Wiceszef MON: rozumiemy znaczenie zagrożenia terrorystycznego stąd byliśmy w Afganistanie
Prezydent Andrzej Duda poinformował w czwartek, że zgodnie z decyzjami sojuszników, Polska postanowiła nie przedłużać misji Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie. "Z końcem czerwca, po 20 latach, kończymy wojskowe zaangażowanie w największej operacji NATO w historii. Już dziś w nocy do kraju powrócą pierwsi polscy żołnierze" - napisał prezydent na Twitterze.
"Rozumiemy znaczenie zagrożenia terrorystycznego, stąd byliśmy obecni w Afganistanie" - powiedział w czwartek dziennikarzom w Sejmie wiceszef MON. Ociepa dodał, że "tę misję kończymy z bardzo prostego powodu - wycofują się wojska amerykańskie i to są te wojska, które odgrywały kluczową w rolę w trakcie tej misji i wszyscy sojusznicy amerykańscy po prostu wraz z wojskami amerykańskimi z Afganistanu się wycofują".
Podkreślił, że "ta misja była trudna i sama decyzja o wysłaniu wojsk do Afganistanu była trudna", ale - jak zaznaczył - nie da się abstrahować od sytuacji geopolitycznej. "Stąd byliśmy tam po prostu obecni" - dodał Ociepa.
Z kolei Siemoniak podkreślił, że misja w Afganistanie była prawdziwym sprawdzianem dla żołnierzy w trudnych warunkach, a dla dowódców to było przejście przez natowskie struktury dowodzenia w warunkach realnego zagrożenia. "To jest moment historyczny" - podkreślił.
Zaznaczył też, że "odpowiedzialność za to, co będzie dalej, nie odpływa od państw Zachodu i od NATO". "Tyle zainwestowaliśmy też pieniędzy, już nie mówię o krwi żołnierzy, w Afganistan, że na pewno także w Polsce musimy śledzić to, co się tam dzieje, musimy jak najlepiej życzyć demokratycznemu procesowi w Afganistanie. To jest zupełnie inny kraj niż w 2001 roku. To jest kraj, który ma wielkie aspiracje do tego, żeby być normalnym krajem" - powiedział Siemoniak.
Podkreślił, że sytuacja bezpieczeństwa nadal niestety pozostawia wiele do życzenia i można się obawiać, że jeśli rozmowy przedstawicieli obecnych władz afgańskich z Talibami, którym to rozmowom sprzyja społeczność międzynarodowa, nie przyniosą rezultatu, "będzie kolejna odsłona". Natomiast - podkreślił Siemoniak - musiał przyjść taki moment, że "Afgańczycy biorą sprawy we własne ręce".
14 kwietnia Rada Północnoatlantycka – główny polityczny organ decyzyjny NATO – uznała, że "nie ma militarnego rozwiązania" wobec wyzwań, przed którymi stoi Afganistan, i poinformowała o zakończeniu sojuszniczej misji w tym kraju. Ministrowie spraw zagranicznych krajów członkowskich zapowiedzieli, że "wycofanie będzie uporządkowane, skoordynowane i przemyślane" i ma się zakończyć w ciągu kilku miesięcy.
Dzień wcześniej Biały Dom zapowiedział, że do 11 września br. - 20. rocznicy ataków terrorystycznych – z Afganistanu wyjdą wojska amerykańskie. Administracja USA podkreśliła, że decyzja została skonsultowana z sojusznikami z NATO. 14 kwietnia decyzję o zakończeniu zaangażowania w Afganistanie oficjalnie ogłosił prezydent Joe Biden.
Po zamachach 11 września 2001 Sojusz Północnoatlantycki po raz pierwszy i dotychczas jedyny użył artykułu 5 traktatu waszyngtońskiego - mówiącego o wspólnej obronie w razie ataku na jednego z sojuszników - i postanowił o misji w Afganistanie.
Trwająca od 2015 r. operacja Resolute Support, w której polskie wojsko brało udział w charakterze doradczo-szkoleniowym, zastąpiła sojuszniczą misję ISAF.(PAP)
autor: Grzegorz Bruszewski
gb/ mok/