Dwa światopoglądy, dwie równoległe manifestacje. Sympatycy Tęczowego Opola i narodowców przekonywali o swoich racjach
Warszawskie starcia osób wspierających środowiska LGBT z policją były przyczyną dwóch dzisiejszych (10.08) manifestacji w Opolu.
W okolicy placu Wolności pikietowali zwolennicy i członkowie stowarzyszenia Tęczowe Opole oraz w kontrze sympatycy Ruchu Narodowego. Chodzi o aresztowanie na dwa miesiące Michała Sz., mężczyzny używającego pseudonimu "Margot". Później w jego obronie zebrał się tłum, a policja aresztowała 48 osób, które usłyszały zarzut czynnego udziału w zbiegowisku.
Maciej Kruszka, członek zarządu Tęczowego Opola, uważa, że warszawska demonstracja została brutalnie rozpędzona przez policję, kiedy ludzie rozchodzili się do domów.
- Ta demonstracja przelała się na Krakowskie Przedmieście i tam było dużo emocji. Ja nie twierdzę, że osoby łamiące prawo nie powinny odpowiedzieć za to, natomiast chodziło o pojedyncze osoby. Jeśli ktoś niszczył radiowóz, może zostać odprowadzony do aresztu albo mogą zostać podjęte jakiekolwiek czynności w granicach prawa. Nie ma jednak zgody na wyłapywanie ludzi będących przy okazji na Krakowskim Przedmieściu, aby tylko policja nabiła sobie statystyki zatrzymanych osób.
Michał Maliński, prezes Ruchu Narodowego w Opolu, odpowiada, że aktywiści środowisk LGBT stają w obronie pospolitych przestępców, którzy niszczą samochody i biją ludzi.
- Nie zgadzamy się, jako narodowcy, aby w przestrzeni publicznej promować zachowania tego typu. Nawet nie chodzi o kwestię poglądów, ale elementarnego porządku i unikania chaosu. Nie może tak być w Polsce, że z kryminalistów i przestępców robi się bohaterów. Oni bardzo często przedstawiają się jako represjonowana mniejszość. W praktyce to wygląda natomiast tak, że oni są agresorem i to im daje się różne przywileje.
Organizatorzy obu manifestacji zapowiadają dużą aktywność w najbliższym czasie.
Dodajmy, zgromadzenia były pilnowane przez policję i straż miejską.
Maciej Kruszka, członek zarządu Tęczowego Opola, uważa, że warszawska demonstracja została brutalnie rozpędzona przez policję, kiedy ludzie rozchodzili się do domów.
- Ta demonstracja przelała się na Krakowskie Przedmieście i tam było dużo emocji. Ja nie twierdzę, że osoby łamiące prawo nie powinny odpowiedzieć za to, natomiast chodziło o pojedyncze osoby. Jeśli ktoś niszczył radiowóz, może zostać odprowadzony do aresztu albo mogą zostać podjęte jakiekolwiek czynności w granicach prawa. Nie ma jednak zgody na wyłapywanie ludzi będących przy okazji na Krakowskim Przedmieściu, aby tylko policja nabiła sobie statystyki zatrzymanych osób.
Michał Maliński, prezes Ruchu Narodowego w Opolu, odpowiada, że aktywiści środowisk LGBT stają w obronie pospolitych przestępców, którzy niszczą samochody i biją ludzi.
- Nie zgadzamy się, jako narodowcy, aby w przestrzeni publicznej promować zachowania tego typu. Nawet nie chodzi o kwestię poglądów, ale elementarnego porządku i unikania chaosu. Nie może tak być w Polsce, że z kryminalistów i przestępców robi się bohaterów. Oni bardzo często przedstawiają się jako represjonowana mniejszość. W praktyce to wygląda natomiast tak, że oni są agresorem i to im daje się różne przywileje.
Organizatorzy obu manifestacji zapowiadają dużą aktywność w najbliższym czasie.
Dodajmy, zgromadzenia były pilnowane przez policję i straż miejską.