Czy mieszkaniec Pawłowiczek groził śmiercią ukraińskiemu małżeństwu? Poszło o mycie schodów, w sądzie ruszył dziś proces
W opolskim sądzie okręgowym ruszył proces Zbigniewa B. oskarżonego o kierowanie gróźb wobec obywateli Ukrainy. Mężczyzna zamieszkały w Pawłowiczkach miał grozić pozbawieniem życia małżeństwu zza wschodniej granicy, powołując się na ich przynależność narodową.
- Nakazywał mu również opuszczenie terytorium Polski, a nadto 3 lipca 2020 roku zastosował wobec Siergieja przemoc z powodu jego przynależności narodowej w ten sposób, że uderzył go pięścią w klatkę piersiową, przy czym w tym czasie jego zdolność do rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem była w znacznym stopniu ograniczona.
Oskarżony zapewniał, że miał dobre relacje z sąsiadami aż do początku lipca 2020 roku.
- Obydwoje przyszli do moich drzwi. Zadzwonił i "z pazurami do mnie". Otworzyłem drzwi, on do mnie wszedł i nie wiedziałem, co zrobić. Odepchnąłem go i później usiadłem na schodach. My wcześniej mieliśmy dobre relacje. Ukraińska sąsiadka powiedziała później "wy nie chcecie, żebyśmy tutaj mieszkali", ale to ona powiedziała, a nie ja.
Sędzia Robert Mietelski odczytał wyjaśnienia Zbigniewa B. z postępowania przygotowawczego.
- Pani twierdziła, że biorę z żoną pieniądze za mycie schodów, a tak nie było. Kontekst był taki: ona twierdziła, że my powinniśmy myć te schody, a oni też musieli je myć. Wtedy pan powiedział do mojej żony "ja tu myję schody, a pani później idzie do gminy po pieniądze za mycie schodów". My nie bierzemy z gminy żadnych pieniędzy i wtedy myślałem, że on żartuje tylko w ten sposób.
Pokrzywdzony Ukrainiec powiedział, że problemy rozpoczęły się, kiedy skorzystał z programu łączenia rodzin i sprowadził do Polski żonę oraz dzieci.
- Zaczęło się od wyzywania. Oskarżony potrafił wejść do naszej kuchni bez pukania. Żona była zszokowana i pytała, dlaczego on wchodzi jak do siebie do domu. Co do sprzątania, oskarżony miał harmonogram, którego przestrzegaliśmy. Teraz już nie sprząta nikt. Raz w tygodniu sprzątała jego żona, a w innym tygodniu sprzątałem ja albo moja żona.
Rozprawa została odroczona do 29 listopada.