Wilki coraz częściej pojawiają się na Opolszczyźnie. Nie powinny one jednak zagrażać ludziom ani zwierzętom hodowlanym
Choć coraz częściej słyszymy o wilkach obserwowanych na Opolszczyźnie, to nie powinniśmy się ich obawiać. Zdaniem przyrodnika Marka Stajszczyka, zwierzętom tym wystarczy upolowana w lesie dziczyzna, a przypadki ataków na zwierzęta gospodarskie to jedynie pojedyncze incydenty.
Żyjące w niewoli wilki unikają kontaktu z człowiekiem, dlatego bardzo trudno jest je zaobserwować. Jak wskazuje członek Dolnośląskiego Klubu Ekologicznego, przez ostatnie stulecia w Polsce nie odnotowano żadnego potwierdzonego przypadku ataku wilka na człowieka.
- Przypadki atakowania ludzi przez wilki były notowane na Syberii, ale to są zupełnie inne warunki. Tam wiele zwierząt kopytnych na zimę migruje w doliny rzeczne na duże odległości i tam wiele watah po prostu ma kłopoty zimą z przetrwaniem. Wtedy właściwie łapią się każdej okazji - wyjaśnia.
Zwierzęta te na ogół nie zagrażają też przydomowym hodowlom.
- U nas, w warunkach Europy Środkowej, wilki właściwie w ogóle nie interesują się drobiem. W lasach mamy tyle jeleni, danieli i saren, że wilk po prostu nie odczuwa kompletnie żadnej potrzeby, żeby gdzieś tam chodzić do wiosek i atakować zwierzęta domowe.
Od czasu do czasu dochodzi jednak do ataków na owce, kozy, krowy czy konie. Jak jednak wskazuje Marek Stajszczyk, przyczyna takich zachowań najczęściej leży w niedostatecznej populacji dzikich zwierząt kopytnych, na co wpływ może mieć ich nadmierny odstrzał.
Co ważne, na ataki ze strony wilków mogą być natomiast narażone biegające luzem psy. Przypadkowe spotkanie z tymi zwierzętami na ogół kończy się dla czworonogów tragicznie, dlatego nie warto spuszczać ich ze smyczy w czasie spacerów po lesie.
- Przypadki atakowania ludzi przez wilki były notowane na Syberii, ale to są zupełnie inne warunki. Tam wiele zwierząt kopytnych na zimę migruje w doliny rzeczne na duże odległości i tam wiele watah po prostu ma kłopoty zimą z przetrwaniem. Wtedy właściwie łapią się każdej okazji - wyjaśnia.
Zwierzęta te na ogół nie zagrażają też przydomowym hodowlom.
- U nas, w warunkach Europy Środkowej, wilki właściwie w ogóle nie interesują się drobiem. W lasach mamy tyle jeleni, danieli i saren, że wilk po prostu nie odczuwa kompletnie żadnej potrzeby, żeby gdzieś tam chodzić do wiosek i atakować zwierzęta domowe.
Od czasu do czasu dochodzi jednak do ataków na owce, kozy, krowy czy konie. Jak jednak wskazuje Marek Stajszczyk, przyczyna takich zachowań najczęściej leży w niedostatecznej populacji dzikich zwierząt kopytnych, na co wpływ może mieć ich nadmierny odstrzał.
Co ważne, na ataki ze strony wilków mogą być natomiast narażone biegające luzem psy. Przypadkowe spotkanie z tymi zwierzętami na ogół kończy się dla czworonogów tragicznie, dlatego nie warto spuszczać ich ze smyczy w czasie spacerów po lesie.