Żona Aleca Baldwina wspiera go po tragedii na planie westernu „Rust”
Alec Baldwin, który przebywa ze swoją żoną Hilarią w Vermont, stwierdził, że zabita operatorka była jego przyjaciółką. „W dniu, w którym przyjechałem do Santa Fe, by rozpocząć zdjęcia, zabrałem ją na kolację wraz z reżyserem Joelem” - powiedział na zaimprowizowanej konferencji w Vermont. Według dziennika „New York Post” wyjawił również, że po tragedii spotkał się z mężem i synem Halyny Hutchins. „Facet jest przytłoczony smutkiem” - stwierdził. I dodał, że „na planach filmowych czasem zdarzają się wypadki, ale czegoś takiego jeszcze nie było”.
Cytowana przez ten sam dziennik Hilaria obawia się, że w wyniku tego zdarzenia Alec Baldwin zachoruje teraz na PTSD, czyli zespół stresu pourazowego. Stwierdziła, że jej mąż przeżywa teraz dokładnie to, co weterani wojenni lub policjanci, którzy zastrzelili kogoś na służbie.
Owe wypowiedzi pojawiły się wkrótce po tym, gdy Hannah Gutierrez-Reed, specjalistka od broni na planie „Rust”, oskarżyła producentów westernu o doprowadzenie do niebezpiecznej sytuacji poprzez nadmierne oszczędności. Jednym z tych producentów jest właśnie Alec Baldwin. Prokuratura nie postawiła jeszcze nikomu zarzutów w tej sprawie. Ale niewykluczone, że Baldwin zarzuty usłyszy. Na konferencji prasowej, która odbyła się w zeszłą środę, prokurator okręgowa Mary Carmack-Altwies, stwierdziła bowiem, że: „nikt w tym momencie nie został wykluczony ze śledztwa”.
Na tę chwilę w zasadzie nie wiadomo nawet, czy był to wypadek, choć wszystkie media tak opisują to wydarzenie. Do śmiertelnego postrzelenia Halyny Hutchins i ranienia reżysera miało dojść na skutek tego, że w rewolwerze-rekwizycie Baldwina znalazła się ostra amunicja. Według wcześniejszych ustaleń policji, zanim broń trafiła do rąk aktora, była on w rękach Hannah Gutierrez-Reed i asystenta reżysera Dave’a Hallsa. Policja ciągle ustala, jak to się stało, że ostra amunicja znalazła się na planie filmowym. (PAP Life)
pba/ gra/