Rozciąganie szyi może być bardzo niebezpieczne dla zdrowia
Rozciąganie stawów lub kręgosłupa z głośnym "strzelaniem” u jednych wywołuje nieprzyjemne wzdrygnięcie, innym sprawia przyjemność, połączoną z poczuciem większej mobilności danej części ciała. Jednak takie "pykanie” w szyi może być niebezpieczne.
Zazwyczaj “strzelanie” pojawia się w konkretnych stawach i ma związek z budową anatomiczną danej osoby - luźniejszym połączeniem w danym miejscu. Wskutek rozciągnięcia, stykające się powierzchnie kości tymczasowo się rozdzielają, a pomiędzy nimi tworzy się pęcherzyk powietrza, który potem, przy gwałtownym ruchu, pęka. W obu wypadkach może być słyszalny charakterystyczny dźwięk.
U niektórych ten odgłos wywołuje nieprzyjemny dreszcz, ale są też osoby, które uznają to za przyjemne i nawet celowo rozciągają stawy lub kręgosłup, by “pyknął”, bo wtedy czują, że poprawia się ich ruchomość. O ile “strzelaniu” nie towarzyszą żadne dolegliwości, nie ma w tym nic niepokojącego. Z jednym wszakże wyjątkiem - szyją. Okazuje się bowiem, że ta chwilowa ulga, którą daje uwolnienie giętkości szyi, może prowadzić do udaru. Na szczęście zdarza się to bardzo rzadko.
Z czego to wynika? Biegnące w szyi dwie tętnice kręgowe łączą się, tworząc tętnicę podstawną, która zaopatruje w krew tylną część mózgu. Kiedy zginamy lub obracamy szyję, tętnice się rozciągają. Drobne, ale dość gwałtowne przemieszczenie kręgów szyjnych przy rozciąganiu może powodować mikrouszkodzenia nabłonka wyściełającego wnętrze tych naczyń tętniczych. Powinien on być idealnie gładki, bo każda nierówność powoduje ryzyko powstawania zakrzepów. Takie skrzepy mogą same się rozpuścić, ale zdarza się, że odrywają się od ścianki naczynia i trafiają do mózgu, blokując dopływ krwi do jego części. To właśnie udar niedokrwienny.
Częste rozciąganie czy rozprostowywanie szyi, które powoduje gwałtowne przemieszczanie się kręgów między sobą, może z czasem osłabiać więzadła stabilizujące stawy między kręgami, co powoduje zwiększoną ruchomość kręgów. Jednocześnie wzrasta ryzyko mikrourazów naczyń krwionośnych. Nie oznacza to, że jednak, że powinniśmy się obawiać przynoszących ulgę masaży czy innych zabiegów fizjoterapeutycznych szyi. Ryzyko, że powodują one uszkodzenie tętnicy jest znikome - szacuje się, że nie większe niż 1 na 200 lub nawet 250 tysięcy. (PAP Life)
U niektórych ten odgłos wywołuje nieprzyjemny dreszcz, ale są też osoby, które uznają to za przyjemne i nawet celowo rozciągają stawy lub kręgosłup, by “pyknął”, bo wtedy czują, że poprawia się ich ruchomość. O ile “strzelaniu” nie towarzyszą żadne dolegliwości, nie ma w tym nic niepokojącego. Z jednym wszakże wyjątkiem - szyją. Okazuje się bowiem, że ta chwilowa ulga, którą daje uwolnienie giętkości szyi, może prowadzić do udaru. Na szczęście zdarza się to bardzo rzadko.
Z czego to wynika? Biegnące w szyi dwie tętnice kręgowe łączą się, tworząc tętnicę podstawną, która zaopatruje w krew tylną część mózgu. Kiedy zginamy lub obracamy szyję, tętnice się rozciągają. Drobne, ale dość gwałtowne przemieszczenie kręgów szyjnych przy rozciąganiu może powodować mikrouszkodzenia nabłonka wyściełającego wnętrze tych naczyń tętniczych. Powinien on być idealnie gładki, bo każda nierówność powoduje ryzyko powstawania zakrzepów. Takie skrzepy mogą same się rozpuścić, ale zdarza się, że odrywają się od ścianki naczynia i trafiają do mózgu, blokując dopływ krwi do jego części. To właśnie udar niedokrwienny.
Częste rozciąganie czy rozprostowywanie szyi, które powoduje gwałtowne przemieszczanie się kręgów między sobą, może z czasem osłabiać więzadła stabilizujące stawy między kręgami, co powoduje zwiększoną ruchomość kręgów. Jednocześnie wzrasta ryzyko mikrourazów naczyń krwionośnych. Nie oznacza to, że jednak, że powinniśmy się obawiać przynoszących ulgę masaży czy innych zabiegów fizjoterapeutycznych szyi. Ryzyko, że powodują one uszkodzenie tętnicy jest znikome - szacuje się, że nie większe niż 1 na 200 lub nawet 250 tysięcy. (PAP Life)