Lat mają wiele, ale kondycji można im pozazdrościć. Seniorzy-olimpijczycy rywalizowali w Opolu
Było wniesienie flagi olimpijskiej oraz symboliczne odpalenie znicza. Tak rozpoczęła się piąta Opolska Olimpiada Sportowa Osób Starszych w Opolu.
Do Stegu Areny przyjechało 14 drużyn 6-osobowych, którym w wielu przypadkach kibicowali inni seniorzy. Atmosfera była jednak piknikowa. - Żaden z uczestników nie podchodzi do konkurencji z przesadną ambicją - mówi Edmund Wajde, organizator imprezy.
- Jest konkurencja z piłkami lekarskimi, rzut oszczepem lub piłką – wszystko to sportowe zabawy. Chodzi przede wszystkim o aktywizację, a po drugie o integrację, skoro mówimy o olimpiadzie wojewódzkiej. Nie możemy też zapominać o funkcji rehabilitacji.
95-letni Józef Izydorczyk ze Strzelec Opolskich, najstarszy uczestnik olimpiady, opowiadał o swoich sposobach na dobrą formę.
- Moim wrogiem był alkohol. Poza tym zawsze dbałem, aby zjeść dobrze i żyć spokojnie. Nadal sporo chodzę, spaceruję, czasami wybiorę się na ryby. Nigdy nie lubiłem siedzieć w domu ani leżeć.
Zapytaliśmy też seniorów, czy trudno było zrobić pierwszy krok do aktywności i zaangażowania się w zajęcia.
- Dla mnie było bardzo trudno wyjść, bo mąż mi zmarł i wpadłam w głęboką depresję. Teraz jest zupełnie inaczej.
- Kiedy tylko skończyłem pracę zawodową, pierwszym krokiem było szukanie organizacji czy grupy, gdzie mógłbym znowu spotykać się z ludźmi oraz być aktywnym. Nasze koło spełniło wszystkie oczekiwania.
- Dla mnie nie było trudno, bo człowiek czuł, że wszystko jest w porządku, funkcjonując w grupie.
Dodajmy, organizatorem olimpiady dla seniorów jest Fundacja Rozwoju Społecznego SPINACZ.
- Jest konkurencja z piłkami lekarskimi, rzut oszczepem lub piłką – wszystko to sportowe zabawy. Chodzi przede wszystkim o aktywizację, a po drugie o integrację, skoro mówimy o olimpiadzie wojewódzkiej. Nie możemy też zapominać o funkcji rehabilitacji.
95-letni Józef Izydorczyk ze Strzelec Opolskich, najstarszy uczestnik olimpiady, opowiadał o swoich sposobach na dobrą formę.
- Moim wrogiem był alkohol. Poza tym zawsze dbałem, aby zjeść dobrze i żyć spokojnie. Nadal sporo chodzę, spaceruję, czasami wybiorę się na ryby. Nigdy nie lubiłem siedzieć w domu ani leżeć.
Zapytaliśmy też seniorów, czy trudno było zrobić pierwszy krok do aktywności i zaangażowania się w zajęcia.
- Dla mnie było bardzo trudno wyjść, bo mąż mi zmarł i wpadłam w głęboką depresję. Teraz jest zupełnie inaczej.
- Kiedy tylko skończyłem pracę zawodową, pierwszym krokiem było szukanie organizacji czy grupy, gdzie mógłbym znowu spotykać się z ludźmi oraz być aktywnym. Nasze koło spełniło wszystkie oczekiwania.
- Dla mnie nie było trudno, bo człowiek czuł, że wszystko jest w porządku, funkcjonując w grupie.
Dodajmy, organizatorem olimpiady dla seniorów jest Fundacja Rozwoju Społecznego SPINACZ.