Lekarka z Opola w gronie "ukaranych" przez NFZ za recepty na mleko dla niemowląt
Ponad 24 tysiące złotych kary za wypisywanie recept na refundowane mleko dla małych alergików zapłaciła dr Barbara Żurek, specjalista alergologii i chorób płuc z Opola. Chodzi o medykament, który zgodnie z ulotką jest dla dzieci do 12. miesiąca życia.
NFZ dopuszcza refundację dla dzieci do 18. miesiąca życia. Dr Żurek opierając się na opiniach specjalistów, miała zalecenia, by kontynuować podawanie leku starszym.
- Ja te recepty wypisywałam bardzo ciężko chorym dzieciom, z alergią pokarmową. To były dzieci ze wstrząsami anafilaktycznymi, z zespołem, który charakteryzuje się tym, że dziecko ma nawracające biegunki, nie przybiera na wadze, ma wymioty. I te zespoły kiedyś kończyły się skutkiem śmiertelnym. Ja rozumiem, gdybyśmy byli przestępcami, to należy nas karać, ale my tylko leczyliśmy dzieci - mówi dr Barbara Żurek.
O temat i skalę kar w regionie zapytaliśmy opolski oddział NFZ, czekamy na odpowiedź. Centrala funduszu na swojej stronie opublikowała oświadczenie, w którym wskazuje, że w kraju "niezgodne z zasadami refundacji" wydatkowano w ten sposób blisko 7,5 mln złotych. - Środki te są pieniędzmi ubezpieczonych, dlatego wracają do budżetu NFZ i są wykorzystywane m.in. na refundację leków - czytamy w piśmie NFZ. I dalej: "Fundusz ma ustawowy obowiązek sprawdzania naniesionych na recepcie poziomów odpłatności, od których zależy wysokość dokonywanej refundacji. Przepisy dotyczące leków refundowanych i żywności specjalnego przeznaczenia powinny być znane lekarzom".
Dr Żurek odwołała się od kary, ale NFZ odpowiedział odmownie. Teraz jest w gronie lekarzy walczących o zmiany w programie komputerowym wykorzystywanym w gabinetach.
- My jednostkę chorobową i leczenie na świecie znamy i wiemy, jak świat leczy. Natomiast jeżeli w naszym kraju kierujemy się tylko ulotką, to my prosimy o taki program, który by nam wskazywał refundację wg. ulotki, a nie według konsensusów leczenia w naszym kraju - dodaje dr Żurek.
W sprawie zabrał głos minister zdrowia Adam Niedzielski. Poinformował, że w resorcie powołany został zespół, który ma zająć się sprawą "zbudowania systemu automatycznego określania poziomu refundacji danego leku u pacjenta".
- Ja te recepty wypisywałam bardzo ciężko chorym dzieciom, z alergią pokarmową. To były dzieci ze wstrząsami anafilaktycznymi, z zespołem, który charakteryzuje się tym, że dziecko ma nawracające biegunki, nie przybiera na wadze, ma wymioty. I te zespoły kiedyś kończyły się skutkiem śmiertelnym. Ja rozumiem, gdybyśmy byli przestępcami, to należy nas karać, ale my tylko leczyliśmy dzieci - mówi dr Barbara Żurek.
O temat i skalę kar w regionie zapytaliśmy opolski oddział NFZ, czekamy na odpowiedź. Centrala funduszu na swojej stronie opublikowała oświadczenie, w którym wskazuje, że w kraju "niezgodne z zasadami refundacji" wydatkowano w ten sposób blisko 7,5 mln złotych. - Środki te są pieniędzmi ubezpieczonych, dlatego wracają do budżetu NFZ i są wykorzystywane m.in. na refundację leków - czytamy w piśmie NFZ. I dalej: "Fundusz ma ustawowy obowiązek sprawdzania naniesionych na recepcie poziomów odpłatności, od których zależy wysokość dokonywanej refundacji. Przepisy dotyczące leków refundowanych i żywności specjalnego przeznaczenia powinny być znane lekarzom".
Dr Żurek odwołała się od kary, ale NFZ odpowiedział odmownie. Teraz jest w gronie lekarzy walczących o zmiany w programie komputerowym wykorzystywanym w gabinetach.
- My jednostkę chorobową i leczenie na świecie znamy i wiemy, jak świat leczy. Natomiast jeżeli w naszym kraju kierujemy się tylko ulotką, to my prosimy o taki program, który by nam wskazywał refundację wg. ulotki, a nie według konsensusów leczenia w naszym kraju - dodaje dr Żurek.
W sprawie zabrał głos minister zdrowia Adam Niedzielski. Poinformował, że w resorcie powołany został zespół, który ma zająć się sprawą "zbudowania systemu automatycznego określania poziomu refundacji danego leku u pacjenta".