Sprawa zatrutej Odry na sesji Sejmiku Województwa Opolskiego. Z rzeki wyłowiono ok. 150 kg śniętych ryb
Działania służb po zatruciu rzeki Odry były jednym z tematów dyskusji radnych na dzisiejszym (30.08) Sejmiku Województwa Opolskiego. 45. sesja była pierwszą po przerwie wakacyjnej, a w międzyczasie z rzeki wyłowiono setki ton ryb.
Agnieszka Kobierska, zastępca Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii, mówiła, że działania podjęto 10 sierpnia, bo wcześniej nie było informacji o śniętych rybach. - Od 11 sierpnia mamy bieżące raporty, a wysłaliśmy 40 próbek do badań - podkreślała.
- Według naszej wiedzy, pierwsze śnięte ryby pojawiły się w województwie opolskim 14 sierpnia w powiecie krapkowickim. To były trzy sztuki leszcza, które miały kontakt z turbiną elektryczną. Nawet nie było przekazania materiału do utylizacji, tylko cały materiał poszedł do badań.
Szymon Ogłaza, członek zarządu województwa z ramienia PO, ocenia, że wypowiedź Kobierskiej wydaje się być bez zarzutu, jednak ma inne zastrzeżenia.
- Rzeczywiście badano nawet żywe ryby na okoliczność ewentualnego zagrożenia. Pytanie natomiast, co przed 10 sierpnia? Po tym dniu akurat wszystkie służby mogą pochwalić się wykonywaniem różnych działań. Całe zdarzenie pokazuje ewidentną potrzebę „przeorania” tematu zarządzania wodami, między innymi kwestii priorytetów.
Tomasz Gabor, radny Prawa i Sprawiedliwości, ocenia podjęte kroki jako prawidłowe.
- Były działania związane z badaniem ryb. Poza tym inspektorat współpracuje z wędkarzami, na bieżąco pozyskując materiał ryb żywych. Wszystko realizowane jest nadal pod kątem występowania zaduchy i alg. Ta procedura jest odpowiedzią na pierwsze sygnały w naszym województwie.
Z kolei Roman Kolek, reprezentujący Mniejszość Niemiecką, zwraca uwagę, że brakuje informacji o działaniach Wód Polskich.
- Wczoraj pozyskaliśmy informacje od pani Anny Matejuk (Opolski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny Dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej) w sprawie postępowania co do naszego bezpieczeństwa, między innymi czystości wód. W mojej ocenie, kroki służb sanitarnych są ukierunkowane w sposób prawidłowy. Zawsze pojawiają się natomiast wątpliwości, czy aby zrobiono wszystko, co można było zrobić.
Jak informowała Agnieszka Kobierska, na Opolszczyźnie wyłowiono łącznie 120-150 kilogramów martwych ryb, więc nie ma mowy o masowym śnięciu.
- Według naszej wiedzy, pierwsze śnięte ryby pojawiły się w województwie opolskim 14 sierpnia w powiecie krapkowickim. To były trzy sztuki leszcza, które miały kontakt z turbiną elektryczną. Nawet nie było przekazania materiału do utylizacji, tylko cały materiał poszedł do badań.
Szymon Ogłaza, członek zarządu województwa z ramienia PO, ocenia, że wypowiedź Kobierskiej wydaje się być bez zarzutu, jednak ma inne zastrzeżenia.
- Rzeczywiście badano nawet żywe ryby na okoliczność ewentualnego zagrożenia. Pytanie natomiast, co przed 10 sierpnia? Po tym dniu akurat wszystkie służby mogą pochwalić się wykonywaniem różnych działań. Całe zdarzenie pokazuje ewidentną potrzebę „przeorania” tematu zarządzania wodami, między innymi kwestii priorytetów.
Tomasz Gabor, radny Prawa i Sprawiedliwości, ocenia podjęte kroki jako prawidłowe.
- Były działania związane z badaniem ryb. Poza tym inspektorat współpracuje z wędkarzami, na bieżąco pozyskując materiał ryb żywych. Wszystko realizowane jest nadal pod kątem występowania zaduchy i alg. Ta procedura jest odpowiedzią na pierwsze sygnały w naszym województwie.
Z kolei Roman Kolek, reprezentujący Mniejszość Niemiecką, zwraca uwagę, że brakuje informacji o działaniach Wód Polskich.
- Wczoraj pozyskaliśmy informacje od pani Anny Matejuk (Opolski Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny Dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej) w sprawie postępowania co do naszego bezpieczeństwa, między innymi czystości wód. W mojej ocenie, kroki służb sanitarnych są ukierunkowane w sposób prawidłowy. Zawsze pojawiają się natomiast wątpliwości, czy aby zrobiono wszystko, co można było zrobić.
Jak informowała Agnieszka Kobierska, na Opolszczyźnie wyłowiono łącznie 120-150 kilogramów martwych ryb, więc nie ma mowy o masowym śnięciu.