Słoiki z "grosikami" nie muszą pękać w szwach. Opolski oddział NBP ma automat przyjmujący monety "hurtowo"
Wymień drobne na grube. Opolski oddział Narodowego Banku Polskiego ma automat przyjmujący monety w ilościach hurtowych, od jednogroszówek poczynając.
Po przeliczeniu drukowane jest potwierdzenie sumy i w kasie można odebrać banknoty. NBP nie pobiera prowizji z tego tytułu.
Jak mówi Sławomir Kusz z opolskiego NBP, wiele osób ma problem z wymianą większej liczby takich monet, stąd wyjście naprzeciw oczekiwaniom.
- Tutaj od razu jest apel, aby zwrócić uwagę, czy oprócz polskich monet w tych słoikach nie przechowujemy przypadkiem monet obcych. Maszyna nie przyjmie ich, a jeśli wrzucimy przy okazji na przykład śrubkę czy zakrętkę, możemy zablokować urządzenie. Wtedy nici z naszej transakcji.
Inicjatywa od początku cieszy się dużym zainteresowaniem. Jeden z mężczyzn, który korzystał z urządzenia, ocenia je jako bardzo przydatne.
- Zbieramy z dziećmi te monety i wrzucamy je do słoika. Dzisiaj mamy prawie 200 złotych, a zbieraliśmy przez trzy lub cztery miesiące. Żona nie wydaje tych żółtych monet w sklepach, tylko oddzielnie wrzuca je do słoika. Wydajemy dużo pieniędzy w sklepach, więc przez miesiąc wychodzi 50 złotych w żółtych monetach.
Dr Witold Potwora z Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Opolu zwraca uwagę, że koszt produkcji drobnych monet jest dość wysoki, więc chodzi o utrzymanie ich w obiegu.
- Pomysł jest oryginalny i wieloaspektowy - ocenia.
- Inna sprawa, że za takie nominały nie jesteśmy w stanie dzisiaj kupić czegokolwiek w sklepach. Dość często odkładamy je do sławnego słoika. Robimy to na przykład w odniesieniu do dzieci, które w ten sposób uczymy systematycznego oszczędzania lub przynajmniej powinniśmy uczyć je tego - na pewno można skorzystać. Nie sposób jakkolwiek skrytykować takiej maszyny.
Z badań NBP wynika, że 30 procent polskich gospodarstw domowych ma miejsce do odkładania drobnych monet.
Jak mówi Sławomir Kusz z opolskiego NBP, wiele osób ma problem z wymianą większej liczby takich monet, stąd wyjście naprzeciw oczekiwaniom.
- Tutaj od razu jest apel, aby zwrócić uwagę, czy oprócz polskich monet w tych słoikach nie przechowujemy przypadkiem monet obcych. Maszyna nie przyjmie ich, a jeśli wrzucimy przy okazji na przykład śrubkę czy zakrętkę, możemy zablokować urządzenie. Wtedy nici z naszej transakcji.
Inicjatywa od początku cieszy się dużym zainteresowaniem. Jeden z mężczyzn, który korzystał z urządzenia, ocenia je jako bardzo przydatne.
- Zbieramy z dziećmi te monety i wrzucamy je do słoika. Dzisiaj mamy prawie 200 złotych, a zbieraliśmy przez trzy lub cztery miesiące. Żona nie wydaje tych żółtych monet w sklepach, tylko oddzielnie wrzuca je do słoika. Wydajemy dużo pieniędzy w sklepach, więc przez miesiąc wychodzi 50 złotych w żółtych monetach.
Dr Witold Potwora z Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Opolu zwraca uwagę, że koszt produkcji drobnych monet jest dość wysoki, więc chodzi o utrzymanie ich w obiegu.
- Pomysł jest oryginalny i wieloaspektowy - ocenia.
- Inna sprawa, że za takie nominały nie jesteśmy w stanie dzisiaj kupić czegokolwiek w sklepach. Dość często odkładamy je do sławnego słoika. Robimy to na przykład w odniesieniu do dzieci, które w ten sposób uczymy systematycznego oszczędzania lub przynajmniej powinniśmy uczyć je tego - na pewno można skorzystać. Nie sposób jakkolwiek skrytykować takiej maszyny.
Z badań NBP wynika, że 30 procent polskich gospodarstw domowych ma miejsce do odkładania drobnych monet.