Winda osunęła się z 30 metrów, a pracownik przeżył. Winna stara zasada podczas pracy "Jakoś to będzie"
Brak zabezpieczeń i niewłaściwa organizacja pracy - to główne przyczyny wypadku przy remoncie windy w jednym z bloków przy ulicy Hubala w Opolu. Wracamy do zdarzenia, do którego doszło 5 stycznia tego roku. Przypomnijmy, podczas konserwacji kabina windy wraz z pracownikiem osunęła się z 10. piętra. Pracownik przeżył, ale doznał złamań. Zastępca Okręgowego Inspektora Pracy w Opolu Tomasz Krzemienowski wskazuje, że nie doszłoby do wypadku, gdyby winda była właściwie zabezpieczona podczas prac modernizacyjnych.
- Zabezpieczenie było nieprawidłowe. W tym wypadku wymuszono działanie tylko hamulców awaryjnych, czyli tzw. chwytaczy. Podczas gdy wiadomo, że podczas odpięcia liny nośnej powinno być dodatkowe zabezpieczenie. Nie wiem, czy to efekt rutyny, czy nieprawidłowy schemat działania - mówi Tomasz Krzemienowski. Inspektor relacjonuje, że za naganne należy uznać niewłaściwy nadzór ze strony zleceniodawcy. Konserwatorzy (podczas prac) stali na dachu windy, która była zawieszona na wysokości 30 metrów i nie byli zapięci w szelki bezpieczeństwa. Gdy kabina zaczęła samoczynnie opadać, każdy ratował się na własną rękę.
- Dwóch ich wykonywało pracę, jednak gdy winda zaczęła spadać, jeden zdążył się chwycić konstrukcji szybu, a drugi zjechał z nią na dół. Chociaż i to nie jest takie oczywiste, ponieważ zjeżdżając chwycił się konstrukcji szybu, po czym się puścił i spadł na kabinę, co było przyczyną obrażeń - mówi inspektor.
U poszkodowanego Kamila B. lekarze stwierdzili złamanie lewej ręki, pęknięcie kości nogi, miednicy i liczne stłuczenia. Obecnie stan zdrowia mężczyzny określa się jako dobry.
Okręgowa Inspekcja Pracy nałożyła kary finansowe na winnych zaniedbań. Konsekwencje dotyczą nie tylko organizacji pracy, ale także legalności zatrudnienia. Osobne postępowanie w tej sprawie prowadzi opolska prokuratura.
- Dwóch ich wykonywało pracę, jednak gdy winda zaczęła spadać, jeden zdążył się chwycić konstrukcji szybu, a drugi zjechał z nią na dół. Chociaż i to nie jest takie oczywiste, ponieważ zjeżdżając chwycił się konstrukcji szybu, po czym się puścił i spadł na kabinę, co było przyczyną obrażeń - mówi inspektor.
U poszkodowanego Kamila B. lekarze stwierdzili złamanie lewej ręki, pęknięcie kości nogi, miednicy i liczne stłuczenia. Obecnie stan zdrowia mężczyzny określa się jako dobry.
Okręgowa Inspekcja Pracy nałożyła kary finansowe na winnych zaniedbań. Konsekwencje dotyczą nie tylko organizacji pracy, ale także legalności zatrudnienia. Osobne postępowanie w tej sprawie prowadzi opolska prokuratura.