiar w tych ocenach" - powiedziała Fularczyk-Kozłowska.
Przyznała, że zawodnicy z tych państw nie byli "mocarzami" w wioślarstwie, ale chociażby kwalifikowanie się ich poszczególnych osad na igrzyska byłoby zabieraniem miejsc zawodnikom z innych państw.
"Co mają teraz zrobić zawodnicy, którzy poświęcili lata na trening, a ich kraj musi użyć groźby bojkotu, aby powstrzymać to szaleństwo? Jak oni mają się czuć, jak oni mają normalnie trenować? Dla mnie decyzja MKOl na wielu płaszczyznach jest niezwykle kontrowersyjna" - oceniła mistrzyni olimpijska.
Dodała także, że Rosja i Białoruś działają wbrew idei olimpijskiej - o braku wojen, a także łamią zasady fair play - niezwykle istotne w sporcie.(PAP)
Autor: Tomasz Więcławski
twi/ cegl/