- Niemal w całej Europie przepisy zabraniają wchodzenia z wykrywaczem metalu na stanowiska archeologiczne – tłumaczy dr Marek Bednarek, od wielu lat prowadzący badania w Nowej Cerekwi i na innych stanowiskach na Opolszczyźnie. - W Polsce, każda osoba, która zostanie złapana na stanowisku archeologicznym z detektorem podlega karze do dwóch lat więzienia. Jako archeolog, za nim dostanę pozwolenie na badania, muszę się wykazać, po pierwsze wykształceniem w zawodzie. Muszę mieć skończone studia archeologiczne, 12-miesięczną praktykę pod okiem doświadczonego archeologa i dopiero wtedy mogę starać się o wyjście w pole na stanowisko.

- Zmiana przepisów spowodowała, że "detektoryści" nie odważą się w tej chwili wyjść na stanowisko w biały dzień, przynajmniej na terenie powiatu głubczyckiego – dodaje dr Bednarek. - Jak jest ciemna noc, oni robią penetrację terenu. W tym roku stwierdziłem trzy fale na tym stanowisku, na którym teraz jesteśmy.

W przeszłości amatorzy poszukiwania skarbów bardzo często penetrowali nielegalnie okoliczne pola.

- Nawet był donos od jednego rolnika, który ma tam pole. Przyjechali do niego wpół do dwunastej. Jeszcze do niego podskakiwali, jak to mówią. To jest na fakcie, to jest prawdą.- dodaje Michał Durkacz, sołtys Nowej Cerekwi.

Dodajmy, że w związku z licznymi zgłoszeniami teren wokół stanowisk archeologicznych od kilku lat stale patrolują funkcjonariusze z Komendy Powiatowej Policji w Głubczycach.