Andrusiewicz: wzrost pensji nie uleczy ochrony zdrowia
"Dziś to jest trzecie zaproszenie w ciągu ostatniego tygodnia, żebyśmy siedli wspólnie do stołu obrad. To nie jest zaproszenie skierowane tylko i wyłącznie przez ministra Adama Niedzielskiego, ale przez cały zespół trójstronny. Jeśli ma się odbyć szeroki dialog m.in. o tym, o czym chcą rozmawiać medycy, o ścieżce osiągnięcia wynagrodzenia na 2027 rok wraz ze wzrostem wynagrodzeń o ok. 30 do 50 proc. w ramach ustawy 7 proc. PKB" - powiedział rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz w telewizji TVN 24.
Wskazał, że najważniejszym postulatem protestujących medyków jest kwota 65 mld zł na wzrost pensji. "Wzrost pensji nie uleczy systemu ochrony zdrowia i nie da profesjonalnej obsługi pacjentom. 65 mld zł to jest połowa budżetu na ochronę zdrowia. Jeżeli ktoś mówi, że chce połowę budżetu na ochronę zdrowia już dziś przeznaczyć na same podwyżki wynagrodzeń to jest to mrzonka" - ocenił.
Dodał, że resort mówi o wzroście nakładów na ochronę zdrowia w najbliższych pięciu latach w granicach 80 mld zł. "Jest to pierwsze tak duże zwiększenie budżetu. Jeszcze w 2015 roku- to warto przypominać - nakłady na ochronę zdrowia wynosiły 74 mld zł. W tym roku to 120 mld zł. Czy naprawdę druga strona nie obserwuje tu żadnych zmian"- pytał Andrusiewicz.
Wskazał, że podwyżki otrzymały już grupy medyków. Stało się to po wejściu w życie ustawy o minimalnym wynagrodzeniu. Jak mówił, 250 tys. osób zyskało na podniesieniu wynagrodzenia minimalnego. "100 tys. pielęgniarek skorzystało z podniesienia wynagrodzenia minimalnego. To są realne pieniądze, które idą do tych ludzi. Dziś na zespole trójstronnym chcemy rozmawiać o kolejnym wzroście wynagrodzeń. Tylko trzeba do tego stołu siąść. Jeśli druga strona wskazuje, że najważniejszym argumentem jest wizyta pana premiera, to znaczy, że wszystkie inne postulaty są nieważne" - ocenił rzecznik resortu.
Protestujący pracownicy ochrony zdrowia zwrócili się w liście do premiera Mateusza Morawieckiego i wicepremiera, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z prośbą o podjęcie realnego dialogu. Ich zdaniem, współpraca z ministrem zdrowia Adamem Niedzielskim jest całkowicie nieudana.
List Komitetu Protestacyjno-Strajkowego Ochrony Zdrowia na czwartkowej konferencji w "białym miasteczku" odczytała przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Krystyna Ptok.
Komitet protestacyjno-strajkowy ma osiem postulatów. Obejmują one m.in. podwyżki, realny wzrost wyceny świadczeń, ryczałtów i tzw. dobokaretki, a także zatrudnienie dodatkowych pracowników obsługi administracyjnej i personelu pomocniczego oraz wprowadzenia norm zatrudnienia związanych z liczbą pacjentów. Komitet postuluje także m.in. zapewnienie zawodom medycznym statusu funkcjonariusza publicznego i stworzenie systemu ochrony pracowników przed agresją słowną i fizyczną pacjentów; wprowadzenie urlopów zdrowotnych po 15 latach pracy zawodowej, a także uchwalenie ustaw o medycynie laboratoryjnej i zawodzie ratownika medycznego.
Według resortu zdrowia łączny koszt postulatów komitetu w tym roku to 26,05 mld zł, a w przyszłym roku - 104,7 mld zł. Rzecznik rządu Piotr Müller, pytany w środę, czy premier spotka się z protestującymi, wskazał, że rząd zwrócił się do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego o skonkretyzowanie postulatów z protestującymi, aby można było usiąść do rozmów. W tej chwili minister nie rekomendował spotkania, bo postulaty są zbyt ogólne - powiedział.(PAP)
Autor: Agnieszka Libudzka
ali/ mhr/