Lider PSL na Opolszczyźnie o zmniejszonej subwencji na naukę języka niemieckiego: "To nie są pieniądze dla mniejszości niemieckiej"
- Nie chodzi o to, że poseł Janusz Kowalski moją osobę pomówił czy zniesławił. Staję w obronie dzieci czy rodziców dzieci, którzy zapisali je w dobrej wierze na naukę niemieckiego jako języka mniejszości, by miały możliwość kształcenia. Pieniądze na taką naukę są przekazywane zgodnie z przepisami i nie są to wcale pieniądze dla mniejszości niemieckiej - powiedział w Porannej Rozmowie Radia Opole Marcin Oszańca, szef Polskiego Stronnictwa Ludowego na Opolszczyźnie.
- To są pieniądze, które w ramach subwencji oświatowej są przekazywane dla samorządów, dla około 240 szkół w regionie opolskim. 25 tysięcy dzieci korzysta z możliwości uczenia się dwóch języków obcych, czyli język podstawowy plus język niemiecki - powiedział.
- W 2013 r. zapisałem dziecko na naukę niemieckiego jako języka mniejszości w szkole podstawowej w Krasiejowie i nie jest prawdą, że złożyłem fałszywą deklarację o przynależności do mniejszości niemieckiej, bo w tej deklaracji nie ma o tym mowy - dodał Marcin Oszańca.
- Nie trzeba było tego deklarować. Pan poseł, jako prawnik powinien to wiedzieć, że ustawę czyta się kompleksowo. Mamy ustawę o mniejszości, mamy rozporządzenie wykonawcze, ale jest też bardzo ważny dokument, o którym nie wspomina - Europejska Karta Języków Regionalnych i Mniejszościowych, którą Polska ratyfikowała. Tam jest taki zapis: "zapewnienie udogodnień, możliwości osobom nieposługującym się językiem regionalnym lub mniejszościowym, a żyjącym na obszarze, gdzie jest on używany jego nauki, jeśli mają takie życzenie".
- Wsłuchując się w to, co przez posła Janusza Kowalskiego zostało wypowiedziane, złożyłem zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, trafiło to już do odpowiednich organów - stwierdził Marcin Oszańca.