Ireneusz Jaki podjął działania zmierzające do zwolnienia zawieszonej wiceprezes Agnieszki Maślak
- Ta spółka zmieniła się bardzo po 2021 roku - tak uważają prezes spółki WiK Ireneusz Jaki oraz były wiceprezes Mateusz Filipowski. Podczas dzisiejszej (12.01) konferencji przypomnieli, jak wyglądała ona za ich rządów. Ponadto prezes Jaki poinformował, że podjął działania zmierzające do zwolnienia obecnie zawieszonej wiceprezes spółki Agnieszki Maślak.
Przypomnijmy, że Maślak usłyszała we wrześniu prokuratorskie zarzuty niegospodarności, podobnie jak drugi wiceprezes Sebastian Paroń.
- Decyzja ta podyktowana jest tym, że pani miała takie prawo i odwołała się od decyzji dotyczącej zabezpieczenia majątkowego. Sąd podzielił zdanie prokuratury i oddalił ten wniosek - mówi Ireneusz Jaki, prezes spółki WiK w Opolu.
- To znaczy nie mniej i nie więcej, że istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że to wszystko mogło mieć miejsce. Mamy do czynienia z taką sytuacją i tutaj skierowałem w tej sprawie pierwsze pisma do związków zawodowych. Nie możemy tolerować, ja nie mogę tolerować tego typu sytuacji. Poza tym, ileż te wszystkie insynuacje z mobbingiem i z mym traktowaniem mogą trwać.
- Ja w tej spółce pracowałem od 2014 do 2021 roku i przez ten czas firma wypracowywała coroczne zyski na poziomie średnio 5 milionów złotych - dodaje Mateusz Filipowski, były wiceprezes WiK Opole.
- Do 2021 roku, jeżeli się spotykaliśmy tu z państwem, to tylko w takich przyjemnych, fajnych sprawach, o których mogliśmy dyskutować. Nie mieliśmy żadnych zarzutów, nieprzyjemnych sytuacji przez te 7 lat, gdy tu razem pracowaliśmy. Żadnych nieprzyjemnych historii, żadnego nieudanego przetargu, żadnej prokuratury i policji.
Skontaktowaliśmy się z Agnieszką Maślak, która poinformowała nas, że nie będzie komentować wypowiedzi prezesa Jakiego.
Dodajmy, że na jutro (13.01) zaplanowano kolejne posiedzenie rady nadzorczej spółki WiK.
- Decyzja ta podyktowana jest tym, że pani miała takie prawo i odwołała się od decyzji dotyczącej zabezpieczenia majątkowego. Sąd podzielił zdanie prokuratury i oddalił ten wniosek - mówi Ireneusz Jaki, prezes spółki WiK w Opolu.
- To znaczy nie mniej i nie więcej, że istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że to wszystko mogło mieć miejsce. Mamy do czynienia z taką sytuacją i tutaj skierowałem w tej sprawie pierwsze pisma do związków zawodowych. Nie możemy tolerować, ja nie mogę tolerować tego typu sytuacji. Poza tym, ileż te wszystkie insynuacje z mobbingiem i z mym traktowaniem mogą trwać.
- Ja w tej spółce pracowałem od 2014 do 2021 roku i przez ten czas firma wypracowywała coroczne zyski na poziomie średnio 5 milionów złotych - dodaje Mateusz Filipowski, były wiceprezes WiK Opole.
- Do 2021 roku, jeżeli się spotykaliśmy tu z państwem, to tylko w takich przyjemnych, fajnych sprawach, o których mogliśmy dyskutować. Nie mieliśmy żadnych zarzutów, nieprzyjemnych sytuacji przez te 7 lat, gdy tu razem pracowaliśmy. Żadnych nieprzyjemnych historii, żadnego nieudanego przetargu, żadnej prokuratury i policji.
Skontaktowaliśmy się z Agnieszką Maślak, która poinformowała nas, że nie będzie komentować wypowiedzi prezesa Jakiego.
Dodajmy, że na jutro (13.01) zaplanowano kolejne posiedzenie rady nadzorczej spółki WiK.