Kowalski oskarża Oszańcę o oszustwo. Chodzi o posłanie dziecka na język dla mniejszości
Janusz Kowalski zarzuca Marcinowi Oszańcy oszustwo przez wyłudzanie pieniędzy i skierował sprawę do prokuratury.
Chodzi o to, że Oszańca, lider Polskiego Stronnictwa Ludowego na Opolszczyźnie, posłał syna na naukę języka niemieckiego jako języka mniejszości do szkoły w Krasiejowie. Kowalski podkreśla, że szef PSL-u sam mówił o braku przynależności do mniejszości niemieckiej.
- Polskie prawo jest jednoznacznie bezwzględne i oczekuję uczciwości - zaznacza Kowalski, opolski wiceminister rolnictwa. - Ustawa i rozporządzenie, na mocy którego wypełnia się to zaświadczenie wprost w swoim tytule odnosi się do dzieci mniejszości narodowej. Tam nie ma pola na interpretację, że chodzi o inne dzieci, bo jednoznacznie wskazuje się na pulę wyłącznie dla dzieci z mniejszości narodowej. Innymi słowy, stoję w obronie pieniędzy dla mniejszości narodowych i w obronie uczciwości.
Oszańca nie kryje oburzenia faktem, że Kowalski, jego zdaniem, wykorzystuje do walki politycznej dzieci, rodzinę i dzieli opolskie społeczeństwo. - Jestem niewinny i zapisałem dziecko w dobrej wierze - przekonuje.
- Żadne przepisy nie mówią o konieczności zapisania się do mniejszości niemieckiej. Janusz Kowalski myli przynależność do MN z przynależnością do Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim. Europejska Karta Języków Mniejszości mówi, że nie tylko osoby będące w danej mniejszości, ale wszystkie osoby zamieszkujące obszar, gdzie używa się języka mniejszości, mają prawo do nauki tego języka.
Dodajmy, Oszańca oskarżył Kowalskiego o zniesławienie. Na jutro (09.12) zaplanowano rozprawę, ale z naszych informacji wynika, że dojdzie do umorzenia.
- Polskie prawo jest jednoznacznie bezwzględne i oczekuję uczciwości - zaznacza Kowalski, opolski wiceminister rolnictwa. - Ustawa i rozporządzenie, na mocy którego wypełnia się to zaświadczenie wprost w swoim tytule odnosi się do dzieci mniejszości narodowej. Tam nie ma pola na interpretację, że chodzi o inne dzieci, bo jednoznacznie wskazuje się na pulę wyłącznie dla dzieci z mniejszości narodowej. Innymi słowy, stoję w obronie pieniędzy dla mniejszości narodowych i w obronie uczciwości.
Oszańca nie kryje oburzenia faktem, że Kowalski, jego zdaniem, wykorzystuje do walki politycznej dzieci, rodzinę i dzieli opolskie społeczeństwo. - Jestem niewinny i zapisałem dziecko w dobrej wierze - przekonuje.
- Żadne przepisy nie mówią o konieczności zapisania się do mniejszości niemieckiej. Janusz Kowalski myli przynależność do MN z przynależnością do Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim. Europejska Karta Języków Mniejszości mówi, że nie tylko osoby będące w danej mniejszości, ale wszystkie osoby zamieszkujące obszar, gdzie używa się języka mniejszości, mają prawo do nauki tego języka.
Dodajmy, Oszańca oskarżył Kowalskiego o zniesławienie. Na jutro (09.12) zaplanowano rozprawę, ale z naszych informacji wynika, że dojdzie do umorzenia.