Polska 2050 powołuje "sztaby kryzysowe" w nadodrzańskich województwach. Premier apeluje o niewchodzenie do rzeki
Działacze ruchu Polska 2050 powołali w całym kraju "sztaby kryzysowe" w związku ze skażeniem Odry. Na zorganizowanej dziś (12.08) konferencji prasowej w Opolu poinformowano, że grupy specjalistów będą działać w każdym województwie, gdzie przepływa Odra.
Piotr Sitnik, opolski koordynator Polska 2050, przekonuje, że w tej sytuacji zawiódł zarówno rząd, jak i podległe mu służby, choć informacje o śniętych rybach pojawiały się już w marcu. Zapytaliśmy Sitnika, jak mają działać sztaby kryzysowe.
- W skład sztabu wejdą fachowcy, ale jesteśmy też w kontakcie z posłami. Najpierw musimy zebrać dane - poprzez interwencje poselskie chcemy zdobyć informacje, jakie zakłady przemysłowe dokonują zrzutów wzdłuż Odry. Celem sztabu jest przede wszystkim zdiagnozowanie tej sytuacji, bo - jak na razie - rząd nie umie tego zrobić.
Waldemar Hartman, działacz Polski 2050 mieszkający w gminie Popielów blisko Odry, przekonuje, że brakuje oficjalnych komunikatów w tej sprawie. - Spotykam ludzi i nikt nic nie wie - dodaje.
- Kiedy wieje trochę mocniej, od razu otrzymujemy SMS-y z alertem pogodowym, a w przypadku Odry nie ma żadnej informacji. Nie wiemy, czy możemy wchodzić do tej wody ani czy pies może napić się tej wody. Nie wiem, czym jest uzasadniony ten brak informacji, ale to rodzi poważne obawy, że ktoś mataczy. Pytanie, czy dane nie są utajniane, aby nie wzbudzać paniki. Mogłoby się okazać, że nagle Świnoujście wyludni się, bo wszyscy zaczną uciekać.
Premier Mateusz Morawiecki zaapelował do mieszkańców i turystów, by nie wchodzili do wody i nie kąpali się w Odrze. Szef rządu zapewnił, że wszystkie służby wodne są postawione w stan najwyższej gotowości i codziennie są pobierane próbki wody z rzeki do badań. Przemysław Daca, prezes Wód Polskich, poinformował natomiast, że do wczoraj z Odry wyłowiono ponad 11 ton śniętych ryb. Podkreślił, że sytuacja jest poważna i skażenie jest gigantyczne, a fala zanieczyszczenia biegnie przez setki kilometrów, od Oławy i Wrocławia do Szczecina.
Z kolei Tomasz Witkowski, wicewojewoda opolski, mówił w Porannej Rozmowie Radia Opole, że na tę chwilę nie ma przesłanek wskazujących na zanieczyszczenie opolskiego odcinka rzeki Odry. Woda jest sukcesywnie monitorowana od połowy lipca.
- W skład sztabu wejdą fachowcy, ale jesteśmy też w kontakcie z posłami. Najpierw musimy zebrać dane - poprzez interwencje poselskie chcemy zdobyć informacje, jakie zakłady przemysłowe dokonują zrzutów wzdłuż Odry. Celem sztabu jest przede wszystkim zdiagnozowanie tej sytuacji, bo - jak na razie - rząd nie umie tego zrobić.
Waldemar Hartman, działacz Polski 2050 mieszkający w gminie Popielów blisko Odry, przekonuje, że brakuje oficjalnych komunikatów w tej sprawie. - Spotykam ludzi i nikt nic nie wie - dodaje.
- Kiedy wieje trochę mocniej, od razu otrzymujemy SMS-y z alertem pogodowym, a w przypadku Odry nie ma żadnej informacji. Nie wiemy, czy możemy wchodzić do tej wody ani czy pies może napić się tej wody. Nie wiem, czym jest uzasadniony ten brak informacji, ale to rodzi poważne obawy, że ktoś mataczy. Pytanie, czy dane nie są utajniane, aby nie wzbudzać paniki. Mogłoby się okazać, że nagle Świnoujście wyludni się, bo wszyscy zaczną uciekać.
Premier Mateusz Morawiecki zaapelował do mieszkańców i turystów, by nie wchodzili do wody i nie kąpali się w Odrze. Szef rządu zapewnił, że wszystkie służby wodne są postawione w stan najwyższej gotowości i codziennie są pobierane próbki wody z rzeki do badań. Przemysław Daca, prezes Wód Polskich, poinformował natomiast, że do wczoraj z Odry wyłowiono ponad 11 ton śniętych ryb. Podkreślił, że sytuacja jest poważna i skażenie jest gigantyczne, a fala zanieczyszczenia biegnie przez setki kilometrów, od Oławy i Wrocławia do Szczecina.
Z kolei Tomasz Witkowski, wicewojewoda opolski, mówił w Porannej Rozmowie Radia Opole, że na tę chwilę nie ma przesłanek wskazujących na zanieczyszczenie opolskiego odcinka rzeki Odry. Woda jest sukcesywnie monitorowana od połowy lipca.