Brzeg: na rondo nie ma szans, ale będzie zmiana w działaniu sygnalizacji na obwodnicy
Sygnalizacja świetlna na obwodnicy Brzegu będzie przeprogramowana, by ograniczyć ryzyko kolejnych zdarzeń drogowych. Na razie jednak nie ma szans przebudowę samego skrzyżowania.
Planowane zmiany to odpowiedź na wniosek brzeskich społeczników. W piśmie wysłanym w ubiegłym miesiącu do zarządcy drogi domagali się oni budowy ronda lub chociaż zmian zasad działania sygnalizacji. Na miejscu prowadzone były obserwacje i jak wskazuje pełniący obowiązki dyrektora opolskiego oddziału GDDKiA Rafał Pydych, zarządca drogi przychylił się do części sugestii mieszkańców.
- My nie pozostajemy bierni obecnej sytuacji i zlecimy opracowanie zmiany projektu sygnalizacji świetlnej, co powinno poprawić warunki widoczności, w szczególności pojazdów nadjeżdżających od strony Opola - zapowiada.
Jak wskazuje GDDKiA, w ostatnim czasie na skrzyżowaniu krajowej "94" i wojewódzkiej "401" zmniejszyła się skala zdarzeń drogowych, które obecnie przybierają jedynie formę kolizji. Te zaś powodowane mają być głównie wymuszaniem pierwszeństwa przez kierowców jadących od strony Wrocławia, którzy skręcają w stronę miasta. Mimo to, zarządca argumentuje, że na razie nie ma wystarczających przesłanek do budowy w tym miejscu ronda.
- Udział pojazdów skręcających w lewo wynosi około 15 procent. Tutaj warto dodać, że ronda budowane są w sytuacji, gdy ten udział pojazdów skręcających w lewo jest znaczący do kierunku głównego - wyjaśnia Rafał Pydych.
Nie bez znaczenia są także koszty takiej inwestycji. Według szacunków GDDKiA, mogłyby one wynieść nawet około 10 milionów złotych.
- My nie pozostajemy bierni obecnej sytuacji i zlecimy opracowanie zmiany projektu sygnalizacji świetlnej, co powinno poprawić warunki widoczności, w szczególności pojazdów nadjeżdżających od strony Opola - zapowiada.
Jak wskazuje GDDKiA, w ostatnim czasie na skrzyżowaniu krajowej "94" i wojewódzkiej "401" zmniejszyła się skala zdarzeń drogowych, które obecnie przybierają jedynie formę kolizji. Te zaś powodowane mają być głównie wymuszaniem pierwszeństwa przez kierowców jadących od strony Wrocławia, którzy skręcają w stronę miasta. Mimo to, zarządca argumentuje, że na razie nie ma wystarczających przesłanek do budowy w tym miejscu ronda.
- Udział pojazdów skręcających w lewo wynosi około 15 procent. Tutaj warto dodać, że ronda budowane są w sytuacji, gdy ten udział pojazdów skręcających w lewo jest znaczący do kierunku głównego - wyjaśnia Rafał Pydych.
Nie bez znaczenia są także koszty takiej inwestycji. Według szacunków GDDKiA, mogłyby one wynieść nawet około 10 milionów złotych.