Dramatyczna sytuacja w szpitalach i apel o przestrzeganie obostrzeń. Goście Radia Opole mówią o tym, jak wygląda pandemia w regionie
Wczoraj (25.03) w urzędzie wojewódzkim w Opolu doszło do spotkania Zespołu Doradców ds. Zapobiegania, Przeciwdziałania i Zwalczania COVID-19 w regionie. O tym, jakie scenariusze rozwoju pandemii brane są pod uwagę i co teraz dzieje się w opolskich szpitalach mówili goście dzisiejszej (26.03) Porannej Loży Radiowej.
Jak mówi dr Józef Bojko, członek tego zespołu i ordynator Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii w Szpitalu Wojewódzkim w Opolu, rozważane były różne warianty rozwoju pandemii - zarówno w naszym regionie, jak i u naszych sąsiadów.
- Nie jesteśmy samotną wyspą, więc musimy się liczyć również z tym, że część pacjentów będziemy mieli z Górnego i Dolnego Śląska. I to się już dzieje i dyrektor szpitala w Kędzierzynie-Koźlu poinformuje państwa, że tam już taka grupa pacjentów się pojawiła. Tak to funkcjonuje i jest bardzo ciężko w tej chwili - mówił dr Józef Bojko.
Z danych urzędu wojewódzkiego wynika, że obecnie w naszym regionie zajęta jest połowa łóżek tzw. covidowych. Ale jak podkreślał dr Bojko to nie zapas łóżek i nie sprzęt są problemem, ale brak kadry medycznej, która musi pomagać zarówno pacjentom z COVID-19, jak i tym bez wirusa.
- Oddział intensywnej terapii, na którym ratowane jest życie pacjentów bez koronawirusa mamy w naszym szpitalu obłożony w 100 procentach - relacjonował nasz gość.
- Ja codziennie odbieram ok. 5-10 telefonów z innych ośrodków z prośbą o przyjęcie pacjenta, który wymaga intensywnej terapii, bo bez tego umrze. I przy stuprocentowym obłożeniu niestety odmawiam bardzo często. Właściwie codziennie następują odmowy przyjęć. Ci pacjenci oczywiście są tak samo ważni, jak pacjenci "covidowi" - przekonywał dr Bojko.
Jego zdaniem teraz system opieki zdrowotnej jest u kresu swoich możliwości i lada chwila zostanie przeciążony do tego stopnia, że nie będzie w stanie skutecznie pomagać pacjentom.
O tym jak aktualnie wygląda sytuacja w szpitalu w Kędzierzynie-Koźlu mówił z kolei jego dyrektor Jarosław Kończyło.
- Choć mamy jeszcze ponad 100 wolnych miejsc, to w ostatnich dniach liczba przyjęć mocno u nas wzrosła. Mamy nie tylko pacjentów z Opolszczyzny, ale też z województw: śląskiego, dolnośląskiego czy mazowieckiego - mówił dyr. Kończyło.
- Średnio dziennie przyjmujemy około 20-24 osób, a wypisów mamy około 10. To oznacza, że dzień po dniu przybywa nam 10-15 pacjentów. Jedno jest pewne, będziemy robić wszystko, żeby pomagać naszym mieszkańcom, naszym pacjentom. Więc na razie nie może być mowy, że szpital w Kędzierzynie-Koźlu jest zakorkowany, tak jak inne szpitale w regionie, ponieważ mamy jeszcze dostępnych ponad 100 miejsc - zapewniał dyr. szpitala w Kędzierzynie-Koźlu.
Mimo tego dyr. Kończyło zaapelował do mieszkańców naszego regionu, aby stosowali się do obostrzeń i minimalizowali ryzyko zakażenia, bo ten zapas miejsc może się bardzo szybko wyczerpać.
- Ta liczba miejsc będzie po prostu maleć i to będzie oznaczało, że wojewoda będzie zmuszony przekształcać kolejne szpitale. Ja jeszcze raz państwa proszę i apeluję o to, żebyście zostali w domu. Proszę, pamiętajcie państwo, że tak naprawdę COVID-19 rozprzestrzenia się niejednokrotnie bezobjawowo. Apeluję, chroniąc siebie, chronicie państwo innych - zakończył Jarosław Kończyło.
- Nie jesteśmy samotną wyspą, więc musimy się liczyć również z tym, że część pacjentów będziemy mieli z Górnego i Dolnego Śląska. I to się już dzieje i dyrektor szpitala w Kędzierzynie-Koźlu poinformuje państwa, że tam już taka grupa pacjentów się pojawiła. Tak to funkcjonuje i jest bardzo ciężko w tej chwili - mówił dr Józef Bojko.
Z danych urzędu wojewódzkiego wynika, że obecnie w naszym regionie zajęta jest połowa łóżek tzw. covidowych. Ale jak podkreślał dr Bojko to nie zapas łóżek i nie sprzęt są problemem, ale brak kadry medycznej, która musi pomagać zarówno pacjentom z COVID-19, jak i tym bez wirusa.
- Oddział intensywnej terapii, na którym ratowane jest życie pacjentów bez koronawirusa mamy w naszym szpitalu obłożony w 100 procentach - relacjonował nasz gość.
- Ja codziennie odbieram ok. 5-10 telefonów z innych ośrodków z prośbą o przyjęcie pacjenta, który wymaga intensywnej terapii, bo bez tego umrze. I przy stuprocentowym obłożeniu niestety odmawiam bardzo często. Właściwie codziennie następują odmowy przyjęć. Ci pacjenci oczywiście są tak samo ważni, jak pacjenci "covidowi" - przekonywał dr Bojko.
Jego zdaniem teraz system opieki zdrowotnej jest u kresu swoich możliwości i lada chwila zostanie przeciążony do tego stopnia, że nie będzie w stanie skutecznie pomagać pacjentom.
O tym jak aktualnie wygląda sytuacja w szpitalu w Kędzierzynie-Koźlu mówił z kolei jego dyrektor Jarosław Kończyło.
- Choć mamy jeszcze ponad 100 wolnych miejsc, to w ostatnich dniach liczba przyjęć mocno u nas wzrosła. Mamy nie tylko pacjentów z Opolszczyzny, ale też z województw: śląskiego, dolnośląskiego czy mazowieckiego - mówił dyr. Kończyło.
- Średnio dziennie przyjmujemy około 20-24 osób, a wypisów mamy około 10. To oznacza, że dzień po dniu przybywa nam 10-15 pacjentów. Jedno jest pewne, będziemy robić wszystko, żeby pomagać naszym mieszkańcom, naszym pacjentom. Więc na razie nie może być mowy, że szpital w Kędzierzynie-Koźlu jest zakorkowany, tak jak inne szpitale w regionie, ponieważ mamy jeszcze dostępnych ponad 100 miejsc - zapewniał dyr. szpitala w Kędzierzynie-Koźlu.
Mimo tego dyr. Kończyło zaapelował do mieszkańców naszego regionu, aby stosowali się do obostrzeń i minimalizowali ryzyko zakażenia, bo ten zapas miejsc może się bardzo szybko wyczerpać.
- Ta liczba miejsc będzie po prostu maleć i to będzie oznaczało, że wojewoda będzie zmuszony przekształcać kolejne szpitale. Ja jeszcze raz państwa proszę i apeluję o to, żebyście zostali w domu. Proszę, pamiętajcie państwo, że tak naprawdę COVID-19 rozprzestrzenia się niejednokrotnie bezobjawowo. Apeluję, chroniąc siebie, chronicie państwo innych - zakończył Jarosław Kończyło.