Zebrali pieniądze na sprzęt dla niepełnosprawnego kolegi, a finał zbiórki przypieczętowali 900-kilometrowym rajdem rowerowym
Pan Tomasz z Przysieczy koło Opola na co dzień porusza się na wózku inwalidzkim. Oprócz tego jest zapalonym rowerzystą. Aby w pełni mógł oddać się swojej pasji potrzebował specjalnej przystawki, która w kilka sekund jego wózek inwalidzki zmieni w ręcznie napędzany rower. Jej kosz to ponad 5 tysięcy euro. Z pomocą przyszła 5-osobowa grupa znajomych, pochodzących z Polski i mieszkających w Niemczech. Utworzono internetową zbiórkę pieniędzy, a cel właśnie udało się osiągnąć. Zwieńczeniem szczytnej inicjatywy był 900-kilometrowy rajd rowerowy. Ekipa rowerzystów po tygodniowej jeździe zameldowała się przed urzędem marszałkowskim w Opolu, gdzie przekazała panu Tomaszowi czek na zebraną kwotę.
- Nie mogę pozbierać myśli. Akurat ten rodzaj przystawki jest przystosowany specjalnie dla mnie, dla osoby niepełnosprawnej z uszkodzeniem kręgosłupa szyjnego. Potrafię sobie teraz poradzić pod każdym względem. To są dwie łapy, które łapią za przednią część wózka, a później włącza się blokady i podnosi się do góry przednie kółka i wtedy już można fajnie jechać - mówi Tomasz Sosulski z Przysieczy.
- Z chłopakami jesteśmy sąsiadami i mieszkamy na jednym osiedlu. Kolega powiedział nam o historii Tomka - mówi Wiesław Adamczyk. - Tomek bardzo chciał mieć tę przystawkę do roweru, kosztowała mnóstwo pieniędzy. Wpadliśmy na pomysł zbiórki, a później rajdu rowerowego. Nie wiedzieliśmy, że akcja przybierze taki rozmiar i zbierzemy taką sumę, że wystarczy na przystawkę i na nowy wózek, bo w sumie udało się zgromadzić ponad 8 tysięcy euro. Jesteśmy prosto z podróży, dziś zrobiliśmy kolejne 120 kilometrów, w sumie ponad 900 kilometrów, a jedziemy już tydzień.
- Jeden rower razem z sakwą z najpotrzebniejszymi rzeczami ważył około 30 kg. To bardzo utrudniało jazdę, nie mieliśmy jeszcze takiego ciężaru w trakcie treningów. Dopiero jak wsiedliśmy na rowery, to miałem wrażenie jakby powietrza w kole nie było. Także lekko nie było, ale daliśmy radę - dodaje Adam Stankowski.
Po wszystkim rowerzyści razem z panem Tomaszem udali się do Przysieczy na przejechanie rundy honorowej.
- Z chłopakami jesteśmy sąsiadami i mieszkamy na jednym osiedlu. Kolega powiedział nam o historii Tomka - mówi Wiesław Adamczyk. - Tomek bardzo chciał mieć tę przystawkę do roweru, kosztowała mnóstwo pieniędzy. Wpadliśmy na pomysł zbiórki, a później rajdu rowerowego. Nie wiedzieliśmy, że akcja przybierze taki rozmiar i zbierzemy taką sumę, że wystarczy na przystawkę i na nowy wózek, bo w sumie udało się zgromadzić ponad 8 tysięcy euro. Jesteśmy prosto z podróży, dziś zrobiliśmy kolejne 120 kilometrów, w sumie ponad 900 kilometrów, a jedziemy już tydzień.
- Jeden rower razem z sakwą z najpotrzebniejszymi rzeczami ważył około 30 kg. To bardzo utrudniało jazdę, nie mieliśmy jeszcze takiego ciężaru w trakcie treningów. Dopiero jak wsiedliśmy na rowery, to miałem wrażenie jakby powietrza w kole nie było. Także lekko nie było, ale daliśmy radę - dodaje Adam Stankowski.
Po wszystkim rowerzyści razem z panem Tomaszem udali się do Przysieczy na przejechanie rundy honorowej.