Zanim Rea zaczął odnosić u nas wielkie sukcesy pod koniec lat 80-tych nagrał trzy płyty w poprzedniej dekadzie, które dobrze przyjęte zostały za oceanem i nic w tym dziwnego, blisko to Chrisowi do tamtego brzmienia, z wyraźnie słyszalnymi momentami bliskimi chociażby Springsteenowi. Dla lubiących ciepło jego głosu i ascetyczne brzmienie gitary, pozycja obowiązkowa.