Do rekordu wystarczyło ponad 1000 sztuk. Tradycją jest również konkurs na najcięższą dynię. Zwyciężył okaz o wadze ponad 600 kilogramów, a przywiózł ją debiutant z województwa łódzkiego. - Od 11:00 impreza cieszyła się dużą popularnością, bo ostatnią edycję zorganizowaliśmy w 2019 roku - mówi Maciej Sonik, starosta krapkowicki.

- Dzisiaj dzieje się zdecydowanie więcej niż trzy lata temu, bo przez dwa lata nie było Bania Fest ze względu na pandemię. Wydaje mi się, że ludzi jest więcej, ale atrakcji też jest więcej. Mamy strefę dyni, strefę wolontariatu, strefę bani i strefę kulinarną. Jest więcej występów, czyli mamy imprezę, gdzie naprawdę każdy znajduje coś dla siebie.

Maciej Molek przywiózł z Podhala dwie dynie, a jedna z nich, ważąca 564 kilogramy, zajęła trzecie miejsce w konkursie. - Od momentu zapylenia ona rosła przez 100 dni - zaznacza.

- Trochę szczęścia potrzeba, ale przede wszystkim liczą się dobre nasiona i dobra gleba – to jest podstawa. Rzecz jasna woda ma duże znaczenie, bo nawadnianie jest oczywistą sprawą. Dynia potrzebuje bardzo dużo wody. Codziennie trzeba ją podlewać, nawadniać nawet do tysiąca litrów na jeden krzak podczas gorących dni.

Dodajmy, że na festiwalu były też warsztaty dla dzieci, pokaz udzielania pierwszej pomocy, a przedstawiciele Szlachetnej Paczki poszukiwali wolontariuszy.