Trudna sytuacja w gminie Nysa. "Na razie nie jesteśmy w stanie zliczyć, ile obiektów zostało podtopionych"
W powiecie nyskim wciąż trwa usuwanie skutków ulewy, która dziś (01.09) przeszła nad tą częścią regionu.
- Niestety, sytuacja jest ciężka. Na tę chwile mamy kilkadziesiąt zgłoszeń, nie jesteśmy w stanie zliczyć, ile ich jest. W wyniku tych gwałtownych opadów podtapia. Najcięższa sytuacja jest w tej chwili w Morowie, także ciężka sytuacja jest w Przełęku, w rejonie Orląt Lwowskich w Nysie. Dochodzi tez do mniejszych podtopień, gdzieś studzienki nie wytrzymują. Wszystkie straże z naszej gminy wyjeżdżają, wszyscy mają pełne ręce roboty - mówi Adrian Kołodziej z biura bezpieczeństwa Urzędu Miejskiego w Nysie.
- Około godziny 16:00 ta rzeka górska Mora bardzo szybko wzbierała i tutaj w Morowie mamy problem, gdzie rzeka wylewa na boki. Woda podchodzi pod posesje bardzo szybko, próbujemy tutaj, wspólnie z Ochotniczą Strażą Pożarną zabezpieczać posesje workami z piaskiem. Mamy za rzeką panią, która ma 100 lat i najprawdopodobniej będzie decyzja o ewakuacji tej pani - wskazuje sołtys Morowa, Artur Pieczarka.
Mieszkańcy wskazują, że wylewająca rzeka to problem, z którym zmagają się od lat, jednak sytuacja nie była tu tak poważna nawet podczas powodzi tysiąclecia.
- Od wielu lat mamy tu problem z wodą. W 1997 roku mieliśmy strasznie dużo wody w domu, wszystko pozalewało. Wygląda na to, że w tym roku będzie jeszcze gorzej. U mnie w tej chwili to jeszcze 10 minut, jak się podniesie to zacznie wybijać - mówi pan Andrzej
- Stan wody cały czas się podnosi. Do mnie już woda się wdziera. Przepraszam, u mnie na podwórku już jest, muszę iść sprawdzić, co się tam dzieje - przerywa pani Danuta.
Dodajmy, że na miejscu, oprócz strażaków, są także władze gminy, które koordynują akcję zaopatrywania mieszkańców w piasek i inne narzędzia potrzebne do walki z żywiołem.