- To dostrzeżenie, że szczególną rolę w realizacji traktatów odegrał ten region, Opolszczyzna - uznał Rafał Bartek. - Traktat, to były pierwszy dokument rangi państwowej, który mówił coś więcej, powiedział wprost na przykład, że można wrócić do niemieckiej pisowni imion i nazwisk, że można tworzyć organizacje. Zapisy dały poczucie stabilności - powiedział gość Porannej Loży Radiowej.
Poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski uważa z kolei, że traktaty nie są równo realizowane przez obie strony i chce dopisania do nich kilku punktów.
- Ubolewam, że poseł tych swoich żali nie wylewa na grunt rządowy, bo to jego ugrupowanie w Polsce rządzi, więc ma jakieś możliwości oddziaływania w tym zakresie - powiedział Rafał Bartek.
Przypomniał też, że 10 lat temu, w 20 rocznicę odbył się polsko-niemiecki "okrągły stół", który miał na celu wysłuchanie mniejszości niemieckiej w Polsce i Polaków mieszkających w Niemczech.
- Pewne rzeczy udało się "pchnąć" delikatnie do przodu, jak na przykład budowa Centrum Dokumentacyjno-Wystawienniczego w Opolu, finansowanego przez rząd niemiecki, a rząd polski wspiera część wystawy stałej, która powstaje. Ubolewam jednak, że nie ma stałego mechanizmu, zapisanego w traktatach, o corocznych spotkaniach gremiów decyzyjnych. Tu piłeczka jest po stronie rządzących, również posła Kowalskiego - podkreślił przewodniczący Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim.
Przewodniczący Bartek dodał, że w jednym z landów niemieckich pojawiło się nauczanie języka polskiego w szkołach. - To pokazuje, że stworzono tam mechanizm na taką naukę pozwalający.