Chłodno w budynkach brzeskiego szpitala. Trwa usuwanie awarii ogrzewania. "Wcześniejszy przegląd instalacji nie wykazał usterek"
Pacjenci i personel brzeskiego szpitala skarżą się na zbyt niskie temperatury w budynku przy ulicy Nysańskiej.
W obiekcie prowadzona jest między innymi rehabilitacja. Swoją siedzibę ma tam także oddział, na którym przebywają pacjenci w śpiączce. Osoby, które przychodzą na zabiegi wskazują, że od początku sezonu kaloryfery w budynku pozostają zimne.
- Nie grzeją. Tak nie może być, no jak to tak. My przychodzimy, rozbieramy się, a tu jest zimnica. Proszę zobaczyć, jak panie rehabilitantki chodzą poubierane. One powinny być w krótkich rękawkach - mówi pani Józefa.
- Przykrywają nas kocami, ręcznikami, żebyśmy w trakcie zabiegu nie wychłodziły całego ciała - dodaje pani Maria.
Pracownicy szpitala zwracają uwagę, że z powodu zbyt niskich temperatur, część pacjentów odwołuje zaplanowane wizyty.
- Niektórzy proszą, żeby dać im znać, kiedy będą mogli przychodzić. Zdarzyła się dzisiaj sytuacja, że jedna pacjentka odmówiła zabiegów. Powiedziała, że po prostu marznie. Problem jest wtedy, kiedy pacjent powinien się rozebrać do terapii, a jest na tyle zimno, że on nie jest w stanie się nawet odprężyć, bo po prostu trzęsie się i napina z zimna - wyjaśnia jedna z rehabilitantek.
Podobna sytuacja występowała w obiekcie przed rokiem. Budynek ogrzewa miejska sieć ciepłownicza. Dziś na miejscu pracują technicy, którzy szukają przyczyn awarii. Dyrektor Brzeskiego Centrum Medycznego Kamil Dybizbański zapewnia, że jeszcze przed rozpoczęciem sezonu podejmowano działania mające na celu zmniejszenie ryzyka wystąpienia niedogodności, jednak nie zawsze da się im zapobiec.
- Rozruch próbny miał miejsce 2 tygodnie temu i w tym okresie działało wszystko bez zarzutu. Jak się okazuje, w każdej chwili ten sprzęt potrafi po prostu zawieść. Temperatura tak mocno spadła od tego weekendu. Infrastruktura techniczna budynków powoduje to, że praktycznie każdy sezon grzewczy rozpoczynamy od awarii - przyznaje.
Także w głównym budynku szpitala przy ulicy Mossora kaloryfery są dziś zimne z powodu pęknięcia jednej z rur. Sytuację najprawdopodobniej uda się jednak opanować do końca dnia.
- Nie grzeją. Tak nie może być, no jak to tak. My przychodzimy, rozbieramy się, a tu jest zimnica. Proszę zobaczyć, jak panie rehabilitantki chodzą poubierane. One powinny być w krótkich rękawkach - mówi pani Józefa.
- Przykrywają nas kocami, ręcznikami, żebyśmy w trakcie zabiegu nie wychłodziły całego ciała - dodaje pani Maria.
Pracownicy szpitala zwracają uwagę, że z powodu zbyt niskich temperatur, część pacjentów odwołuje zaplanowane wizyty.
- Niektórzy proszą, żeby dać im znać, kiedy będą mogli przychodzić. Zdarzyła się dzisiaj sytuacja, że jedna pacjentka odmówiła zabiegów. Powiedziała, że po prostu marznie. Problem jest wtedy, kiedy pacjent powinien się rozebrać do terapii, a jest na tyle zimno, że on nie jest w stanie się nawet odprężyć, bo po prostu trzęsie się i napina z zimna - wyjaśnia jedna z rehabilitantek.
Podobna sytuacja występowała w obiekcie przed rokiem. Budynek ogrzewa miejska sieć ciepłownicza. Dziś na miejscu pracują technicy, którzy szukają przyczyn awarii. Dyrektor Brzeskiego Centrum Medycznego Kamil Dybizbański zapewnia, że jeszcze przed rozpoczęciem sezonu podejmowano działania mające na celu zmniejszenie ryzyka wystąpienia niedogodności, jednak nie zawsze da się im zapobiec.
- Rozruch próbny miał miejsce 2 tygodnie temu i w tym okresie działało wszystko bez zarzutu. Jak się okazuje, w każdej chwili ten sprzęt potrafi po prostu zawieść. Temperatura tak mocno spadła od tego weekendu. Infrastruktura techniczna budynków powoduje to, że praktycznie każdy sezon grzewczy rozpoczynamy od awarii - przyznaje.
Także w głównym budynku szpitala przy ulicy Mossora kaloryfery są dziś zimne z powodu pęknięcia jednej z rur. Sytuację najprawdopodobniej uda się jednak opanować do końca dnia.